Alina Kochańczyk: Włochy były jego drugą ojczyzną…

Spis treści numeru 3/2015

Włochy były jego drugą ojczyzną

Nazwisko Gustawa Herlinga-Grudzińskiego przez wiele lat po wojnie nieznane było krajowym odbiorcom, podczas gdy na emigracji należał on do grona najważniejszych pisarzy. Jego dzieła pojawiły się w Polsce dopiero wtedy, gdy powstał nielegalny obieg literatury, krążyły zatem zrazu w niezbyt dużym kręgu czytelniczym. Po upadku komunizmu Herling był tym pisarzem emigracyjnym, którego wszystkie utwory wydano w bodaj najkrótszym czasie; Inny świat niemal natychmiast włączony został do szkolnego kanonu lektur obowiązkowych. Dzięki temu autor szybko stał się powszechnie znany. I – został doceniony. W pierwszym rzędzie za dorobek literacki, ale także za niezłomność, z jaką w całym swoim życiu demaskował totalitarny, nieludzki charakter komunizmu. Długo trwało, zanim jego twórczości przyznano status wybitnej, ale w ostatnich latach przed śmiercią doczekał się godności doktora honoris causa aż trzech uniwersytetów.

O ile jednak twórczość Herlinga została po jakimś czasie bardzo dobrze poznana, o tyle sfera życia prywatnego znacznie dłużej pozostawała osnuta pewną aurą tajemniczości. Dzięki Dziennikowi pisanemu nocą wiadomo było, że pisarz mieszka w Neapolu, że „spod wulkanu” bacznie spogląda na Polskę, zawsze żywo zainteresowany jej losem. Książka pozwalała poznać poglądy autora, ale nie dawała możliwości, by wniknąć w sprawy najbardziej osobiste. Taka była formuła dziennika przyjęta przez Herlinga, tymczasem czytelnicy chcieli wiedzieć coś więcej o jego przeszłości, sytuacji rodzinnej, codziennym życiu w Neapolu. Dodatkowo ciekawość podsycały mocno osadzone w realiach włoskich opowiadania. Dopiero po jakimś czasie ukazały się wreszcie i takie publikacje, które ową ciekawość zaspokajały w dużym stopniu1. Ich lektura pozwalała przekonać się, iż autor Dziennika pisanego nocą rzeczywiście posiada wyjątkowo interesującą osobowość, że niezwykłe są jego powojenne losy, lata spędzone w Neapolu, problemy twórcze.

Jeszcze do niedawna panowało stereotypowe wyobrażenie, że na emigracji żyje się zamożniej, wygodniej. Taki wizerunek emigranta – jako człowieka niemoralnego, który wybiera łatwe życie na Zachodzie, by uniknąć ciężkiego losu, jakiego doświadczyłby w zrujnowanym przez okupanta kraju – wykreowała zaraz po wojnie propaganda PRL. Ówczesna prasa krajowa piętnowała emigrantów jako ludzi pozbawionych uczuć patriotycznych, a co gorsza sugerowała wyraźnie nawet i to, że w zamian za luksusową egzystencję zaprzedają się wrogom ojczyzny. W pierwszym okresie pobytu na Zachodzie Herling – jak i inni emigranci – czuł się źle pod ciężarem tak absurdalnych oskarżeń i nawet jeśli w późniejszych latach z emigrantów zdjęte zostało piętno zdrajców, to przecież przekonanie, że życie każdego z nich jest dostatnie, łatwe i beztroskie, na dobre się utrwaliło. Tymczasem to wyobrażenie nie pasuje do Herlinga w najmniejszym stopniu. Najciężej los doświadczył go oczywiście w czasie wojny, ale i potem pisarz nie miał łatwo. I to nawet wtedy, gdy osiedlił się już we Włoszech, pięknym kraju o przyjaznym klimacie i bogatej kulturze, gdy zawarł małżeństwo, dzięki któremu wszedł do znakomitej rodziny, i gdy zamieszkał w pięknym, wielkim domu. Niby w tym okresie miał nareszcie wszystko, co potrzebne, by wieść szczęśliwe życie (choć w żadnym razie nie luksusowe), jednak los nadal nie szczędził mu cierpienia. Jakiego? A choćby związanego z tym, że nie bardzo mógł zarabiać piórem, że przez dziesiątki lat pozostawał na marginesie oficjalnego życia literackiego, że był odseparowany od czytelników w kraju, że czuł swoją obcość w Neapolu i bardzo źle ją znosił. Czy Herling mógł się spodziewać, iż wreszcie los zacznie mu sprzyjać i powetuje swoją długotrwałą niełaskawość? A tak właśnie się stało.

Herling-Grudziński zmarł 5 lipca 2000 roku, w wieku 81 lat. Pochowany został na neapolitańskim cmentarzu Poggioreale. Ostatnie dziesięć lat życia to czas jego pisarskiego triumfu: w Polsce, we Włoszech i na całym świecie. Był obsypywany prestiżowymi nagrodami literackimi, zaszczycany honorowymi doktoratami, uczczony został najwyższym w Polsce odznaczeniem państwowym – Orderem Orła Białego. Jego utwory – wydawane w różnych językach – z najwyższą uwagą czytali i doceniali krytycy literaccy, analizowano je na licznych konferencjach naukowych. W efekcie Herling zaliczony został do ścisłej czołówki najważniejszych polskich pisarzy XX wieku i nie wydaje się, aby ta wysoka ocena kiedykolwiek w przyszłości mogła ulec zmianie.

Znaczące gesty uznania nie ustały także po śmierci pisarza. W 2009 roku w Jercewie pod Archangielskiem, miejscu zesłania Herlinga w latach 1940-1942, w obecności jego córki, wiceministra kultury, polskich dyplomatów i władz obwodu Archangielska odsłonięto pomnik z tablicą upamiętniającą pobyt autora Innego świata w łagrze. W 2011 roku w Aoście przy słynnej Wieży Trędowatego – bohatera opowiadania Wieża – ufundowana została poświęcona pisarzowi tablica pamiątkowa. Kolejną tablicę odsłonięto w listopadzie 2012 roku w Neapolu, a w uroczystościach uczestniczyli wówczas prezydent Włoch Giorgio Napolitano, prezydent Polski Bronisław Komorowski i prezydent Niemiec Joachim Gauck. Tablica ta została umieszczona na frontonie Villi Ruffo przy via Francesco Crispi 69, gdzie Herling mieszkał i tworzył przez 45 lat. Poza datami urodzin i śmierci wykuto na niej w języku włoskim i polskim słowa: pisarz polski / autor „Innego świata” / Włochy były jego drugą ojczyzną.

O tym, że Włochy traktuje jak drugą ojczyznę, mówił wielokrotnie pod koniec życia sam Herling. W 1998 roku, gdy dekorowano go w Polsce odznaczeniem Orła Białego, zwrócił się do obecnych na ceremonii włoskich przyjaciół: Ktoś taki jak ja, kto spędził ponad połowę życia w obcym kraju, nie może nie nazywać go drugą ojczyzną. Tym właśnie są dla mnie Włochy. Z Włochami łączy mnie nie tylko to, że założyłem tu rodzinę. Podczas wojny walczyłem o wolność waszego kraju od Monte Cassino po Linię Gotów, zostałem odznaczony włoskim Krzyżem Wojennym. We Włoszech – których problemy i trudności znam tak samo dobrze jak wy – znalazłem nadzwyczajną serdeczność i dobroć, których brakowało mi w Anglii, Francji czy w Niemczech, gdzie jako wygnańcowi politycznemu przyszło mi spędzić część życia. Jakie jeszcze inne więzi łączyły Herlinga z Włochami?

Po II wojnie światowej wielu Polaków, których wojna zaprowadziła na Zachód, zdecydowało się nie wracać do kraju. Powody były czysto polityczne. Na emigracji znalazło się też wielu pisarzy; jedni – jak Wańkowicz czy Kuncewiczowa – wrócili do Polski już po 1956 roku, inni – jak Miłosz czy Mrożek – po roku 1989. Żaden z nich najwyraźniej nie zapuścił korzeni w miejscu swojej emigracji, nawet jeśli trwała ona dziesiątki lat. Spośród tych pisarzy, których los dopełnił się poza krajem rodzinnym, trudno wskazać kogokolwiek, kto na obcej ziemi znalazłby drugą ojczyznę. Można przypuszczać, że nawet najbardziej desperacko szukający poza Europą swego miejsca na ziemi Andrzej Bobkowski, choćby przebywał w Gwatemali dłużej, niż było mu dane, nie zdołałby tak mocno zżyć się ze swoim szczęśliwie odkrytym drugim krajem, jak zżył się z Włochami Herling-Grudziński.

Przypadek Herlinga jest wyjątkowy i skłania, by przyjrzeć mu się dokładniej. Dobrze wiadomo, że stanu zakochania w „słodkiej Italii” czy też pokochania jej w pełni dojrzałą miłością doświadczała w ciągu wieków niezliczona liczba ludzi. Niejeden artysta spędził we Włoszech wiele lat. Jest to zjawisko niby oczywiste. A jednak w odniesieniu do Herlinga warto zadać takie oto pytanie: jak to się stało, że pisarz urodzony w Polsce, tworzący swe dzieła jedynie po polsku, a więc dla polskich czytelników, w wielu utworach jawnie lub niejawnie zwracający się ku polskim problemom, do końca żywo zainteresowany tym, co się w Polsce dzieje, potrafił – mimo istnienia wielu jeszcze innych niesprzyjających okoliczności – tak głęboko wrosnąć w kraj swojej emigracji, a nawet pokochać go na tyle mocno, by w końcu czuć się w nim jak w „drugiej ojczyźnie”? Na pewno nie była to tylko kwestia tych 45 lat spędzonych w Neapolu. Pytanie wydaje się tym bardziej uzasadnione, że Herlingowi naprawdę bardzo długo się we Włoszech nie wiodło.

(…)


1Wśród publikacji zawierających biograficzne informacje o pisarzu największą wartość mają te, w których autor mówi o sobie własnym głosem. Są to liczne zarchiwizowane audycje radiowe z udziałem Herlinga, a także zapisy rozmów, jakie przeprowadził z nim i wydał w postaci dwu obszernych tomów Włodzimierz Bolecki: Rozmowy w Dragonei (1997) i Rozmowy w Neapolu (2000). W roku 2000 ukazał się Najkrótszy przewodnik po sobie samym, sporządzona przez Boleckiego na podstawie dwu wymienionych książek zwięzła kompilacja wiedzy na temat Herlinga. Oprócz publikacji Boleckiego wymienić trzeba jeszcze dwie autorstwa Elżbiety Sawickiej: Przystanek Europa: rozmowy nie tylko o literaturze (1996) i Widok z wieży (1997).