Mariusz Solecki. Laur w ZAUŁKU

Spis treści numeru 1/2006

Laur w ZAUŁKU

 

Zaułek poetów. Almanach młodych to książkowe zwieńczenie akcji lubelskiej „Gazety Wyborczej”, która na pół roku (od listopada 2004 do czerwca 2005) otwarła łamy dla młodych poetów związanych z Lubelszczyzną, cyklicznie prezentując i komentując ich twórczość w sobotnim dodatku „Brama Lubelska”.

Almanach przybliża 24 sylwetki twórców, 14 poetów i 10 poetek, zarówno debiutantów (jak Anna Cieplińska, Joanna Dziwak, Jakub Pawłowski, Katarzyna Mróz-Mazur, Bartosz Przysucha, Katarzyna Biegalska), jak i autorów z kilkuksiążkowym dorobkiem (jak Paweł Nowicki, Grzegorz Korba, Paweł Maciąg), według stałego schematu: krótkie wprowadzenie Bogusława Wróblewskiego (który dokonał wyboru tekstów, opracował je i opatrzył tom wstępem), zestaw utworów (od dwóch do dziewięciu, jeśli formy są krótkie), a na koniec biogram poety wraz z miniaturowym zdjęciem. Publikację wzbogacają prace pięciu utalentowanych lubelskich grafików: Małgorzaty Bałdygi-Nowakowskiej, Karoliny Niedźwieckiej, Krzysztofa Malczewskiego, Magdaleny Warszawy i Anny Perłowskiej-Weiser. Jeśli idzie o naczelną zasadę kompozycyjną książki, to jest ona nieskomplikowana, antologia zachowuje układ chronologiczny, to jest prezentuje poetów w takiej kolejności, w jakiej byli drukowani na łamach „Gazety”, ale w wyborze rozszerzonym (…) w stosunku do pierwodruków [ze Wstępu, s. 6]. Głównym kryterium doboru tekstów do almanachu był ich poziom artystyczny, rolę pomocniczą odegrał czynnik geograficzny (poeta wywodzący się z Lubelszczyzny lub działający w regionie) i pokoleniowy (autor młody, przeciętnie dwudziestokilkulatek).

Bardzo wysoko należy ocenić słuch poetycki selekcjonera wierszy, który oddzielił ziarno od plew. Wróblewski odsiał grafomanię, wyplenił kicz, ochronił odbiorcę przed konfrontacją z miernością poetycką. Zamieszczone w almanachu teksty, zgodnie z zapowiedzią zawartą we wstępie, legitymują się autentyczną wartością literacką; szczupłą objętość tomu wypełnia coś więcej niż tylko egzaltowana ekspresja młodości, znajduje się w nim świadoma swojego sensu liryka. Nie tylko doborowi tekstów, ale również komentarzom nic nie można zarzucić, są wyważone, profesjonalne, pełne szacunku i powagi, czego bywają pozbawione niektóre tzw. poczty literackie, nawet w szanujących się pismach (nomina sunt odiosa).

Jedyny ciężki zarzut, jaki można postawić książce, brzmi: zbyt mało młodych wierszy. Według paginacji zbiór liczy 100 stron, w co wliczone są puste przebiegi verso i reprodukcje dzieł plastycznych, zaś dawka samej poezji ogranicza się do 72 stron. Choć, skądinąd, lepsze to niż nic. Łatwiej można almanachowi wybaczyć niedostatek redakcyjny w postaci braku spisu treści.

Zaułek poetów… to niewątpliwie zaplecze tekstowe dla „Akcentu”, rodzimy, podręczny bank autorów pachnących świeżością. Ale czy zarazem straż przednia nowej zmiany w polskiej poezji współczesnej, godni następcy Czechowicza? Tego nie wie nikt, lecz można się spodziewać, że przynajmniej o kilku autorach wybranych przez Wróblewskiego będzie kiedyś głośno.

Anna Goławska olśniewająco metaforyzuje, hojnie, bez umiaru, lecz nie ma grzechu przegadania w tym nieumiarkowaniu, stąd odurzenie odbiorcy, bezpieczne oddalenie od przesytu, nokaut estetyczny, kiedy czyta frazy: latarnie to smukłobiodre panny uliczne / z ciężkim wodogłowiem blasku / który im wygina cienkie szyje // przyprawiają o szaleństwo skrzydlate owady / i zawracają do nieba mżawki / szczebiotliwe nasionka.

Marta Grzesińska z horacjańską wiarą w potęgę wersów trwalszych od spiżu rejestruje efemeryczność, bezbronność świata, herbatnikową rozpadliwość przedmiotów, ciał i egzystencji. Co ma ożyć i żyć wieczyście w pieśni, dopóki będzie czytana, musi szczeznąć w bycie – poetka pamięta tę prawdę, czerpiąc inspirację z ulotności istnienia: mój synek nie rozumie / baniek mydlanych ani skorupek jajka /przepełnia go radość psucia / rzeczy kruchych // z czasem nauczy się szanować / pajęczyny i oszronione gałęzie / przeczuwając, że świat / jest równie nietrwały.

Marcin Wociór uprawia poezję ekstremalną, to znaczy taką, która w pogoni za efektem artystycznym nie cofnie się przed sięgnięciem po wulgaryzm („niedopowiedziana rzeczywistość leży kurwą poranka”), dresiarski kolokwializm („istnienie całości to ściema”) czy frazeologię niewybrednego pisma dla mężczyzn („twój nagi tyłek w świetle telewizji tvn”; wszystkie cytaty z utworu ***obrzeża moich dłoni wyostrzają twoje rysy). Ale to bynajmniej nie dyskwalifikuje twórczości Wocióra, wprost przeciwnie – brutalistyczno-turpistyczna uroda sformułowań prowokuje czytelnika, któremu trudno oprzeć się niekonwencjonalnemu wdziękowi tych wierszy.

Ksiądz Paweł Maciąg to utalentowany pejzażysta Tatr: w zimnym lichtarzu za Czarnym Stawem zasnęła jesień / o grubych powiekach / i soczystym westchnieniu (w drodze na Rysy) ; wierszami opisowymi broni się (skutecznie) przed zesłaniem na piekielną wyspę niszy kulturowej, która w kartografii krytyki literackiej figuruje pod nazwą „poezja kapłańska”.

Joanna Pawłat wystawia na jarmarku poetyckim egzotyczny towar – haiku. Ponieważ na polskim rynku czytelniczym konkurencja w branży jest mała, wskutek zakończenia działalności głośnych firm, takich jak „Miłosz” i „Grochowiak”, autorka nie powinna narzekać na brak zbytu. Jak się wydaje, cywilizacja fast foodów w krótkim czasie doprowadzi do ukształtowania modelu czytelnika typu fast reading, więc krótkie teksty będą w cenie. Haiku obieżyświatów: Przez całe życie / Biec do utraty tchu / Nowy dom czeka ma gwarancję jakości.

Jacek Hnidiuk przejawia tendencję do pisania obrazowego. Istotą jego obrazowania jest świetlistość: Mrówki światła / pokornie / wchodzą ci do ust (***Twoja twarz); Ostatnimi blaskami, / jak wyżebraną garścią drobnych, / obrzucało nas skąpe słońce (Sierpień). Jasność, błysk, gra świateł dominują w tej twórczości nad ściszoną grą kolorów. Na tak solidnym słowno-malarskim fundamencie wznosi się katedra nastroju.

Katarzyna Mróz-Mazur czyni wszystko, by podmiot jej wierszy nie był pomówiony o stereotypowo potulną i niesamowystarczalną kobiecość (bo to podmiot wyraźnie, żeby nie rzec ostentacyjnie, rodzaju żeńskiego), stąd może w „ja” lirycznym utworu Serdecznie wodospad emocji i tyle pasji spod znaku amazonek kultury:

nienawidzę cię Lancelocie Percevalu
archetypie z fallicznym mieczem
i złotym włosem

nie potrzebuję twojej wiedzy
(abyś wielkodusznie ją ze mną dzielił)
twojego łoża
tym bardziej stołu

daję sobie radę
dwadzieścia lat bez ciebie
nosiłam bagaże
nie gotowałam obiadów
sama wysiadywałam na dworcach i koncertach
po co teraz wchodzisz mi w drogę

Autorka uprawia poezję misyjną, interwencyjną, zaangażowaną – jak inkwizytorka wkracza w toksyczne relacje damsko-męskie, ścina i egzorcyzmuje. Pisząc, prowadzi krucjatę przeciwko Lancelotom, Percevalom i każdemu przedstawicielowi płci rycerskiej, przekonanemu, zgodnie z obowiązującym modelem kulturowym, że jest istotą lepszą od kobiety.

Bartosz Przysucha porusza swymi epitalamiami i erotykami (Moja modlitwa, Obnażenie). A porusza dlatego, że jednostkowe doświadczenie miłości czyni doświadczeniem powszechnym, tak że czytelnik rozpoznaje siebie – przeżywającego gdzieś i kiedyś pewne emocje (przeszłe i przyszłe) – w monologach „ja” lirycznego, na przykład z wiersza Ślub dedykowanego „Rafałkowi i Beatce”:

Pewnej nocy
Wyśniliście stół
Innej lampkę
Jeszcze innej wazon
Przez 9 lat wyśniliście
Zwykłe przedmioty
którym dziś
Wasze oddechy
Nadadzą dusze
Zamieniając w dom.

Na ile można wnosić z lektury almanachu Zaułek poetów, przyszłość, jeżeli nie ogólnopolskiej, to przynajmniej regionalnej, lubelskiej liryki należy do Anny Goławskiej (jeśli utrzyma poziom latarni), Marty Grzesińskiej (o ile nie przestanie zajmować się kruchością świata), Marcina Wocióra (pod warunkiem, że nie zatraci wyrazistości wyobraźni i ostrości języka), Pawła Maciąga (o ile będzie nadawał łasce muz kształt fenomenalnych fraz typu: „późnym wieczorem / zapalamy lampy XX-wiecznych poetów”), Joanny Pawłat (jeśli nie wyczerpie się jako haikuistka i ambasadorka kultury polskiej w Japonii i japońskiej w Polsce), Jacka Hnidiuka (o ile wciąż będzie oprawiał w ramki wersów przykuwające obrazy poetyckie), Katarzyny Mróz-Mazur (pod warunkiem, że podmiot mówiący jej kolejnych tekstów nadal będzie prezentował ponętnie feminizujący punkt widzenia). Ale poeci tu niewymienieni również nie są bez szans na laur w syntezach historii literatury.


Zaułek poetów. Almanach młodych. Wybór, opracowanie i wstęp Bogusław Wróblewski. „Gazeta Wyborcza Lublin”, Lublin 2005, ss. 100.