Kalina Kowalska. Wiersze

Spis treści numeru 3/2015

Za mało mnie na biografię

Niech pani to czymś wypełni,
czymś, co się wydaje słuszne:

Zaczęła się od Zofii i Wojciecha,
a potem nie umiała skończyć.

 

Powiedziane

Pozwalam ci na wiele słów, którym nie ufam
i na jedno, któremu wierzę. Możesz mnie nazywać poetą.
Tylko ty. Tylko tyle, by upłynął wieczór i poranek – dzień pierwszy.
Tylko tyle, żeby zostało powiedziane jak należy. Wystarczy,

że mniej więcej rozumiemy, co ze sobą niesie to imię. Jaką męską rzecz
wkłada na ramiona. Mówisz tak o mnie i tak się staje, jak mówisz.
Jeszcze trzymam w palcach igłę, jeszcze w ręku kulki jarzębiny na korale,
a już mi nić odmawia. W twoje idzie zaparte. W twoje zaprawdę wiem.

 

Złota myśl

Podobno mężczyzna nie wybacza, ale zapomina.
Kobieta wybacza, lecz nie zapomina nigdy.
Ładnie pomyślane, nie uważasz? Zgrabnie ujęte.

Zupełnie jak my. Bo chociaż jestem od ciebie ładniejsza
o prawie dwadzieścia lat – co ustaliliśmy już dawno – nie potrafię
drżeć przy każdym wierszu, który jest wart drżenia. Taka uroda.
Taki wiek – wczesnej zrzędliwości, upartego nazywania przesadą
tego, co uznajesz za dar. Dlatego potrzebny był nam trafnie użyty cudzysłów.
Życie bez cudzysłowu może się okazać koszmarem. Czy wiedziałeś o tym,
wtrącając mnie w swoje życie po raz pierwszy? Ja nie. Ale teraz już,
kiedy wybaczyłam chyba wszystko, o czym nie pamiętasz, możemy żyć
w zgodzie na umiarkowanie piękną literaturę, nie drocząc się o sens.

A jeśli w życiu chodzi tylko o to, by było ładnie wypowiedziane?
Jeżeli to wystarczy? I jeśli miałby zostać po nas zaledwie
jeden zgrabny dwuwers, czy to nie jest wiele?

Lubię twoją starość. Czuję się w niej bezpiecznie.