Iwaniuk zawsze był „na walizkach”
Ilekroć czytam literaturę określaną mianem emigracyjnej, zastanawiam się nad żywotnością tej etykiety, niezbyt chyba korzystnej dla recepcji dzieł, zwłaszcza w momencie, gdy po latach nieobecności czyjaś twórczość „wraca do kraju”. Musi wówczas przejść przez niezwykle trudną próbę określenia swego miejsca, wpisania się w całość, której zręby określano w czasach, gdy twórca pozostawał nie tylko na indeksie, ale także (co chyba jest znacznie gorsze) był niemal zupełnie nieznany wśród rodaków. Jak celnie zauważył Karol Zbyszewski w 1976 roku na łamach londyńskiego „Pamiętnika Literackiego”: Emigracyjni autorzy piszą jakby do szuflady. W kraju są absolutnie nieznani. Powieść, krytyki, historia są po latach do niczego. Gdyby „Dzieje grzechu”, „Ludzie bezdomni” ukazały się dzisiaj – uznano by Żeromskiego za grafomana i tyle1. Co prawda w wielu przypadkach „stempel emigracyjności” ulega zatarciu – nikt dziś wszak go nie dostrzega na dziełach Mickiewicza, Słowackiego czy Norwida, a coraz rzadziej zauważany jest na książkach chociażby Gombrowicza czy Miłosza. Można oczywiście mówić o wielu przyczynach tego stanu rzeczy – począwszy od wartości samego dorobku literackiego, jego prekursorstwa, aż po mniejszą lub większą chęć podtrzymywania przez twórcę kontaktu z tym, co się dzieje w kraju.
Wydaje się jednak, że im dłużej po śmierci autora jego twórczość pozostaje „na emigracji”, tym większe ryzyko, że trafi do zakurzonego muzeum historii literatury, do którego zaglądać będą wyłącznie filolodzy i krytycy. Emigrantowi wiele się wybacza, podkreśla się jego tęsknotę za krajem, odcięcie od naturalnego źródła twórczości literackiej, jakim jest żywy język ojczysty… i jednocześnie rzadko się go czyta, traktując często jak epigona lub w najlepszym wypadku nużącego ekscentryka. Myślę, że badacze literatury emigracyjnej z łatwością podaliby wiele przykładów zupełnie dziś zapomnianych literatów, którzy nie zdołali się takich łatek pozbyć i do dziś figurują jedynie w szczegółowych opracowaniach literatury powstającej poza Polską. Dlatego tak ważna jest refleksja krytyczna nad tą twórczością, zwłaszcza teraz, gdy już wolni od politycznych obowiązków możemy spojrzeć na nasze piśmiennictwo jako na pewną całość, nie tracąc jednak z pola widzenia faktu, że postawa emigranta, wygnańca, outsidera jest jedną z najbardziej charakterystycznych dla współczesnej literatury. Takie spojrzenie na emigrację pozwala wpisać to jakże polskie doświadczenie w szerszą perspektywę kulturowych przemian XX wieku.
Z całą pewnością jednym z najbardziej „zatwardziałych” emigrantów był i po części nadal jest Wacław Iwaniuk, choć jego pośmiertny powrót „na ojczyzny łono” już się rozpoczął, a jednym z takich świadectw jest pięknie wydana w Toronto, staraniem tamtejszego Polskiego Funduszu Wydawniczego (którego notabene Wacław Iwaniuk był długoletnim prezesem), książka zredagowana przez Jana Wolskiego, Henryka Wójcika i Edwarda Zymana pt. Podróż w głąb pamięci. O Wacławie Iwaniuku. Szkice–wspomnienia–wiersze. Ukazuje ona polsko-kanadyjskiego poetę i jego twórczość jako niezwykle bogate i różnorodne zjawisko. Zawiera bowiem, obok artykułów wybitnych literaturoznawców (zamieszczonych w części zatytułowanej Eseje, szkice, rozbiory), obszerny blok wspomnień o autorze Pełni czerwca oraz zapisy rozmów z nim. Tom uzupełniają wiersze-świadectwa jego obecności w twórczości współczesnych poetów. Z takich „fragmentów mozaiki” układa się wielowymiarowy portret człowieka twórcy, żyjącego i piszącego pomiędzy Polską a Kanadą, Chełmem a Toronto, Bugiem a jeziorem Ontario.
Ta dwubiegunowość, poczucie zjawiskowości dwóch światów, jednakowo obcych: tamtego wywołanego ze wspomnienia i pamięci, oraz tego, danego w aktualnym doświadczeniu2 , są – według Jerzego Święcha – typowe dla sztuki tworzonej przez wygnańców. Jego zdaniem u Wacława Iwaniuka daje się dostrzec głęboko ugruntowaną świadomość przebywania równoczesnego w dwóch porządkach czasowych: historycznym, który jest niczym innym, jak tylko ciągłym marszem ku zagładzie, zacieraniem śladów własnej egzystencji w pamięci potomnych (…), oraz przyrodniczym, który przez niezmienną powtarzalność cyklu, gwarantuje ostatecznie dojście do siebie, do źródeł własnej tożsamości. O ile to pierwsze łączy się z dramatycznym doświadczeniem historii minionego wieku – „czasu martwego”, to odkrycie „czasu urodzajnego” zawdzięcza Iwaniuk doświadczeniom kanadyjskim3 . Dualizm zauważa też badacz w poetyckiej „dykcji” autora Lustra, o czym pisze on w zamieszczonym w Podróży w głąb pamięci szkicu pt. Głos Iwaniuka.
Wśród Esejów, szkiców, rozbiorów znajdziemy również tekst Noty do eseju „Miejsce Iwaniuka w powojennej poezji polskiej” , pióra poety i literaturoznawcy, Wołyniaka i emigranta Bogdana Czaykowskiego, który stawia sobie za cel umieszczenie twórczości Iwaniuka na mapie liryki polskiej XX wieku. Z kolei problem pamięci i poszukiwania tożsamości przybliża w swoim artykule poświęconym samotności poety Janusz Kryszak. Zbigniew Andres rozważa funkcje Lubelskiego Jeruzalem, czyli Iwaniukowego miejsca na ziemi. O poczuciu utraty „swego miejsca”, będącego centrum świata i gwarantem jego porządku, oraz o poezji jako reakcji na ową utratę pisze również Maria Magdalena Rudiuk. Natomiast Rafał Moczkodan śledzi, pozostające zwykle w cieniu dokonań poetyckich, teksty krytycznoliterackie Wacława Iwaniuka, chcąc dotrzeć do zrębów myślenia autora Lustra o literaturze. Ciekawym dopełnieniem tego tekstu, opisującym problematykę metapoetycką w twórczości Iwaniuka, jest poświęcony poematowi Polska jesień szkic Marzeny Woźniak-Łabieniec pt. Prywatna historia poezji.
W Podróży w głąb pamięci znaleźć można również analizy i przybliżenia poszczególnych książek, poematów czy nawet pojedynczych wierszy poety z Toronto, które często otwierają nowe interpretacyjne perspektywy dla całej jego spuścizny literackiej. Jest w niej na przykład szkic poświęcony debiutanckiemu tomikowi Pełnia czerwca z 1936 roku (Paweł Tański: „Cmentarzami obłąkani”. O „Pełni czerwca” Wacława Iwaniuka), tekst Alicji Jakubowskiej-Ożóg o poemacie Pieśń nad pieśniami z 1953 roku, a także artykuł o Moim obłąkaniu z 1991 roku, poświęcony pierwszemu wydanemu po wojnie w Polsce zbiorowi wierszy zawierającemu nowe, niepublikowane wcześniej utwory (Anna Frajlich: Wacława Iwaniuka powrót na mistyczną Lubelszczyznę). Piotr Sobolczyk opierając się na pochodzącym z Nocnych rozmów (1987) wierszu Białoszewski omówił stosunek Iwaniuka do stylu i twórczości autora Obrotów rzeczy. Sposób ujęcia relacji Bóg – człowiek i związki poezji autora Lustra z tradycyjnymi formami liryki religijnej prześledził Zenon Ożóg w szkicu Wyznanie niewiary, przyglądając się opublikowanemu w 1944 roku wierszowi Hymn.
Znaczną część książki zajmują wspomnienia. Możemy tam znaleźć relacje ludzi bliskich Wacławowi Iwaniukowi – artystów, naukowców (m.in. Edwarda Zymana, Henryka Wójcika, Natana Grossa, Julii Hartwig, Longina Jana Okonia, Waldemara Okonia, Tadeusza Kłaka, Jadwigi Sawickiej, Bogusława Wróblewskiego) – mówiące o spotkaniach oraz o korespondencji z poetą. Niektórzy dzielili z nim los emigranta, inni mieli okazję spotkać go przy okazji pracy naukowej czy różnych przedsięwzięć związanych z życiem kulturalnym Polaków za granicą.
Podróż w głąb pamięci zawiera też pokaźny zestaw wierszy związanych z postacią Wacława Iwaniuka, wśród których są utwory Ewy Lipskiej (jednej z najwyżej cenionych przez Iwaniuka poetek), jak również Jana Rostworowskiego czy Waldemara Michalskiego, a także teksty przyjaciół i znajomych, niekiedy badaczy jego twórczości (np. Janusza Kryszaka czy Pawła Tańskiego). Można tam również znaleźć, powstałe zarówno w Toronto, jak i w Chełmie, wiersze będące reakcją na śmierć poety 4 stycznia 2001 roku. Tom uzupełnia szczegółowy biogram Wacława Iwaniuka – rzecz niezwykle ważna m.in. dlatego, że jeszcze do niedawna operowano błędną datą jego urodzin – oraz spis jego książkowych publikacji i bibliografia tekstów poświęconych jego twórczości.
W książce zamieszczono również zapisy rozmów poety z Janem Wolskim i Wojciechem Ligęzą, a także wywiady z przyjaciółmi i współpracownikami Iwaniuka – Henrykiem Wójcikiem i Johnem Hallem. W rozmowie przeprowadzonej w grudniu 1989 roku, zatytułowanej Po potopie, na pytanie o możliwy powrót do Polski autor Pełni czerwca odpowiedział: Ja zawsze byłem „spakowany” i czekałem „na walizkach”, wewnętrznie, niedosłownie. Mówiłem to wszystkim niedowiarkom, którzy i dziś kraczą. W jakimś sensie poeta powraca w książce zredagowanej pomiędzy Toronto a Rzeszowem. Nastała zatem pora na przyjęcie w Polsce jego dorobku, zwłaszcza że Iwaniukowa „emigracyjność” jest czymś więcej niż tylko przebywaniem poza krajem przodków. Może być przykładem trudnej, okupionej samotnością walki o niezależność i wolność twórczej jednostki w coraz bardziej unifikującym się świecie.
____________________________________________________________________
1 Cyt. za: J. Kryszak, Wacław Iwaniuk. Samotność poety, (w:) Podróż w głąb pamięci. O Wacławie Iwaniuku. Szkice–wspomnienia–wiersze, pod red. J. Wolskiego, H. Wójcika, E. Zymana. Toronto 2005, s. 40.
2 Jerzy Święch: Nowoczesność. Szkice o literaturze polskiej XX wieku. Warszawa 2006, s.149.
3 Ibid.
2 Jerzy Święch: Nowoczesność. Szkice o literaturze polskiej XX wieku. Warszawa 2006, s.149.
3 Ibid.
Podróż w głąb pamięci. O Wacławie Iwaniuku. Szkice–wspomnienia–wiersze. Pod red. J. Wolskiego, H. Wójcika, E. Zymana. Polski Fundusz Wydawniczy w Kanadzie, Toronto 2005, ss. 454.