Maciej Bieszczad. Wiersze

Spis treści numeru 1/2016

Gość

Noworodki śpiące

kilkanaście godzin

dziennie są w stanie rozpoznać

jego obecność chociaż

stąpa między rzędami łóżeczek ciszej

niż wędrujący żółw

Kiedy natomiast

chodzi nad stadem pasących się

zwierząt to o dziwo

też chodzi na palcach Wygląda to

może mało tajemniczo:

akurat trwa krowia uczta

stopniowo przesuwa się cień

Chętnie siada obok stawiających

następną kolejkę

Nie zostawia ich wpatrzonych

w światło ogniska

Pasterskim kijem kreśli koło

Najmniej

rozpoznawalny bywalec

podrzędnych barów

Zmyślny planista Niezły gość

 

Siła wznoszenia

                                                       Beacie

Wysoko nad nami

dwa szybowce zataczały

rozległe koła.

Wskazałaś je palcem.

Oślepiało nas,

ale patrzyliśmy,

jak oddalają się od siebie.

Przeciwstawne

masy powietrza

wskazywały im drogę.

A nam? Nas coś

bez przerwy ratowało.

Zamiast większych

kłopotów otrzymywaliśmy

schronienie pozbawione

dachu i drzwi.

Najtrwalsze.

Zbiegaliśmy

z okolicznych wzgórz

na łąki wielkością zbliżone

do piłkarskich stadionów,

ale o wiele chętniej

wspinaliśmy się

na nie z powrotem.

 

Więcej wierszy w papierowym wydaniu „Akcentu”.