Przejdź do treści
Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich.Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Abp Józef Życiński. Kolory samotności

Spis treści numeru 1/2005

Kolory samotności

 

Po powrocie z pogrzebu Jana Nowaka-Jeziorańskiego przejrzałem kilkanaście listów od niego odszukując w nich odcienie samotności, która pojawia się jako dyskretny element tła sygnalizowany komuś, w kim autor widział rozumiejącego powiernika swych ocen.

 

Samotność długodystansowca

Znamy już dziś prawdę o tym, co najbardziej bolało – o mechanizmach przekształcenia patrioty w zdrajcę. Dzięki odkryciom dr. hab. Pawła Machcewicza z IPN znamy sposób sfabrykowania dokumentów, w których SB oskarżało Jana o współpracę z hitlerowcami. Po ujawnieniu żenującej prowokacji podjętej przez służby specjalne PRL i przez jednego z pracowników RWE nikt z żyjących winnych nie zdobył się na proste słowo „przepraszam”. Jest w tym jakieś bolesne świadectwo, że zapotrzebowanie na skandalistów jest w niektórych naszych środowiskach znacznie większe niż potrzeba autorytetów moralnych.

O świadectwie fanatyzmu środowisk, których ulubionym zajęciem jest poniżanie bohaterów narodowych, świadczą choćby posty na portalach internetowych w dniu pogrzebu p. Jana. Na portalu „Gazety Wyborczej” koordynator miał wtedy więcej pracy niż zwykle i w ciągu kilku godzin usunął osiem żenująco agresywnych komentarzy. Wśród tych, które pozostały, można było przeczytać m.in. iż kurier z Warszawy jest „wątpliwym bochaterem a to dlatego że pracował dla dwuch ojczyzn, i był w tym szczególnie gorliwy aby ochydzać swoją pierwszą ojczyzne. Ile bredni głosił gdy był dyrektorem radia wolna europa, które były przez niego celowo preparowane a z rzeczywistością się mijały. On pracował nie tak dla dobra swojej ojczyzny a dla dobra swoich mocodawców którzy mieli za zadanie obalić ustrój ustanowiony przez swoich mocodawców po II wojnie światowej. A przecież to oni się godzili aby Polska w tamtym czasie znalazła się pod rządami sowietów. (…)”

Gdyby nie przerażająca ortografia, ktoś mógłby traktować poważnie logikę wywodu utrzymującą („nas Polaków”) w konwencji ogólnonarodowej historiozofii. Niestety w niektórych tekstach nienaganna ortografia szła w parze z przerażającym prymitywizmem wywodów. Próbki takiego stylu docierały znacznie wcześniej do odbiorcy. W przechowywanych we wrocławskim „Ossolineum” zbiorach listów znajdują się np. takie esbeckie anonimy kierowane do p. Jana: „Treuhander Komisar Jan Nowak. Za to, żeś okłamał przyjaciół i własną żonę i zataił coś wyprawiał w 1940 – hitlerowska kanalio – wyrok będzie wykonany w tym roku – kula w łeb. Żołnierze Armii Krajowej.”

Na tle podobnych anonimów krystalicznie czysto brzmi głos Jana Pawła II, gdy w telegramie z 25 I 2005 r., skierowanym do Prymasa Polski z racji uroczystości pogrzebowych, podsumował życiową misję kuriera z Warszawy pisząc: „Całe jego życie było związane z posługą prawdy. A pełnił ją z odwagą, z prawością, wrażliwością na potrzeby ludzkie, a nade wszystko z głęboko zakorzenioną miłością do Ojczyzny. Wiele zawdzięcza Polska i Polacy tej jego miłości. Zawsze darzyłem go za to podziwem i szacunkiem.

Wysoko ceniłem również jego wiarę i troskę o Kościół. W duchu tej troski, z wnikliwością znakomitego publicysty obserwował i sygnalizował wszelkie zjawiska, jakie go niepokoiły. Zawsze byłem mu za to wdzięczny. (…) Jednoczę się w modlitwie z tymi, którzy gromadzą się przy trumnie Jana Nowaka-Jeziorańskiego i ze wszystkimi, którzy w Polsce i na świecie oddają należny mu hołd. Niech Pan przyjmie dzieło jego życia i wprowadzi go do swej chwały!”

 

Kryształ i ból

 

Szkoda, że na przejrzystość papieskich ocen nie potrafiło się wcześniej zdobyć wiele środowisk, od których należałoby oczekiwać wierności zasadom Ewangelii. Powtarzały one chętnie słowa prowokujących artykułów z „Izwiestii” i „Prawdy”. Szczególnie bolało, kiedy tym samym językiem przemówiło Radio Maryja, następnego zaś dnia informował o jego komentarzach „Nasz Dziennik”. W liście naznaczonym wyjątkową dawką bólu, p. Jan pisał mi wtedy:

 

Annandale, 15 maja, 2001

 

Ekscelencjo, Przewielebny i Drogi Księże Arcybiskupie.

Piszę z dużym opóźnieniem, by raz jeszcze najserdeczniej podziękować za publiczne wystąpienie w obronie mego dobrego imienia. Ja osobiście przeżyłem oszczerstwo Moskala ze spokojem. Jego nonsensowność wydawała mi się tak oczywista, że nie usiłowałem występować samemu w obronie mego życiorysu, który jest powszechnie znany i udokumentowany. Jeden tylko aspekt tej sprawy jest dla mnie bardzo przykry i niepokojący.

W latach, gdy byłem dyrektorem RWE bezpieka usiłowała fałszywkami i innymi prawdziwie szatańskimi metodami zdyskwalifikować mnie samego i znienawidzoną rozgłośnię, która w ich pojęciu zagrażała rządom partii. Nie wyobrażałem sobie, że dożyję chwili, kiedy fałszerstwa bezpieki będą rozpowszechniane w imię Maryi przez katolickiego kapłana i zakonnika. Ten potężny instrument, jakim była Wolna Europa, starałem się wykorzystać dla dwóch celów: wspierania dążeń do odzyskania niepodległości bez uciekania się do gwałtu i obrony Kościoła. Broniliśmy Prymasa, Kardynała Wojtyłę, biskupów i duchowieństwo przed codzienną lawiną fałszów i kłamstw.(…)

Jan Nowak

Całość w papierowym wydaniu „Akcentu”.

Wpłać dowolną kwotę na działalność statutową.
"Akcent" jest czasopismem niezależnym. Wschodnia Fundacja Kultury -
współwydawca "Akcentu" utrzymuje się z ograniczonych dotacji
na projekty oraz dobrowolnych wpłat.
Więcej informacji w zakładce WFK Akcent.