Tadeusz Szkołut. Estetyka powieści i doświadczenie egzystencjalne

Spis treści numeru 1/2007

Estetyka powieści i doświadczenie egzystencjalne

 

Milan Kundera ma w Polsce rzesze wiernych czytelników. Wprawdzie sukcesywnie wydawane u nas jego nowe powieści nie osiągnęły – jak do tej pory – popularności, jaką w swoim czasie cieszyła się Nieznośna lekkość bytu, lecz nadal wzbudzają zainteresowanie kulturalnej publiczności. O wiele mniejszym powodzeniem cieszy się natomiast eseistyka autora Żartu, zwłaszcza dotycząca problematyki powieści. A przecież ma ona niebagatelne znaczenie dla zrozumienia nie tylko warsztatu literackiego twórcy i stosowanych przezeń kryteriów oceny artystycznej, lecz również dla jego oblicza światopoglądowego, a nawet politycznego (nie zapominajmy, że Kundera stał się popularny we Francji jako emigrant polityczny po inwazji radzieckiej na Czechosłowację w 1968 roku). Obecnie polski czytelnik otrzymał trzeci z kolei tom esejów czesko-francuskiego pisarza, noszący tytuł Zasłona. Esej w siedmiu częściach, w przekładzie Marka Bieńczyka (dwa wcześniejsze tomy to również tłumaczone przez Bieńczyka: L‘art du roman (1983), wydanie polskie: Sztuka powieści. Esej, Czytelnik, Warszawa 1991; Les testaments trahis (1993), wydanie polskie: Zdradzone testamenty, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1996).
Powieść, w głębokim przekonaniu Kundery, jest gatunkiem szczególnym, który mógł powstać tylko w Europie. Ten typowo europejski „wynalazek” jest najpełniejszym wcieleniem etosu nowożytnej kultury europejskiej, na który składają się m.in. ciekawość Innego, namiętne poszukiwanie prawdy, przy jednoczesnej świadomości, że absolutna („boska”) prawda nigdy nie stanie się własnością człowieka oraz wynikający z tego wymóg swobody wypowiedzi i tolerancji dla inaczej myślących. Owego ducha poszanowania dla odmienności, połączonego z dążeniem do zbudowania całości opartej na zasadach uniwersalnego (jednakiego dla wszystkich) rozumu, najtrafniej wyrażonego w formule „jedność w różnorodności”, Kundera odnajduje tak w powieści jako gatunku, jak i w szczytowych dokonaniach pisarzy, którzy stworzyli kanon europejskiej sztuki powieściowej (poczynając od Rabelais’ego i Cervantesa, poprzez Diderota, Laclosa, Fieldinga, Sterne’a, Flauberta, Dostojewskiego, Tołstoja, aż do Faulknera, Rushdiego, Márqueza i innych).
Apologia powieści, głoszona przez Kunderę, nie jest pochwałą eskapizmu, ucieczki w sferę czysto estetycznych doznań, oderwania się od „spraw ludzkich”. Żywiołem powieści i jej istotą jest narracja – opowieść o losach ludzi, w której znajdują wyraz fundamentalne antynomie naszej egzystencji, najbardziej dramatyczne wybory moralne, religijne, polityczne. Tak pojmowana powieść jest dowodem na istnienie ścisłych związków między ambitną literaturą a zorientowaną humanistycznie filozofią, jest gatunkiem par excellence filozoficznym; doświadczenie estetyczne, jakie nam daje, stanowi wgląd w samo sedno rzeczywistości, pozwala dotknąć materii życia, a nie tylko przeżywać świat biernie w akcie kontemplacji. Gustaw Flaubert, cytowany w tym kontekście przez Kunderę, nazywa to „dotarciem do duszy rzeczy”, jakże ludzkim pragnieniem ocalenia tego, co po heraklitejsku przemijające.
Powołaniem pisarza – według autora Księgi śmiechu i zapomnienia – jest odnalezienie poza „zasłoną”, która skrywa świat przed naszym wzrokiem, rzeczy istotnych; rozbijanie skorupy oficjalnej moralności, podważanie wszelkich dogmatów, kwestionowanie tego, co konformizm społeczny nakazuje bezwarunkowo poważać, a co nierzadko okazuje się tylko pięknym, kłamliwym pozorem. W tym sensie powieść jest niemoralna, bowiem dokonuje destrukcji uświęconych przez konwenans reguł postępowania, każe dostrzegać racje tych, których opinia publiczna odsądza od czci i wiary; tam, gdzie moralista widzi tylko czerń i biel, powieściopisarz dostrzega całą gamę szarości. Autor powieści nie jest dla swych bohaterów sędzią sądu ostatecznego, lecz współczującym, życzliwym obserwatorem ich wstydliwych upadków i beznadziejnej codziennej szamotaniny, zmagań z tzw. prozą życia. Potrafi zauważyć ludzkie odruchy u zbrodniarza i okrucieństwo w nieodwołalnych ocenach ferowanych przez tzw. dobrych ludzi. Lecz w tym właśnie antymanichejskim widzeniu świata i w owej rezygnacji z bezapelacyjnego osądzania na rzecz zrozumienia Innego, kryje się – zdaniem Kundery – głębszy moralny sens powieści. „Niemoralna” powieść w swej całościowej wymowie jest o wiele bardziej moralna niż gruntowny traktat, zawierający wykład kodeksowej etyki, czy pełne pasji kazanie moralisty, dziękującego Bogu, że stworzył go lepszym od innych.
Ów moralny wymiar powieści Kundera ściśle wiąże z jej aspektem estetycznym (a ściślej: formalno-ekspresyjno-semantycznym). Estetyka powieści w wykonaniu mistrzów gatunku staje się tożsama z jej etyką – tę Bachtinowską ideę nasz autor ilustruje wieloma przykładami wnikliwych analiz utworów literackich, zamieszczonych w swych zbiorach esejów. Dodajmy, że również w swoich powieściach pisarz w oryginalny formalnie sposób (poprzez starannie przemyślaną konstrukcję fabuły, zniuansowaną charakterystykę postaci, giętki język itp.) stara się rozwijać myśl o nieuchronnej ambiwalencji ludzkich postępków, o roli przypadku w tym, co uważamy za „zrządzenie losu”, o gombrowiczowskiej niedojrzałości, kryjącej się za wzniosłymi pozami (Kundera jest wielkim admiratorem twórcy Ferdydurke). Autor Zasłony należy do tych nielicznych artystów, którzy potrafią z imponującą dociekliwością czytać nie tylko klasyków, lecz również swych współczesnych kolegów-pisarzy i – co więcej – oddać im w pełni sprawiedliwość. To sprawia, że jego eseje mają też wyjątkową wartość heurystyczną, pozwalają odkryć w dobrze zdawałoby się znanych nam tekstach nowe szczegóły, rzucające odmienne światło na niektóre fakty z biografii bohaterów, wzbogacające obraz postaci o nieoczekiwane rysy. A przy tym odznaczają się nieprzeciętnymi walorami stricte literackimi; niektóre z nich stanowią wręcz znakomicie skonstruowane, miniaturowe, erudycyjne opowieści, których nie powstydziłby się Borges. Dla przykładu wskażę dwa takie fragmenty, mające – moim zdaniem – samodzielną wartość literacką (Biedny Alonso Quijada, s. 111-112 i Amélie, s. 137).
Chociaż przedmiotem zainteresowania powieści jest całość świata i naszego życia, to jednak nie pozostaje ona na służbie żadnej wyłącznej idei, lecz broni różnych opcji światopoglądowych (w tym sensie jest z natury swej inkluzywna, a nie ekskluzywna). Od samych swych początków (tj. od Rabelais’ego i Cervantesa) powieść realizuje swe gatunkowe przeznaczenie, poszerzając spektrum doświadczeń egzystencjalnych człowieka, ukazując nieznane dotąd wymiary odwiecznych dylematów, określających ludzką kondycję w kolejnych epokach. Ta własna droga powieści w kulturze, wyznaczana przez jej szczytowe, światowe osiągnięcia, tworzy to, co Kundera określa zaczerpniętym od Goethego terminem „die Weltliteratur”. W związku z tym pisarz postuluje przedstawianie literatury powszechnej w podręcznikach, opracowaniach krytycznych i antologiach nie – jak to się dzisiaj nagminnie robi – jako konglomeratu poszczególnych literatur narodowych, jako „historii literatur” (literatur w liczbie mnogiej), lecz jako ciągłego i otwartego procesu rozwoju gatunku, nieustannie wzbogacanego o odkrycia zarówno w warstwie światopoglądowej, jak i w zakresie form i technik pisarskich: …to wobec Rabelais’ego określa siebie Sterne, to Sterne jest natchnieniem dla Diderota, to do Cervantesa odwołuje się nieustannie Fielding, to z Fieldingiem mierzy się Stendhal, to dzieło Joyce’a przedłuża tradycję Flauberta, to w refleksji nad Joyce’em rozwija Broch swą poetykę powieści, to Kafka uzmysławia Márquezowi, że można wykroczyć poza tradycję i „pisać inaczej” (s. 38-39). W ramach literatury światowej Kundera upomina się o przyznanie należnego miejsca powieści środkowoeuropejskiej (chodzi mu przede wszystkim o twórców tej miary, co Kafka, Musil, Broch, Hašek, Gombrowicz, lecz przecież i sam Kundera zajmuje w dziejach powieści tego obszaru niepoślednie miejsce).
Wszystkie narody Europy – twierdzi Kundera – jednoczy wspólny los, lecz każdy z nich przeżywa go odmiennie. Stąd też dzieje literatury narodów europejskich (ale też malarstwa, muzyki itp.) można by porównać do przekazywania pałeczki w sztafecie, która trwa poprzez wieki: …po wzlocie powieści w osiemnastowiecznej Anglii nastąpiła epoka powieści francuskiej, następnie rosyjskiej, później skandynawskiej itd. (s. 35). Wydaje się, że idea Kundery mogłaby mieć (gdyby wzięli ją sobie do serca nasi prawodawcy oświatowi) ogromne znaczenie dla edukacji kulturalnej młodego pokolenia Polaków. Sądzę, że prezentowanie naszej literatury nie wyłącznie w ramach dziejów narodu (Kundera nazywa to „małym kontekstem”), lecz przede wszystkim w „wielkim kontekście” ponadnarodowych dziejów sztuki, nie przyniosłoby nam wstydu (wystarczy przywołać tutaj chociażby nazwiska Witkacego, Schulza, Gombrowicza, Miłosza, Lema, Iwaszkiewicza, Parnickiego, Myśliwskiego, Różewicza, Mrożka, Kapuścińskiego), a byłoby znakomitą okazją do porównania doświadczeń skrystalizowanych w dziełach naszych wybitnych twórców z doświadczeniami wielkich narodów i wyleczenia się w ten sposób z fatalnego prowincjonalizmu. Dodatkową korzyścią, jaką mogłaby przynieść realizacja tego pomysłu, byłoby uwolnienie literatury polskiej od ciążącego jej balastu ocen pozaestetycznych, zwłaszcza politycznych (względnie polityczno-moralnych), od przypisywania nadmiernego znaczenia utworom o szlachetnej skądinąd wymowie, lecz niewiele wnoszącym do uniwersalnego dziedzictwa artystycznego ludzkości. Polityka czyni wprawdzie dużo wrzawy, lecz – jak trafnie stwierdza Kafka, przywoływany w tym kontekście przez Kunderę – to, co w literaturze wielkich narodów jedynie „wywołuje przelotne widowisko”, w literaturze małych narodów (dodajmy: tak jak i nasz naród dotkliwie doświadczonych przez historię) przyczynia się do wypaczenia perspektywy aksjologicznej. Owszem, literatura jest także sprawą narodową, lecz przede wszystkim jest fenomenem estetycznym (w takim szerokim rozumieniu wartości estetycznej, za jakim opowiada się Kundera).
Tytułowe pojęcie „zasłony”, jak każda dobra metafora, mieni się u Kundery wieloma odcieniami znaczeniowymi, sugeruje różne sensy. Jednakże pewne powtarzające się wątki w esejach autora Sztuki powieści wysuwają się na plan pierwszy i wskazują właściwe tropy interpretacyjne. „Zasłona”, którą rozrywa powieść, to przede wszystkim:
ponura powaga agelastów, będąca przyczyną wszelkiego rodzaju fanatyzmu i nietolerancji (termin „agelaści”, który pisarz zaczerpnął od Rabelais’ego i spopularyzował, oznacza ludzi całkowicie pozbawionych poczucia humoru, a więc też dystansu do swych własnych przekonań, uważanych za „jedynie słuszne”). Owej przytłaczającej powadze, niezdolnej do autoironii, powieść przeciwstawia wyzwoleńczy, karnawałowy śmiech, wesołą względność wszystkich ludzkich rzeczy;
szaleństwo polityków, usiłujących wcisnąć świat w prokrustowe łoże własnych doktryn, które powieść zwalcza, ukazując złożoność życia, niepoddającego się żadnym ideologicznym schematom, prezentując nieprzezwyciężalne konflikty między kluczowymi wartościami ludzkimi (nie chodzi przy tym o antagonizm między wartościami autentycznymi i pozornymi, lecz o cenę, jaką trzeba uiścić za realizację każdej doniosłej wartości);
okrucieństwo właściwe zwykłej ludzkiej głupocie, niezdolnej dostrzec duchowych cierpień ludzi w naszym najbliższym otoczeniu. Ten wątek – zdaniem pisarza – mistrzowsko podejmuje Flaubert w Pani Bovary. Kundera wysoko ceni autora Szkoły uczuć m.in. za umiejętność dostrzeżenia tego, że głupota jest nieśmiertelna i w każdej epoce przybiera oblicze typowych dla niej przesądów. Dotyczy to także naszej nowoczesnej epoki, w której szerzy się – jakżeby inaczej – właśnie głupota postępowa;
pompatyczne spekulacje intelektualne metafizyków, głoszących chwałę wiecznotrwałych zasad i zapominających o tym, co zmienne i przemijające. Tym Kundera odpowiada: pragnienie wyjścia z platońskiej jaskini i bezpośrednie obcowanie z „boskimi formami” (z Prawdą z dużej litery) jest pięknym, lecz nieziszczalnym ludzkim marzeniem. Udziałem człowieka jest na zawsze pozostać w jaskini. Ci powieściopisarze, którzy byli zafascynowani „egzystencjalnym skandalem znikomości”, uczą nas, jak żyć w skazanym na nietrwałość świecie i nie zatracić kruchego człowieczeństwa. Człowiek nigdy nie stanie się błogosławionym posiadaczem absolutnej prawdy i to właśnie powinno go skłaniać do obdarzania szacunkiem wszystkich inaczej myślących, wierzących, kierujących się odmiennymi hierarchiami wartości.
Można by zarzucić Kunderze, że wzorzec powieści, jaki wyłania się z jego eseistyki, skonstruowany jest wyłącznie w oparciu o szczytowe dzieła tego gatunku i w tym sensie ma charakter normatywny. Istotnie, pisarz przykłada do powieści miarę, jakiej mogliby podołać chyba tylko mistrzowie; w proponowanej przez siebie Weltliteratur pozostawia utwory z najszlachetniejszego kruszcu, spełniające najwyższe wymagania warsztatowe i światopoglądowe. Czyż takie postulaty nie trącą tak piętnowanym dzisiaj przez niektórych, idących z prądem mody krytyków, „arystokratyzmem kulturowym”? Czyż nie oznaczają braku szacunku dla tych niezliczonych konsumentów literatury popularnej, jacy szukają w niej przede wszystkim dobrej rozrywki i przejrzystego obrazu świata, w którym dobro i zło są wyraźnie rozdzielone, a złożone problemy egzystencjalne zawsze znajdują optymistyczne rozwiązanie? Nie lekceważąc wcale tej literatury „budującej”, upomnijmy się wraz z Kunderą o powieść wysoką, która nie głosi „kategorycznej zgody na byt”, nie zamyka oczu na nieunikniony tragizm ludzkiej kondycji i każe nam ciągle przekraczać zastany, gotowy świat.
Ostatnie, a więc najbardziej znaczące, słowa eseju Kundery nie tchną nadmiernym optymizmem i zawierają ostrzeżenie przed panoszącą się sztuką, która powtarza to, co już setki razy zostało powiedziane, utwierdza władzę stereotypów, upowszechnia światopogląd człowieka kiczowatego (w swoistym znaczeniu tego terminu, zapożyczonym przez pisarza od Hermana Brocha): Przejęty trwogą wyobrażam sobie dzień, kiedy sztuka przestanie poszukiwać rzeczy wcześniej niewypowiedzianych i podda się posłusznie władzy życia zbiorowego, które będzie od niej wymagać, by czyniła pięknym powtórzenie i pomagała jednostce rozmywać się radośnie i pogodnie w bycie jednolitym. Albowiem dzieje sztuki są śmiertelne. Paplanina sztuki jest wieczna (s.156).

Milan Kundera: Zasłona. Esej w siedmiu częściach. Przełożył Marek Bieńczyk. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2006, ss. 158.