Jan Wolski. Wsłuchaj się w głos, który jest w Tobie. Filozoficzna poezja Ryszarda Kapuścińskiego

Spis treści numeru 1/2008

Wsłuchaj się w głos, który jest w Tobie

Filozoficzna poezja Ryszarda Kapuścińskiego

 

Wiersze stanowią znikomą część dzieła Ryszarda Kapuścińskiego. Wprawdzie debiutował jako poeta, jednak dopiero z chwilą ukazania się w 1986 roku tomu Notes objawił się w tej roli szerszej publiczności. Niemniej wyraźne sygnały „dyspozycji poetyckiej” – jak cechę tę nazwał Janusz Kryszak – z łatwością dostrzec można w całej jego twórczości. Należy się zgodzić z badaczem, że nawet nie wiedząc, iż Kapuściński pisze wiersze i tak musielibyśmy uznać w nim poetę. Już po lekturze pierwszych tylko zdań każdej z jego książek, ich rytm, sposób obrazowania, łączenia słów wskazuje na utajoną dyspozycję poetycką ich autora1. Niewątpliwie jest w nich obecna – pisze dalej Kryszak – „wrażliwość na magiczne brzmienie słów i ukrytą w nich potencję twórczą”.
Poezja jest nadzwyczajnym i ważnym doświadczeniem w życiu Ryszarda Kapuścińskiego. Sam dawał temu niejednokrotnie wyraz. Rozmowie, jaką przeprowadził z nim Jarosław Mikołajewski, został nadany tytuł Poeta Kapuścński2. Autor Podróży z Herodotem przyznaje wprost, że poezja to dla niego przede wszystkim język, słowo. Poeci czuwają nad samym słowem, niezależnie od jego funkcji – nad jego plastyką, obrazowością. Nad tym, co może wyrazić samo w sobie jako słowo. (…) w poezji (…) mamy błysk, eksplozję, nieprawdopodobne zagęszczenie odczuć. W pewnej mierze byłaby więc poezja odpowiedzią na zubażające oddziaływanie czy wręcz prymityzowanie języka przez środki masowego przekazu. Posługiwanie się medium liryki zda się wynikać dla niego z fascynacji bogactwem i pięknem języka. Bez poezji, zadziwienia intensywnością jej wyrazu, nie byłoby pewnie tego charakterystycznego stylu reportaży, a w każdym razie byłyby one zupełnie inne. Banałem jest stwierdzenie, że obszary liryki i reportażu są autonomiczne i różne, warto jednak pamiętać, że ta pierwsza wydaje się dawać większe możliwości opisania wrażeń, odwzorowania indywidualnych stanów, uczy dyscypliny języka, obrazowania, stara się wymuszać klarowność i czystość wypowiedzi, a poprzez swe zagęszczenie, intensywnie pobudza wyobraźnię. Jest kompetencją odświętną i trudną do definicyjnego ujęcia.

 

Poezja coś takiego w niektórych ludziach przez
Jakiś czas coś wewnątrz
To nie ma nic wspólnego z niczym

(* * * poezja coś takiego…) – PN, 623

Ryszard Kapuściński zbudował poezję skupienia, poszukującą w sobie, we wnętrzu człowieka, prawdy o życiu i o świecie. Owszem, ta kondensacja może niekiedy sprawiać wrażenie, że to twór czysto intelektualny, wydumany, stworzony za biurkiem. Kapuściński umie bowiem powściągać emocje, kontrolować je. Jest to o tyle dziwne, że proces ten zachodzi na terenie poezji, która nie zawsze lubi taki klasyczny w swej proweniencji chłód.

 

Poezja to świątynia
w jej chłodzie
umysł zaczyna się żarzyć
słowa
to zastygające płomienie

(* ** poezja to świątynia) – PN, 27

Jego wiersze to rozbłyski, stanowiące erudycyjne uwagi, konstatacje i próby odpowiedzi na tak zwane zasadnicze czy podstawowe pytania. Rozbłyski, które są zapisami konkretnych sytuacji i nagłych olśnień. W znacznej mierze także dopełnianie tego, co stanowiło przecież i co stanowi znak firmowy działalności Kapuścińskiego. W przeciwieństwie do reportażu, gdzie autor ogląda świat i stara się go opisać raczej chłodno i analitycznie, oddać rzeczywistość, a nie swoją jej interpretację, liryka pozwala intensywniej mówić o sobie, o własnych obsesjach i myślach.
Sytuowałbym tę lirykę w kręgu tendencji, wyrazistej od wielu lat w polskiej literaturze, którą jest elegijność. Jednak nie w postaci czystej. Często z domieszkami innych składników, jak choćby lekkiej ironii, dystansu, co zresztą zdecydowanie jej służy. Tak konstruowana poezja pozwala na manifestowanie afirmacji świata i życia. Mimo ich ograniczeń, powikłań i dramatów. Jest to także poezja pamięci, dzieło kultury i to dość elitarnej. Kapuściński, w pewnej mierze naśladując gest Różewicza, „ubrał się” w kostium Starego Poety, choć zdecydowanie potrafi do tej kreacji zachować dystans. To ciąg kontekstowy tak zwanej „lekcji Starych Mistrzów”, gdzie Miłosz, Herbert, Szymborska, Barańczak, Zagajewski, a dalej Iwaszkiewicz czy nawet Białoszewski. Oczywiście, zachowując wszelkie proporcje, bowiem chodzi tu tylko o wskazanie zbliżonej tonacji.
Oba tomy wierszy autora Cesarza są egzystencjalnymi i historiozoficznymi obrachunkami, retrospektywnym oglądem przeszłości z wyprawami autobiograficznymi, rewizjami cierpiącego ciała, zapisami uniesień i zachwytów nad nieprzemijającym pięknem natury i sztuki, ale też pełne, szczególnie drugi, bardzo silnych przeczuć nadchodzącego nieuchronnie – bo takie są „prawa natury” – kresu.
Umysł stawia pytania, które wciąż domagają się ostatecznych rozstrzygnięć, gdzie znaleźć oparcie, jak uchronić się przed nicością. Elegijność, którą chciałbym widzieć jako wyróżnik zasadniczy tej poezji, rozumiem wedle tego, jak ją definiowała w odniesieniu do poezji lat 90. XX wieku Anna Legeżyńska4. Najkrócej mówiąc, jest to obecność w twórczości toposów i tradycyjnych motywów, które budują specyficzny nastrój melancholii i nostalgii oraz motywują zdystansowaną wobec współczesności postawę podmiotu. Elegijne myśli o tym co było, dojmujące odczuwanie przemijania i niemożliwej do opanowania różnorodności świata, układane są z zastosowaniem emocjonalnej dyscypliny, po to by nie poddać się rozpaczy, nie krzyczeć.
Taki rodzaj refleksji pozwala rozszerzyć pole diagnoz przez Kapuścińskiego formułowanych, odnieść do stanu świadomości człowieka z końca XX i początku XXI wieku. Miłosz na przykład pisał w podobnym kontekście o kryzysie „wyobraźni religijnej”, Różewicz o „bylejakości” kultury, Herbert o kłamstwach historii. Stąd też poszukiwania „formy bardziej pojemnej”, która pozwoliłaby współistnieć obok siebie poezji i prozie, co przyniosło szkic, brulion, „tematy do odstąpienia” jak u Miłosza, a u Różewicza oddzielanie poezji i wierszy „niekoniecznych”, przy równoczesnym stosowaniu rozległych form poematów, w których mnóstwo dokumentaryzmu. Można chyba uznać, że chodzi tu o pragnienie połączenia skondensowanych przeżyć i doświadczeń natury wręcz metafizycznej z potoczną konwersacją. Jest to wiedza na temat niedostatków istnienia oraz trudność ze znalezieniem pociechy gdziekolwiek poza ludzką świadomością. Takie działanie służy samopoznaniu i obronie wartości, bo to dzięki ich stosowaniu istnieć może międzyludzka wspólnota. Zapewne sporo tu doświadczeń tragizmu losu, ale skutecznie osłaniają się one różnymi maskami.
To mimo wszystko poeta kultury, czytelnik ksiąg, który posługuje się mową wysoką, choć jej zawartość leksykalna jest prosta, ale na pewno nie pospolita, zaś emocje, jak już wspomniałem, trzymane są w ryzach. Tak silny związek z tradycją klasycyzmu powoduje jednocześnie, że tonacja ulega stabilizacji, a wyobraźnia może być unieruchomiona, przez co grozi jej banał lub posądzenie o wtórność. Jednak Kapuściński w większości przypadków wychodzi z takich zagrożeń obronną ręką, bo pokazuje przecież obraz skomplikowanego świata, kryzysy, cierpienie i ból.

__________________________________________

1 Janusz Kryszak: W pogoni za znikającym punktem. O świecie poetyckim Ryszarda Kapuścińskiego, „Kwartalnik Artystyczny” 2006, nr 1 (49).
2 Jarosław Mikołajewski: Poeta Kapuściński, „Gazeta Wyborcza” 20.02.2006.
3 Zródła cytatów z wierszy Ryszarda Kapuścińskiego podaję wedle następującego klucza: N – oznacza Notes, wyd. IV, Warszawa 2005, PN – oznacza Prawa natury, Warszawa 2006. Cyfra po skrócie – numer strony.
4 Anna Legeżyńska: Krytyk jako domokrążca. Lekcje literatury lat 90. Poznań 2002, ss. 12-16.
5 Ryszard Kapuściński: Notes. Warszawa 1986 (tu:) K. Karasek, Z recenzji wewnętrznej Notesu R. Kapuścińskiego na obwolucie książki.
6 Kazimierz Wolny-Zmorzyński: Ryszard Kapuściński w labiryncie współczesności, Kraków 2004, s. 19.