Okulary Iwaszkiewicza
Dziadek miał klasę. Jego okulary,
O których w jednym z późnych wierszy pisze –
Też czuły przy Nim rękopis, klawisze
I się pociły, kurz je drażnił szary.
I miały nosa. Przy mózgu geniusza
Zgłębiały ciemne ścieżki biblioteki,
Chłonęły bliski świat i świat daleki,
Najczęściej po to, co do bólu wzrusza.
Patrzyły w niebo, schylały się, łkały
I uśmiechały robiąc wielkie oczy,
Gdy On po fiołek wspinał się na skały.
I brwi marszczyły spadając ze zboczy
Snów najczarniejszych. I miały nazwisko.
Kresy. Italia. Sandomierz. Stawisko.
Dwie ojczyzny
Pierwsza Ojczyzno mego Przyjaciela
Bądź pozdrowiona od innego sługi
Was mil tysiące od siebie oddziela
Gdyż On zamieszkał w swej Ojczyźnie Drugiej
Z daleka tęskni malując obrazy
Dzieciństwa swego młodości i płacze
Tam pozostawił pół serca bez skazy
Jako Ormianin zna życie tułacze
Drugie pół serca przywiódł tutaj w gości
I kiedy cały Kaukaz tonie w wojnie
Tu ma mieszkanie nowe znajomości
Mówi po polsku i żyje spokojnie
Często do Ciebie powraca boleśnie
Pierwszą miłością co jest tylko we śnie
Gwara chachłacka
Dzieciństwa nigdy się nie zapomina
I pradziadowie i moi dziadkowie
Rośli w rosyjskiej i chachłackiej mowie
Bliską Białoruś jest mi Ukraina
Człowiek po latach swoich krewnych ceni:
Mieli odwagę w tych czasach pogromu
Gdy inni z wiarą żyli po kryjomu
Do źródeł przyznać się i do korzeni
Dawniej koiła mnie śpiewna czastuszka
Siennik słomiany jasiek w nogach łóżka
Pierzyna która apteki łąk mieści
Gęśmi pachniała mi miękka poducha
Rosłem w naturze słowiańskiego ducha
Gdzie nadbużańskie snuto opowieści