Zobowiązująca obecność
Im dłuższy jest czas dzielący nas od jego odejścia, tym lepiej dostrzegamy, jak wiele wartości wniósł w nasze życie swą niezwykłą charyzmą. Kiedy był wśród nas, można było przypuszczać, że idealizujemy i w wyniku emocjonalnych ocen przypisujemy mu na wyrost niektóre z zasług. Po jego odejściu widzimy, że był to nie tylko sentyment i emocje, lecz oddziaływanie niepowtarzalnej, wielkiej osobowości, która zostawia swój trwały ślad także wówczas, gdy ktoś najbliższy znika sprzed naszych oczu. Tę samą opinię słyszę w środowiskach, które bynajmniej nie są skłonne do spontanicznych zachwytów. Powraca ona zarówno w kręgach dyplomatów i polityków, jak i w środowiskach krytycznych intelektualistów.
Spośród tych pierwszych chcę przywołać Jane Haaland Matlary, byłą minister spraw zagranicznych Norwegii, która po spotkaniu z Janem Pawłem II nawróciła się na katolicyzm, równocześnie zaś była znana jako aktywna feministka propagująca idee bliskie tym, które ukazywał papieski list o godności kobiet Mulieris dignitatem. Myśląc o posłudze Papieża, z właściwą sobie logiką serca, napisała w jednym z artykułów: „Musiał być bardzo samotny.” Następnie zaś przelała na papier swą reakcję na tę samotność: Kochałam Jana Pawła II i zawsze modliłam się za niego. Był on delikatny i życzliwy; zupełnie inny niż ukazywały go media. Kiedy w ostatnim czasie zobaczyłam go słabym i zmęczonym, pokochałam go jeszcze bardziej. Był on bratem w Chrystusie1.
Trudno jest czytać bez wzruszenia podobne wyznania. Mają one tym większą wagę, że ich autorka – choćby tylko z racji pełnionych obowiązków służbowych – doświadczyła szerokiego spektrum ludzkich zachowań, mogła porównywać różnorodne style, reagować na wielość życiowych postaw. Jej wyznania pisane sercem stają się jeszcze bardziej wymowne, gdy w polskiej prasie spotykamy w tym samym czasie wywiady zagubionych życiowo besserwisserów, którzy non stop informują skrzętnie, jak oni zreformowaliby Kościół, gdyby tylko Jana Paweł II poprosił ich o radę, co zmieniliby natychmiast, co zaś nakazaliby papieżowi zmieniać sukcesywnie. Znakomite samopoczucie narcyzów, uderzające w podobnych wypowiedziach, tak ostro kontrastuje z mądrością i wrażliwością, którą niosą teksty Matlary czy Tomasza Halika.
Ks. prof. Halik reprezentuje standardy intelektualne, które wypracował w dialogu zarówno ze swymi studentami z Uniwersytetu Karola w Pradze, jak i ze słuchaczami kazań w praskim kościele Przenajświętszego Zbawiciela. W standardach tych ceni się krytycyzm i racjonalne argumenty znacznie wyżej niż liryczną fascynację. A jednak u Halika pobrzmiewa ton liryczny, gdy ze wzruszeniem wspomina, jak podczas długich lat kapłańskiej posługi jego modlitwa z kanonu mszy św. za „naszego papieża Jana Pawła” stawała się stopniowo coraz bardziej także modlitwą za „mojego papieża”2. Papież z Krakowa był „jego” w tym sensie, że z upływem czasu stawał się dla niego coraz bardziej fascynującą osobowością. Papieska wizja Kościoła urzekała go, wyznaczając kierunek wędrówki po areopagach współczesnej kultury. To Halik w swych wspomnieniach z Oksfordu przywołuje wypowiedź spotkanego tam rabina, który powiedział mu: Jeśli wy, katolicy zapomnicie o wielkości i nauczaniu tego Papieża, my Żydzi będziemy o nim pamiętać 3.
Podobne ostrzeżenia narzucają natychmiast pytanie: Czy nie zapominamy? Być może nawet pamięć nie jest naszym narodowym problemem; czy jednak potrafimy wyrażać ją w codziennym języku konkretnych działań? Dla duchowego testamentu Jana Pawła II szczególnie istotna wydaje mi się pamięć o kilku fundamentalnych składnikach jego nauczania:
1. Nie bójcie się – otwórzcie drzwi Chrystusowi. Wśród nowych fobii i poczucia niepokoju egzystencjalnego istotnej wagi nabiera otwarcie na niewidzialny świat łaski. Nie można go przesłonić pragmatyką, w której skuteczność działania i natychmiastowy sukces stawałyby się ważniejsze od wartości religijnych, duchowych, moralnych.
2. Godność człowieka stanowi centralną wartość. Nie można jej podporządkować żadnym sojuszom politycznym ani rozgrywkom partyjnym. Humanizm Ewangelii nie pozwala na praktykowanie walk plemiennych, w których powróci nowa postać walki klas.
3. Solidarność musi być ważniejsza od walki. Nie wolno kultury solidarności zastępować dyktaturą podejrzeń, w której intryga, pomówienie czy pogarda dla bliźnich zastąpią wielkie dziedzictwo 1981 roku, które duchowo i modlitewnie wspierał Papież Polak.
4. Dialog Kościoła z kulturą współczesną wynika z postawy szacunku, otwarcia, wzajemnego zaufania. Bez względu na to, czy w grę wchodzi teoria ewolucji, czy też nowe nurty sztuki – potrzeba nam tej samej ufności, akceptacji, optymizmu, które uderzają w całym poprzednim pontyfikacie. Dotyczy to nie tylko polsko-polskiego dialogu, lecz również postawy wobec Europy i globalnego świata.
5. Poczucie wspólnoty wartości z przedstawicielami innych Kościołów i wyznań. W polskich realiach szczególnie ważna pozostaje postawa wobec „starszych braci w wierze”. Zostaje ona poddana testom, gdy wśród odreagowywanych emocjonalnie sytuacji pojawia się alternatywa: czy chrześcijańskie reakcje powinny uwzględniać praktykę ukazywaną przez Jana Pawła II, czy też styl przedstawiany aktualnie jako styl obrońców polskości i honoru narodowego. Alternatywa ta ma charakter pozorny, bowiem sugerowanie, iż publicysta-ideolog broni polskości lepiej niż czynił to Jan Paweł II ma charakter przynajmniej pretensjonalny.
Trzydzieści lat, które upływają od zapoczątkowania pontyfikatu przez Jana Pawła II, stanowią okazję do narodowego rachunku sumienia. Winniśmy w nim poddać wspólnej refleksji pytanie: Które składniki papieskiego nauczania są niezmiennie obecne w naszej kulturze i w naszych wyborach moralnych? Nieobecność których staramy się natomiast równoważyć licznie wznoszonymi pomnikami lub barwną retoryką, bogatą w cytaty z pięknych papieskich przemówień? Czy nie ubliża naszemu pokoleniu wprowadzanie podobnych substytutów papieskiej obecności. Obecność ta zobowiązuje przecież, zwłaszcza nas, których historia będzie wspominać jako pokolenie Jana Pawła II.
Snując refleksje na temat miejsca Ojca Świętego w przyszłym rozwoju kultury, Ryszard Kapuściński pisze: myśl Jana Pawła II stanie się w dwudziestym pierwszym wieku jednym z najważniejszych zaczynów filozoficznych. Nie mamy wielu filozofów, którzy traktowaliby chrześcijaństwo jako przesłanie wzywające do otwierania się na innych. Prawa człowieka, dekalog, szacunek dla ludzkiego życia – nie zawsze pamiętamy, że to sprawy podstawowe.4 Ufajmy, że przyszła ewolucja kulturowa pozwoli nam zachować wrażliwość na te wartości, w których nauczanie Papieża Polaka będzie odgrywać inspirującą rolę, przypominając o jego duchowej bliskości.
1 J. H. Matlary: Faith through Reason, Gracewing 2006, s. 70 n.
2 Tomasz Halik: Noc spowiednika. Paradoksy małej wiary w epoce postoptymistycznej. Wyd. św. Jacka, Katowice 2007, s. 190.
3 Tamże, s. 199.
4 Ryszard Kapuściński: Rwący nurt historii. Zapiski o XX i XXI wieku, Znak, Kraków 2007, s. 173.
2 Tomasz Halik: Noc spowiednika. Paradoksy małej wiary w epoce postoptymistycznej. Wyd. św. Jacka, Katowice 2007, s. 190.
3 Tamże, s. 199.
4 Ryszard Kapuściński: Rwący nurt historii. Zapiski o XX i XXI wieku, Znak, Kraków 2007, s. 173.