Edyta Ignatiuk. Cud po prostu opowiedziany

Spis treści numeru 3/2015

Cud po prostu opowiedziany

Biografia Piotra Nesterowicza sama w sobie mogłaby stanowić inspirację do napisania powieści. Biznesmen zasiadający w zarządach największych spółek telekomunikacyjnych w kraju porzuca swą pracę dla literatury… Jako pisarz sięga po różnorodne gatunki: tworzy prozę fantasy (warto wymienić choćby powieść Piasek), eseje o tematyce kulturowej (od 2013 roku publikowane m.in. w „Akcencie”), a w 2014 roku debiutuje jako reporter książką Cudowna. Została ona bardzo dobrze przyjęta przez czytelników, doczekała się wielu pozytywnych recenzji, trafiła do zestawienia najlepszych książek 2014 roku Programu Trzeciego Polskiego Radia, została też doceniona przez kapituły prestiżowych konkursów literackich (otrzymała m.in. Nagrodę Literacką im. Wiesława Kazaneckiego, nominacje do Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus” oraz Nagrody Literackiej Nike 2015).

Cudowna to opowieść o wydarzeniach, jakie rozegrały się w połowie lat 60. XX wieku w Zabłudowie – małym miasteczku na Podlasiu. Czternastoletniej Jadwidze ukazała się wówczas Matka Boska. Wieść o objawieniu szybko obiegła całą Polskę, a miasteczko stało się celem pielgrzymek. Coraz liczniejsze grupy pątników sprawiły, że cudem zainteresowały się media, Kościół, a także komunistyczne władze. Społeczność Zabłudowa podzieliła się na wierzących i nie wierzących w objawienia. Podział zrodził napięcia, wzajemną wrogość, podsycaną przez agentów Służby Bezpieczeństwa, oraz narastające represje ze strony władz. Niechęć przeciwników skupiła się głównie na Jadwidze, która na długie lata została napiętnowana przez sąsiadów. Historia zabłudowskiego cudu początkowo wzbudzała wiele emocji, lecz z czasem niemal zupełnie o niej zapomniano. Nesterowicz przyznał w jednym z wywiadów, że na temat ten trafił przypadkiem, kiedy badał losy swojej rodziny.

Cud sam w sobie jest jednak głównym tematem książki tylko na pozór. Autor przyznaje: Nigdy nie analizowałem tych objawień z punktu widzenia religijnego: komu tak, a komu nie. Nie badam, jakie jest socjologiczne podłoże tego zdarzenia1. Dużo ważniejsze od pytań o charakter objawienia stają się jego następstwa. Cud był bowiem jedynie początkiem całej lawiny zdarzeń, które posłużyły Nesterowiczowi do ukazania relacji międzyludzkich, zjawisk społecznych, mechanizmów funkcjonowania komunistycznej władzy.

Religijny ferment w epoce gomułkowskiej, gdy stosunki między państwem a Kościołem były bardzo napięte, budził niepokój i zainteresowanie władz. Autor stwierdza krótko: To nie był dobry czas dla cudów (s. 71). Jakby tego było mało, Matka Boska ukazała się w wyjątkowo „zapalnym” terminie: 30 maja 1965 roku, niedziela, dzień wyborów do Sejmu i Rad Narodowych (s. 9). Początkowo władze zareagowały gwałtownie i zdecydowanie, wysyłając na łąkę oddziały milicji. Jednak starcia pielgrzymów z funkcjonariuszami wywarły skutek odwrotny do przewidywanego – kult zabłudowskiego cudu rozszerzał się. Zaistniała sytuacja spowodowała, że lokalne władze opracowały plan ośmieszających publikacji prasowych, izolacji Marii i Jadwigi (najlepiej poprzez leczenie psychiatryczne), postępowań karnych wobec zwolenników cudu i odpowiedniej presji na białostocki kler (s. 73). Od tej chwili w Zabłudowie zaczęli się pojawiać agenci, rodziców Jadwigi aresztowano, miejsce objawień zdezynfekowano, a pielgrzymów przymusowo hospitalizowano i szczepiono ze względu na rzekome zagrożenie epidemią. Nesterowicz bardzo dokładnie opisuje posunięcia władz, analizuje motywacje decydentów, konfrontuje zachowane w archiwach zarządzenia z tym, jak działania operacyjne zapamiętali mieszkańcy Zabłudowa.

Z opowieści wyłania się dość groteskowy obraz funkcjonowania lokalnych struktur komunistycznej władzy. Ukazane zostały bowiem z jednej strony okrucieństwo i determinacja w zwalczaniu „wrzodu zabobonu” (aresztowania, szykany, dotkliwe kary pieniężne), z drugiej – nieporadność funkcjonariuszy, ich nadmierna, bezmyślna drobiazgowość: Milicja Obywatelska i Służba Bezpieczeństwa bardzo się starały, by spełnić oczekiwania pierwszego sekretarza. O ofiarności milicjantów niech świadczy lista osób, które uczestniczyły w objawieniach. Służba Bezpieczeństwa i milicja co prawda nie rozmawiały z tysiąc trzysta pięćdziesięcioma sześcioma osobami, ale sto szesnaście rozmów ostrzegawczych mogło być powodem do zadowolenia. Wszczęto dziewięć postępowań karnych, zatrzymano cztery osoby, przygotowano osiem wniosków o ukaranie organizatorów zbiorowych wyjazdów do Zabłudowa, do kolegiów karno-administracyjnych skierowano dziewięćdziesiąt trzy wnioski o grzywny. Za próby wejścia do strefy zabronionej w czasie likwidacji krzyży i kapliczki ukarano trzydzieści siedem osób (s. 83).

Objawienie okazało się problemem nie tylko dla komunistów, ale też dla Kościoła: Ksiądz Jan Skarżyński się bał. Co na zamieszanie w parafii powie kuria w Białymstoku i biskup Adam Sawicki? Jak daleko posuną się władze i co wymyśli nowy kierownik Wydziału do Spraw Wyznań Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej? A ludzie w miasteczku, czy będą go słuchać, czy się zbuntują? Nie wiedział, jak z tego wybrnąć: potępić, poprzeć czy też milczeć i udawać, że nic się nie stało? (s. 109) Opisane przez Nesterowicza rozterki proboszcza, współpraca wikariusza z SB, sankcje nakładane na parafię i brak zdecydowanej reakcji kurii dopełniają obrazu funkcjonowania komunistycznej władzy w latach 60. oraz świetnie ilustrują ówczesne stosunki między państwem a Kościołem.
Cudowna to także studium ludowej religijności Polaków. Nesterowicz opisuje kolejne etapy rozwoju kultu: masowe pielgrzymki („Cud jest zjawiskiem stadnym”, s. 30), wspólne modły, zbiorowe uniesienia, składanie wotów („Cud lubi śpiewy chóralne”, s. 35), opowieści o cudownych uzdrowieniach („Cud czyni cuda”, s. 42), pojawianie się podobnych zjawisk w okolicy („Cud pączkuje”, s. 49). Autor przytacza też napisaną przez jedną z kobiet piosenkę. Początkowo krótki, prosty tekst rozrósł się z czasem w utwór o wielu strofach i stał się czymś na kształt hymnu śpiewanego na zabłudowskiej łące. Pielgrzymi przepisywali od siebie słowa piosenki, a kopie przesyłali innym (do dziś zachowało się kilka powstałych w tamtym czasie zapisów).

Rafał Hetman w recenzji Cudownej stwierdza, że jest to opowieść o tzw. polskim piekiełku. Takie piekiełko pojawia się zawsze tam, gdzie ktoś próbuje wyjść przed szereg2. Trudno się z tą opinią nie zgodzić. Nesterowicz pokazuje bowiem mechanizm funkcjonowania małej społeczności, która żyje według utartych schematów w niewielkim miasteczku, gdzie nie ma zbyt wielu rozrywek (dla spragnionych większych wrażeń pozostają gospoda i buda z piwem, a od czasu do czasu objazdowe kino). Wyjście poza schemat grozi ostracyzmem. Tak dzieje się w przypadku nastoletniej Jadwigi. Początkowy entuzjazm szybko przeradza się w niechęć, a nawet wrogość. Rodzą się plotki, rodzina dziewczyny jest oskarżana o bogacenie się na cudzie, a sama Jadwiga otrzymuje szydercze przezwisko „Cudowna”. Wydarzenia roku 1965 kładą się cieniem na całym jej życiu. Nesterowicz w bardzo pomysłowy sposób konfrontuje wspomnienia, odczucia i oceny wydarzeń Jadwigi z opiniami i sądami mieszkańców Zabłudowa, z informacjami zawartymi w materiałach operacyjnych milicji i Służby Bezpieczeństwa oraz z artykułami prasowymi – każdy rozdział zakończony jest wypowiedzią głównej bohaterki. Bardzo dobrą ilustrację tego zabiegu stanowi część książki zatytułowana Przepowiednie miejskich wieszczek. Rozpoczyna się ona od zdania: Kobiety w Zabłudowie prorokowały „Cudownej” święte życie, szczęśliwe małżeństwo i piękny dom (s. 146), natomiast w podrozdziałach rozwinięte zostały poszczególne człony „przepowiedni”. W ten sposób Nesterowicz ukazał dramatyczne koleje życia Jadwigi: pobyt w klasztorze, wystąpienie przed ślubami wieczystymi, nieślubne dziecko, małżeństwo z mężczyzną, który okazał się alkoholikiem, powrót do Zabłudowa, rozwód, kolejne choroby, ciężka praca, ubogie życie. Relacje Jadwigi nie są przerywane autorskimi komentarzami (warto zauważyć, że w całej książce Nesterowicz ogranicza się jedynie do wprowadzenia w sytuację, zarysowania szerszego tła czy opisów miejsc). Z wypowiedzi bohaterki wyłania się sylwetka pokornej, cichej, pogodzonej z losem kobiety, która mimo licznych nieprzyjemności nigdy nie wyparła się swoich objawień, uważa je za ogromne szczęście, wierzy w to, co powiedziała jej Matka Boska, choć nie wie, dlaczego została wybrana: Niczym się nie wyróżniałam. Owszem, rodzice byli głęboko wierzący, ale takich jak oni w Zabłudowie było wielu (s. 14).

Książkę zamyka spis źródeł i bibliografia. Autor wykonał wielką pracę reportersko-dokumentalną: dotarł do artykułów prasowych z tamtego okresu i esbeckich archiwów zawierających tysiące stron notatek, raportów, donosów, korespondencji i fotografii. Pozyskane informacje nie tylko podnoszą wiarygodność Cudownej, ale też urozmaicają narrację oraz pozwalają odtworzyć – czasami godzina po godzinie – przebieg zdarzeń, do których doszło w Zabłudowie. Co niezwykle istotne, Nesterowicz, konfrontując ze sobą rozmaite relacje, nie ocenia, nie wydaje wyroków, nie opowiada się po żadnej ze stron. Ksiądz Adam Boniecki w recenzji Cudownej stwierdza, że autor po prostu o tym wszystkim opowiada3. To „po prostu” jest chyba najlepszym podsumowaniem godnej uznania postawy Nesterowicza i największym komplementem dla reportera.
________________________________

1Zob. W. Engelking: Piotr Nesterowicz: „Czy czternastoletniej dziewczynce mogła się w 1965 roku objawić Matka Boska?”. http://natemat.pl/127919,piotr-nesterowicz-czy-czternastoletniej-dziewczynce-mogla-sie-w-1965-roku-objawic-matka-boska (26.01.1015).
2R. Hetman: Piotr Nesterowicz „Cudowna”. http://czytamrecenzuje.pl/recenzja/253/cudowna (20.11.2014).
3A. Boniecki: Zdarzyło się w Zabłudowie. „Książki w Tygodniku” 2014, nr 11-12, s. 29.

_________________________________

Piotr Nesterowicz: Cudowna. Dowody na Istnienie, Warszawa 2014, ss. 184.