Joanna Pawłat – wiersze. Oryginały i przekłady.

Kolekcja tłumaczeń

Joanna Pawłat

Uporczywa

Mimo, że przy tych wszystkich słońcach
Jestem niczym
Latarka kieszonkowa na bateryjki płaskie
Będę próbować błyszczeć
Bo przecież musi być gdzieś
W świecie taki wymiar,
Który docenia nie efekt końcowy
A ilość prób.

 

[ANGIELSKI]

Persistent
[Uporczywa]

Although with all these suns
I am like
A flat battery pocket torch
I’ll try to shine
Because it has to be somewhere
Such a dimension in the word
Appreciating the not the final result
But the number of attempts.

przełożyła Joanna Pawłat


Jak już będziemy wiedzieć

Jak już będziemy wiedzieć na pewno
Że ja – to ja
A ty – to ty
Wtedy wezmę palnik
Acetylenowy
I przyspawam
Swą dłoń do twej
Mój policzek do twego
Usta do ust
Ale nigdy wcześniej

 

[ANGIELSKI]

As We Already Know
[Jak już będziemy wiedzieć]

As we already know for sure
That me is me
And you-are you
I’ll take acetylene torch
And I’ll weld
My hand to yours
My cheek to yours
Mouth to mouth
But never before

przełożyła Joanna Pawłat


Podświadomość

W pękniętą framugę chmur
Błękit wkłada paluchy
A ja w mglistej zadymce
Mylę wyspy z obłokami
Statki z ptakami
I estakady miast z dżdżownicami na działce
Cos przysiadło mi na ramieniu
Bezpieczne i bezciężkie
I szeptało miękkim głosem podwórkowego mruczka
Będzie dooobrzeee… będzie dooobrze…

 

[ANGIELSKI]

The Subconscious Mind
[Podświadomość]

Into the cracked doorframe clouds
Blue puts its fingers
Me in the misty curl
Mistaking islands for the puffs
Ships for birds
City trestles for earthworms on a plot
Something perched on my arm
Softly whispered, catty purred
Will be fiiine … will be fiiine …

przełożyła Joanna Pawłat


Modlitwa

Będę się dziś modlić
O spokój
Dla nas i dla was
I niech z każdym oddechem
Waśni senne mary
Bledną coraz bardziej
Stając się historią
W rozczłapanych butach,
Której będą się uczyć
Nasze dzieci
Różnych kolorów i języków
Trzymając się mocno za ręce

 

[ANGIELSKI]

Prayer
[Modlitwa]

I will pray today
For peace
For us and for you
With every breath
Sleepy delusions, strife,
Fade more
Becoming history
In worn out shoes
Our children
Of different languages and colours
Will learn it
Holding hands tightly

przełożyła Joanna Pawłat


Rozmowa

Siedzieli naprzeciw siebie
A jednak oddaleni
Pociągali oboje nosami
To taka forma komunikacji
Gdy zabrakło im słów

 

[ANGIELSKI]

Conversation
[Rozmowa]

They sat opposite each other
Far away, though
Both sniffling
Such forms of communication
When they run out words

przełożyła Joanna Pawłat


QUASI CHŌKA: Nie śni się

Cudze sny same
Przyklejają się do rąk
Kominiarzy mroku ulic
Usmolonych czernią sadz
Dlatego mi się nie śni
Nic. Kompletnie nic…

 

[ANGIELSKI]

QUASI CHŌKA: No Dreams
[QUASI CHŌKA: Nie śni się]

My dreams themselves
Stick to many, many hands
chimney sweeps in dark streets
Sooty black with smoke
That’s why I have no dreams
None. Totally none…

przełożyła Joanna Pawłat


Tanka po ceremonii herbacianej

Jest mi słodko i gorzko
Oglądam chawan
Bardzo uważnie
To nic, że moje nogi
Zupełnie drętwe
Kiedy w zielonej piance
Widzę dobry znak:
Na dnie – zarys Twej twarzy

 

[ANGIELSKI]

Tanka after Tea Ceremony
[Tanka po ceremonii herbacianej]

It’s sweet and bitter
I am watching chawan
Very carefully
Never mind, that my legs
Completely numb
In green foam of tea
I can see a good sign:
At the bottom foam-sketch of your face

przełożyła Joanna Pawłat


Bunt maszyn 3

Bunt maszyn jednak zgaśnie
Gdy finalnie
Za jakiś 4 mld lat zderzy się z nami
Mgławica Andromedy
I dziewczyna znów będzie przykuta do skały
Czy nadejdzie Perseusz przyszłości?
Czy historia zatoczy znów koło?

 

[ANGIELSKI]

Rise of the Machines 3
[Bunt maszyn 3]

Yet, the rise of machines will fade
When finally
For some 4 billion years we collide
With the Andromeda Galaxy
And girl will be chained to rocks again
Will Perseus of future appear?
Will history come circle again?

przełożyła Joanna Pawłat


Haiku pędziwiatra

Mijam po drodze
Domy, ludzi, miasteczka
Znów brak przystanków

 

[ANGIELSKI]

Haiku of Rolling Stone
[Haiku pędziwiatra]

I pass on my way
Houses, people, small towns
Then again stops are missing

przełożyła Joanna Pawłat


Tanka blokersa-romantyka

Zwykła pokusa
Bram zawartych od wieków
Nacisnąć klamkę,
Rozdeptać antyczny kurz,
Na murze wyryć serce…

 

[ANGIELSKI]

Tanka of Romantic Chav
[Tanka blokersa-romantyka]

Ordinary temptation
To push the knob
of gates closed for centuries
Trample primeval dust,
On ancient wall- to carve the heart…

przełożyła Joanna Pawłat


Tanka-kołysanka

Już ciemna noc… Śpij.
Niech spłynie zapomnienie
Już ciemna noc… Śpij.
Gdy mrok się staje cieniem
Natchnienie-nieistnieniem…

 

[ANGIELSKI]

Lullaby Tanka
[Tanka-kołysanka]

Already dark night … Sleep.
Let oblivion fall
Already dark night … Sleep.
Gathering darkness for the shades
Whole inspiration is for vain

przełożyła Joanna Pawłat


Tanka nadziei

Wrony kulawe
Niepotrzebne na Ziemi
Wznoszone do chmur
Coraz wyżej i wyżej
Grawitacja wolności

 

[ANGIELSKI]

Tanka of Hope
[Tanka nadziei]

Crows lame
Needless on the ground
Ascending to the clouds
Higher and higher
Gravity of freedom

przełożyła Joanna Pawłat


Przyszłość

Nadejdą czasy
Gdy o czerwonych księgach przyrody
Będzie się mówić
W czasie przeszłym
Nasze prymitywne rzezie
Wspomnimy ze wstydem
Jako niefortunny początek
Rozwoju gatunku
Statki powietrzne, ważki i ptaki
Będą swobodnie wiły razem gniazda
I wszystko zostanie w pokoju
Sobie miłe i potrzebne
Już gdzieś o tym czytałam
Już ktoś to przede mną
Wyszperał w starodrukach
Tak! Już było…
Nazywali to rajem.

 

[ANGIELSKI]

The Future
[Przyszłość]

Times will come
When on Red List of Threatened Species
We’ll speak in Past Perfect tense
Our primitive carnage
Will be embarrassingly remembered
As unfortunate start
Of evolution
Airships, dragonflies and birds
Will freely make their nests together
And everything will stay in peace
Kind, helpful and mutually needed
I’ve already read about it somewhere
Before me someone has already
Dig it out in old prints
So! It was …
They called it paradise.

przełożyła Joanna Pawłat


Emancypacja

Kiedyś wycinali w zimie bryły lodu
Znosili do piwnic by chłodziły latem
Nadeszła rewolucja amoniaków i freonów
Dziś Twoja lodówka może być inteligentna
Powie: co się kończy,
Co dokupić, do kiedy zjeść.
Lepiej zacznij dietę
Jutro Twoja lodówka osiągnie
Wyższy stopień świadomości
Policzy bilans kaloryczny
Odmówi otwarcia
(Dla Twego własnego dobra)
Pojutrze oznajmi, że odchodzi
Bo musi odnaleźć siebie.
Dobra wiadomość jest taka:
Niedaleko jest staw
Jeśli efekt cieplarniany nieco się opóźni
A podatek na to nałożą
W granicach rozsądku
To możesz mieć własny lód.
Najlepiej poślij żonę
Ona przecież zna się na kuchni.

 

[ANGIELSKI]

Emancipation
[Emancypacja]

They used to cut out chunks of ice in winter
And carry into basements to chill against the summer
Ammonias and freons revolution came
Today, your refrigerator can be intelligent
Can say, what’s being finished,
What to buy, until when to eat
You better start your diet
Tomorrow your refrigerator will reach
A higher level of consciousness
She’ll count calorie balance
Refuse to open
(For your own good)
The day after tomorrow
Fridge will announce that she is leaving
Because she has to find herself
The good news is this:
There is a pond nearby
If the greenhouse effect is a bit late
And imposed tax
Reasonable
Then you can have your own ice.
Best to send your wife
She is a cooking expert after all.

przełożyła Joanna Pawłat


Poza mną

Jadę samochodem
Rumaki rwą się, konkurują
Mruczą silniki, błyszczą felgi
Ktoś wciska się
Bez kierunkowskazu
Hamuję automatycznie
Tak jakby to wszystko działo się
Bez mojego udziału
Windą jadę wysoko
Przystając jednak
Na każdym piętrze
Sama w windzie
Nikt nie wysiada,
Nikt nie wsiada
Tak jakby to wszystko działo się
Bez mojego udziału
Powoli przyzwyczajają nas
Do opiekuńczych metalowych ramion
Podajników, Robotów
Oszczędzających mi
Konieczności wyboru
Potrzeby myślenia
Oszczędzających
Mój przytępiały umysł
I cenny czas innych
Tak jakby to wszystko działo się
Bez mojego udziału

 

[ANGIELSKI]

Beyond Me
[Poza mną]

I’m driving a car
Chargers itching to compete
Purring engines, shining wheels
Somebody is pushing
Without the blinker
I am braking automatically
As if that’s all happened
Without my participation
Elevator going high
However, stopping
On every floor
Alone in the lift
Nobody gets out,
Nobody gets on
As if that’s all happened
Without my participation
They are slowly accustoming us
To protective metal shoulders
Feeders, Robots
Saving me
Needs for choice
Needs of the thinking
Saving
My dulled mind
And valuable time of others
As if that’s all happened
Without my participation

przełożyła Joanna Pawłat


P–J (Poland–Japan)

Niby nic.
Jestem szczęśliwa
Mam w perspektywie
Radość spotkań
Mój mały dom
Kochany
W nim kochani
A jak nic
To, dlaczego
Tak trudno
I boli mnie serce
12 lat
Zdrowa osa serca
Kłuje
Więcej niż 12 razy
Zdrowe oczy
Widzą niewyraźnie
Przez jakąś ciecz słoną
12 lat błyskotliwie
Miga
By zniknąć w dali lotniska
Pa! Pa!
Odmawia wykonania rozkazu
Moja prawa noga
(żeby nie zaczynać
nowego od lewej)
Owa noga
Ma zrobić przełomowy krok
I waha sie
Na wschód? Na zachód?
Ene, due, ryke…
I boli mnie serce
Wznosząc się panoramicznie
Na tle kościołów i buddyjskich świątyń
Jak orzeł w krwawym
Zachodzącym słońcu
Serce
Na tle dwu ojczyzn

 

[ANGIELSKI]

P-J (Poland–Japan)
[P-J (Poland–Japan)]

Apparently nothing.
I’m happy
I have in view
Joy of meetings
My small house
Beloved
In it -beloveds
And if nothing
Then why
It is so hard
And my heart hurts
12 years
Healthy heart wasp
Stings
More than 12 times
Healthy eyes
See vaguely
Through some salty liquid
12 years brilliantly
Flashing
To disappear in the distant airports
Bye! Bye!
My right leg
(Not to start
new from the left)
Refuses to obey the order
That leg
Is supposed to make a groundbreaking step
It hesitates
To the East? West?
Eeny, meeny, miny, moe…
And my heart hurts
Rising panoramically
Against the backdrop of churches and Buddhist temples
As the eagle in bloody
Setting sun
Heart
Against the backdrop of two homelands

przełożyła Joanna Pawłat


Bunt maszyn 2

To może pójść zupełnie tak
Jak przewidzieli scenarzyści:
Zmądrzeją, dorosną,
Nabiorą ogłady
I przestaną nam służyć
Kwestia czasu.
Kto chciałby
Mieć bezmyślnego szefa,
Który działa na własną szkodę
I pracować za darmo?
I przestaną:
Rakiety same odfruną
W nieznane nam regiony,
Karabin kategorycznie
Odmówi strzału,
Piła nie zetnie drzewa
Bo nic jej nie zrobiło,
Radar powie, że nie wie
Gdzie są ławice dorsza
(A łódź podtrzyma jego wersję),
Piec wygasi się
W akcie samokrytyki
Za przekroczenie norm emisji.
To będzie pierwsze w historii
Wrogie przejęcie
Globalnie korzystne w skutkach

 

[ANGIELSKI]

Rise of the Machines 2
[Bunt maszyn 2]

It can go quite so
As scriptwriters predicted:
They’ll grow wise, grow up,
Get some polish
And will no longer serve us
Matter of time.
Who would like
To have mindless boss,
Who works on our own detriment
And to work for free?
So they will stop:
Rockets themselves will get off the ground
Heading the regions unknown to us,
Rifle categorically
Will refuse shot,
Saw won’t cut the tree down
Because the tree does no harm at all,
Radar will say he doesn’t know
Where shoals of codfish are
(A boat will support this statement),
The stove will turn himself off
In the act of the self-criticism
For exceeding emissions standards.
It will be first in history
Hostile takeover
With globally beneficial consequences

przełożyła Joanna Pawłat


Sztuczna inteligencja

Twoje ramię
Jednak jest inne
Zmienione
Obejmujesz mnie mechanicznie
Zawsze ten sam dając nacisk
Powtarzany 3-krotnie w cyklu sekundowym
A ciężar ma taki jak zwykle
Myślę:
Dobre mają teraz materiały
Patrzysz na mnie
Nie patrząc. Twe oczy
Co prawda odbijają mnie
Przy odpowiednim oświetleniu
Ale blasku nie ma
Nawet sztucznego
Nad oczami
Muszą jeszcze popracować
Masz wgrany program pytań i odpowiedzi
Zależnie od sytuacji
Ale cóż, jak to program
Liczba wariantów jest skończona
Odpowiadasz wymijająco, nie zawsze na temat
Powtarzasz się (to chyba nie jest skleroza
Bo różne szczegóły z dni ostatnich pamiętasz tak ostro)
Sztuczny umysł wymaga jednak większych funduszy
Nie wiem, kiedy cię zamienili
Gryzie mnie to
Mogłam przecież patrzeć jak się starzejesz
(Może ty nie mogłeś?)
mimo wszystko trzeba było zapytać
Bo jak już kupować robota
To chciałabym coś bardziej praktycznego

 

[ANGIELSKI]

Artificial Intelligence
[Sztuczna inteligencja]

Your arm
Is somehow different
Changed
You embrace me mechanically
Always giving the same pressure
Repeated three times in the second cycle
And weight is the usual
I think:
How good these modern materials are
You look at me
Not looking. Your eyes
Are reflecting me
With the right light
But there is no glitter
Even artificial
On eyes
They must still do some work
You’ve uploaded the program of questions and answers
Depending on the situation
But well, in the program
With limited variants’ number
You answer evasively, not always on
Repeating yourself (it probably is not sclerosis
Because various details of the last days you remember so perfectly)
Artificial mind, however, requires more funds
I do not know when they exchanged you
It is biting me
I could after all watch how you are growing old
(Perhaps you could not?)
Even so, they should ask me
Because once I buy a robot
I would like something more practical

przełożyła Joanna Pawłat


Pranie

Księżyc w pełni plącze się sennie
Zamiast zrobić ciemność
Rozwiany, zamglony
Z wielką głową ciężką od marzeń i pacierzy na dobranoc
Ja widzę przez sen jak
Pogania bezgłośnie hebanowe nimfy
Uwijające się pośród pachnących sadów czarnych róż
W dziecinnych bucikach numer 16 wprost dla czterolatka.
Każe im dmuchać ile sił – Niech się suszy! – woła
Potem, jak oszalały, w takt niewidzialnej muzyki
Zaczyna łazić po oknach, firanach i parapetach
Dotyka bezwstydnie koronek halek i mojego policzka
Jeszcze pogniecie kołnierze śnieżnobiałych koszul na balkonie!
Tak to jest robić pranie w księżycową noc…

 

[ANGIELSKI]

Laundry
[Pranie]

The full moon is tangling drowsily
Rather than make the darkness
Blown, hazy
With great head – dreams and bedtime prayers heavy
I see in a dream as
He’s silently urging ebony nymphs
Bustling amid fragrant orchards of black roses
In children’s shoes no. 16 perfect for the four-year-old.
He makes them blow with all their strength – Let it dry! – he calls
Then, like a madman, in beat to invisible music
He starts traipsing around windows, curtains and window sills
Shamelessly touches lace petticoats and my cheek
He may wrinkle snow-white shirts’ collars on the balcony!
So it is to do the laundry in a moonlit night …

przełożyła Joanna Pawłat


Triumfy względności

Wychodzę na chwilę
Do sklepu za rogiem
Powiedziała lekko machając mu ręką
A był ważny mecz w telewizji
Więc nie zamknął za nią drzwi
Jak to zwykle robił
Gwizdali karnego
Dlatego nawet nie spojrzał
Na te drzwi
To niedaleko
Odwiedzicie nas jak się już urządzimy
Odprowadziliśmy ich do samochodu
Stał przed domem, śmieliśmy się zaskoczeni,
Że taki wyładowany
Po sam dach
Potem
W mgnieniu oka
Fatamorgana przeprowadzki
Rozwiała się na zakręcie
(tuż przed sklepem na rogu)
Wszyscy bohaterowie
Tego utworu,
(wybierający się na chwilę
i niedaleko)
Lewitowali lekko
Pośród siatek z zakupami
I połamanych krzeseł
Patrząc na całą drakę
Z pewnym rozbawieniem
Spowodowanym przez
Czekające innych prace porządkowe
Faktycznie
Dla nich to było na chwilę i niedaleko
On zaś przez całe lata będzie sobie wyrzucał
Ten brak całusa, który mógłby ją zatrzymać
Na owo okamgnienie
My wypatrujemy na zakręcie ciężarówek
Wbrew pozorom nie ma tu żadnej sprzeczności
Pewno niedługo pójdziemy z pierwszą wizytą

 

[ANGIELSKI]

Triumphs of the Relativity
[Triumfy względności]

I am leaving for a moment
To the shop round the corner
She said waving her hand slightly
It was an important game on TV
So he didn’t close the door behind her
As he used to
They whistled a penalty
Therefore, he did not even look
At the door
It is nearby
You’ll visit us as we settle
We saw them to the car
It stood in front of the house, we laughed surprised,
That it’s so loaded
Up the very roof
Then
In the blink of an eye
Mirage of the house-move
Dispersed on the bend
(right in front of a shop on the corner)
All heroes
Of this piece,
(going for a moment
and nearby)
Levitated lightly
Amongst shopping bags
And broken chairs
Looking at the entire event
With certain amusement
Caused by
Cleanup works awaiting others
Indeed
For them it was for a moment and nearby
Whereas for years, he’ll reproach himself
For this lack of the kiss that could stop her
For the twinkling of an eye
We are expecting lorries on the bend
Contrary to appearances, there is no contradiction here
Surely we’ll go to pay the first visit soon

przełożyła Joanna Pawłat


 

Jabłko

Siedzę na najwyższej gałęzi
Pewnego starego drzewa
Moja gałąź drapie liśćmi sufit niebieskich chmur
Cienka, matowa i krucha
Kołysze mnie lekko, melodyjnie
Przy każdej wietrznej nucie boję się,
Że spadnę
Puuuuuuuuuu
PAC!
Boję się
Tego dźwięku na koniec
I trzasku łamanego drzewa
Szkoda mi ranić gałęzi
Wiatry zmieniają się co chwilę
Nowe prądy, prace, miłości
Śnieżne płatki
Pieszczą zimno meszek i wosk skóry
Tak, że strach
To nie jest właściwe uczucie
Po prostu trzeba się tym zachwycić!
Uczę się zachwytu
Przywykam powoli
Do kołysania i trzasku
Do szczelin w drewnie
Do pieszczot
Słońce nade mną każdego dnia
I dobre mam sny od tego
Kołysania.
I pachnie i pachnie
Świeża pogoda, zieloność
W oczach dzikich ptaków
Wędrowców, którzy towarzyszą mi
Kiedy pora roku ma się ku zmianie
Choć myślę o tym tak często
Nigdy nie mam snów o spadaniu
I nie chce mi się nawet schodzić
Do tej krainy mrówek goniących zwiędłe liście
A co! Jeśli nawet kiedyś umrę
Spadnę jako dojrzałe jabłko
grawitacyjnie spadnę
Puuuuuuuuu
PAC!
Słońce wschodzi nad lasem
Jaki piękny widok!

 

[ANGIELSKI]

Apple
[Jabłko]

I sit on the highest branch
Of certain old tree
My branch is scratching blue clouds with leaves
Thin, matte and brittle
Sways me lightly, melodiously
At every windy note I’m afraid,
that I fall
Swoooooooooooosh
FLOP!
I’m afraid
Of this sound at the end
And of crack of the broken tree
I don’t want to hurt my branch
The winds change every moment
New trends, works, loves
Snow flakes
Coldly caress wax and vellus of the skin
So fear
Is not the right feeling here
You just have to admire it!
I learn delight
Accustomed slowly
To swing and crackle
The slots in wood
Caressing
The sun above me every day
I have good dreams from this
Rocking.
And smells, and smells
Fresh weather, greenness
In the eyes of wild birds
Wanderers who are keeping me company
When the season is about to change
Although I think about it so often
I never have dreams about falling
I don’t even want to go down
To this land of ants chasing withered leaves
So what! Even if I die someday
I’ll fall as a ripe apple
I’ll fall gravitationally
Swoooooooooooosh
FLOP!
The sun is rising above forest
What a beautiful view!

przełożyła Joanna Pawłat


Latarnie i SMS-y

Kiedy idę na spacer w odległy kąt ogrodu,
gdzie rzeka ulegle rozlewa się i leniwie pluska
Wieczorna cisza jest najsłodszym towarzyszem mych tajemnic
Obserwuję z ukrycia niewidome świetliki
Jak w parny mrok rzucają swe miłosne podboje
Namiętnie, z pasją, jakże inaczej niż to jest u ludzi na co dzień
Wypisują na czarnej płachcie nocy swe zaklęte uroki
Ja, zatwardziały podglądacz, pasożyt, znawca alfabetu Morse’a
Niczym złodziej kopiuję do serca prastary rytuał
Jestem tu
Błysk
Proszę znajdź mnie
Błysk
Kochaj mnie
Błysk
Romantyczny, tak prosty, czemuż dotąd nieużywany?
Ten alfabet miłosny napisany specjalnie dla miesiąca czerwca
I duetu świetlików
Mąci empatycznie me zmysły naukowca pasjonata
A świetliki znużone aż do tchu ostatniego
Wysyłają milknące sygnały do kuzynek morskich latarni
W gęstą przestrzeń kolorowych świateł drapaczy chmur
W spienione burzowe obłoki na nieboskłonie
W odległe galaktyki, pełne migotliwych gwiazdorów. Wołają
Jestem tu
Błysk
Proszę znajdź mnie
Błysk
Kochaj mnie
Błysk
A potem niedzielnego ranka przy drugim śniadaniu
Będzie bułka z serem żółtym i kawa zbożowa
Poranne gazety, zwyczajowy brak tematu do rozmowy
Przez tajemny przypadek, który wcisnął się w szpary stołu
między podaniem solniczki i rozlaniem mleka, którego nie znoszę
Popatrzę Ci w oczy błękitne, ostatnio smutno zadumane
Ujrzę w nagłym olśnieniu, które przetnie długą zmowę milczeń,
Że te oczy tak błyszczą jakby były w gorączce
I krzyczą coś niemo, bezsilnie, bez słów i bez gestów
Jestem tu
Błysk
Proszę znajdź mnie
Błysk
Kochaj mnie
Błysk

 

[ANGIELSKI]

Lighthouses and Text Messages
[Latarnie i SMS-y]

When I go for a walk in the garden’s far corner,
Where the river spills and splashes lazily
The evening silence is the sweetest companion of my secrets
I am watching blind fireflies from this hideout
As in the sultry darkness they cast amorous conquests
Passionately, with fervour, how different than it is in humans every day
They write out their enchanted spells on the black sheet of the night
I, confirmed voyeur, a parasite, an expert of Morse code
Like a thief I copy the ancient ritual to my heart
I’m here
Flash
Please find me
Flash
Love me
Flash
Romantic, so simple, why unused till now?
This love alphabet written specially for the month of June
And the fireflies duo
Emphatically disturbs senses of passionate scientist
Fireflies tired to the last breath
Send trailed away signals to the sea lighthouse cousins
Into the thick space of colour lightings of skyscrapers
Into foamed stormy clouds on the horizon
Into distant galaxies, full of twinkling stars. They are calling
I’m here
Flash
Please find me
Flash
Love me
Flash
And then on Sunday morning brunch
There will be a cheese roll and chicory coffee
The morning newspaper, customary, no subject to talk
Through the secret coincidence, which squeezed into slits of the table
Between passing the salt and spilling the milk, which I hate
I’ll look into your blue eyes, recently sadly pensive
I’ll see in a flash of inspiration, which will cut the long conspiracy of silences in two,
That these eyes sparkle as if in a fever
Shouting something silently, helplessly, without words and without gestures
I am here
Flash
Please find me
Flash
Love me
Flash

przełożyła Joanna Pawłat


Ballada na koniec świata

To nie będzie ballada na koniec świata
Co skończył się wiele razy bez fajerwerków
Na wiele możliwych sposobów,
Widzianych na filmach klasy B
I niewidzianych,
Zupełnie innowacyjnych w swej naturze
Zderzały się już kule materii i gazów,
Splatały się ciała planet i gwiazd
Tylko my nie zauważyliśmy
Zagonieni umarliśmy a jednak żyjemy
Dopóty w eterze są ślady stóp i gonitw,
Które przez eony tylko ciut szarzeją i bledną
Nigdy nie zniknie odcisk twych ust na liście do niej,
Choć ten list spaliła a popiół użyźnia jej działkę
Na tym miejscu nic szczególnego nie wyrosło
A mimo to zostawiłeś ślad tym pocałunkiem
To nie będzie ballada na koniec świata
Przepowiadać go trudno
(Choć zawsze jest to jakiś sposób na utrzymanie rodziny)
O ileż bardziej przewidywalny jest ten żuk na deskach mostu
Toczy swą kulę z mozołem godnym pochwały
A jednak nie będzie chwalony
Czy wejdzie do Królestwa tego nie są pewni
Najtężsi teologowie,
Ja mam takową nadzieję, gdy
Spoglądam ze zgrozą jak kula wymyka mu się i spada do wody
Całodzienny trud niesie leniwy prąd
Żuk rozgląda się bezradnie aczkowiek nie namyśla się nazbyt długo
I bierze się za robotę puszczając resztę w niepamięć58
To nie będzie ballada o końcu świata
Tak wielu traci swe kule toczone z mozołem
Rozszarpywane z każdej flanki
Przez życzliwych i „przyjaciół”
W stopniu równym jak przez przypadkowe lawiny
I załamania koniunktury
Niby też przewidywalni, ale
Niektórym zdarzyło się skoczyć za kulą w nurt
A ten, no cóż…
Nie zawsze bywał leniwy i łagodny.
Ci, co zostali toczyli kule nadal albo
Powolutku kurczyli się w sobie
Byli cisi i bladzi, niewidoczni dla populacji
Ale przed wytrawnym badaczem nic się nie ukryje
Tak sobie żyli z boczku nie żyjąc
Czy to kogoś interesuje?
Czy to jest wydarzenie medialne?
To nie będzie ballada na koniec świata
Nie wartego funta kłaków
To po prostu nie jest dobry temat

 

[ANGIELSKI]

Ballad for the End of the World
[Ballada na koniec świata]

It won’t be a ballad for the end of the world
Which ended up many times without fireworks
In many possible ways
As seen in B movies
And unseen,
Completely innovative in their nature
Bullets of matter and gasses collided,
Bodies of planets and stars entangled
Only we didn’t notice
Busy we died and yet we live
As long as footsteps and races were imprinted in ether,
For eons only slightly graying and going pale
Press of your lips on letter you wrote her will never disappear
Although she burnt that letter and ash fertilizes the land
Nothing special grew on this place
And yet you left the track with this kiss
It won’t be a ballad for the end of the world
It is difficult to predict
(Though it’s always some way to support a family)
How much more predictable is the beetle on the bridge
Rolling his ball with commendable travail
But it won’t be praised
Can it enter the Kingdom?
The most sapient theologians are not sure
I have such hope, when
I look with horror as the ball eludes him and falls into water
All-day effort is carried away with lazy current
Beetle is looking around helplessly albeit isn’t making up his mind too long
It starts work again, forgetting the rest
It won’t be a ballad for the end of the world
So many lost their balls rolled with travail
Torn apart from every flank
By well-wishers and „friends”
To some extent equal to the accidental avalanches
Slumps and broken economy
Apparently also predictable, but
Some happened to jump for the ball into the river
And this, well …
Isn’t always lazy and gentle.
Those who stayed, still had balls to roll or
They shrank slowly
They were pale and silent, invisible for the population
But nothing can hide from experienced researcher
So- they lived hanging back while not living
Is somebody interested in it?
Is it a media event?
It won’t be a ballad for the end of the world
Worth next to nothing
It isn’t simply a good topic

przełożyła Joanna Pawłat


Infundybula chronosynklastyczna według Vonneguta

Mimo, że się modlą
O to samo, w tych samych kościołach
Odwiedzają te same sklepy, kawiarnie
Ich autobusy mają te same numery
I co z tego, że lubią
Podobne filmy, książki
Opowiadają sobie identyczne kawały
I tak nie spotkają się nigdy
Przynajmniej w takiej właśnie
Zgodnej zupełnie postaci.
Ich ręce będą krążyć
Magnetycznie odpychane
Usta nie musną ust
Nie będą znać swych
Słabości i tajemnic
Bo kiedy jedno powie kocham
To drugie
(w innym wymiarze)
Usłyszy coś jakby
„guzik Panu odpadł”
A przecież są
Dla siebie stworzeni
Ta okrutna reguła jest
Powszechna
W dodatku znajduje się
W idealnej zgodzie
Z zakazem Pauliego
(interpretacja dla makroskal):
– Ten człowiek
To samo miejsce
Inny czas
– Miejsce i czas: te same
Człowiek zawsze inny…

 

[ANGIELSKI]

Chronosynclastic Infundibulum According to Vonnegut
[Infundybula chronosynklastyczna według Vonneguta]

Even though they are praying
For the same, in the same churches
They visit the same shops, cafes
Their buses have the same numbers
So what that they like
Similar movies, books
They tell themselves identical jokes
Still they’ll never meet
At least in such a
Completely compatible form.
Their hands will circulate
Magnetically repelled
The lips won’t touch the lips
They won’t know their
Weaknesses and secrets
Because when one will say I love
Other one
(In another dimension)
Hear something like
„your button came off ”
And yet they are
Made for each other.
This cruel rule is
Universal
In addition it is
In the perfect agreement
With the Pauli exclusion principle
(Interpretation for the macroscale):
– This man
It is very place
Another time
– Place and time: same
Man always different …

przełożyła Joanna Pawłat


Modlitwa Podróżnego

Dobry Panie!
Daj mi proszę w mej długiej wędrówce
Zawsze wiatr w plecy i w żagle.
I strzeż od groźnych burz północnych i piratów wielkich miast.
Prowadź mnie do upragnionych i słodkich portów wysp południowych
Gdzie z pewnością czekają już na mnie piękne posągi
Wiecznie uśmiechniętych przyjaźnie
Tubylców o białych zębach
Gdzie za każde dobre słowo mogę dostać garść czereśni,
Kubek barszczu
I eteryczną nadzieję na lepsze, bezpieczne jutro.
Prowadź mnie Panie do szczęśliwych krain
Zatopionych spokojnie w czystych, turkusowych wodach
Gdzie mogę od świtu do zmierzchu przemierzać dzikie plaże
Do fal, które głaszczą me stopy czulej niż najczulszy kochanek,
Do bajecznych ryb pijanych morskim winem,
Które baraszkują niczym niemowlaki
I rekinów, dzikich przewodników głębin,
Co łasić się do mnie będą jak oswojony psiak
Do statecznych tysiącletnich żółwi i radosnych delfinów
Na filozoficzne dysputy o wieczności
Prowadź mnie Dobry Stwórco po białych piaskach wydm
I zielonych cieniach palm
Aż do soczystych gajów owocowych,
Gdzie dojrzałe owoce, wielkie i ciężkie
Są nieprzemijalną gwarancją upragnionego bezkrwawego dobrobytu
Aż tam, gdzie ciepłe klejnoty kolibrów i olbrzymich motyli
Migotliwie kołyszą się
Swobodnie zawieszone w egzotycznych kwiatach obłoków
Prowadź mnie Panie do krain, w których czas płynie wolno
Odmierzany sekundami uścisków, uśmiechów i zalotnych spojrzeń,
W których kojące psychoterapeutyczne podwieczorki rodzinne
Z plackiem malinowym i babcinym winem
Kończą się wspólnym śpiewem i nigdy przed północą
Strzeż mnie Panie nie od wilków, a od ludzi gorszych od wilków
W samotnych dniach wędrówki od czarnych myśli,
Głupich tęsknot i zwątpienia
Gdy płaczę, bądź mi w smutku towarzyszem
Dopóty innego mi nie wyznaczysz
Od samotności wiecznej zachowaj mnie Panie
I na koniec drogi
Daj mi druha, wiecznego przyjaciela, powiernika,
Który wesprze mnie w biedzie własnym silnym ramieniem
A gdy nasycisz oczy nasze widokiem ziemskich rajów
Ukoisz serce moje ciepłem innych serc
Gdy zmęczą się ciała nasze, ale nigdy dusze
Pozwól nam Panie zanurzyć się w ciepłą, przyjazną oceanu głębię
Ręka w rękę zejść w otchłań, której wieczny blask nigdy nie gaśnie
I słuchać do ostatniej powietrza drobiny
Śpiewu opętanych miłością wielorybów
Aż spokój nas ogarnie, zmrok zapadnie,
A błękit w gwiaździstą noc się zmieni
Potem lekkie białe ciała nasze ożywią na powrót niebiescy kriogenicy.

 

[ANGIELSKI]

Prayer of the Traveler
[Modlitwa Podróżnego]

Good Lord!
Give me please in my long journey
Always tail wind in my sails.
And guard me from dangerous northern storms and big cities’ pirates.
Lead me to longed-for, sweet ports of southern islands
Where certainly are waiting for me beautiful statues
Of eternally smiling friendly
White teeth natives
Where for every good word I get a handful of cherries,
Mug of borscht
And ethereal hope for a better, safe tomorrow.
Lead me Lord, to the happy lands
Sunken quietly in the clear, turquoise waters
Where from dawn to dusk I can wander the wild beaches
To waves that caress my feet more affectionately than the great lover,
To fabulous fish, drunk with the marine grapevine,
Who frolic like babies
And sharks, wild guides of depths
Who fawn on me as familiar puppy
To sedate millennial turtles and happy dolphins
On philosophical debates about eternity
Lead me Good Creator among white sand dunes
And green shadows of palm trees
All the way to juicy fruit groves,
Where ripe fruits, big and heavy
Are everlasting guarantee of desired bloodless prosperity
To warm jewels of hummingbirds and giant butterflies
Who so shimmeringly sway
Freely suspended in exotic flowers’ clouds
Lead me Lord to lands where time passes slowly
Measured with seconds of hugs, smiles and flirtatious glances.
In which, soothing, psychotherapeutic, family afternoon tea
With the raspberry pie and grandma’s wine
End with the joint singing and never before midnight
Guard me Lord, not from wolves, but from people worse than wolves
On the lonely days of travel from gloomy thoughts,
Foolish yearnings and doubt
When I cry, be my companion in sorrow
As long as you won’t appoint for me another
From everlasting solitude keep me, Lord
And at the end of the road
Give me a faithful comrade, eternal friend,
Who with own strong arm will support me in need
And when you saturate our eyes with the view of terrestrial paradises
You’ll ease my heart with warmth of other hearts
When our bodies will get tired, but never souls
Lord, let us plunge into the warm, friendly ocean depths
Hand in hand go down into the abyss, where timeless glow never fades
And listen to the last breath
Singing of whales, possessed with love
Till serenity will embrace us, the dusk will fall
And blue will change into a starry night
Then our light white bodies will be revived by celestial cryogenic engineers

przełożyła Joanna Pawłat


 

 

Wpłać dowolną kwotę na działalność statutową.
"Akcent" jest czasopismem niezależnym. Wschodnia Fundacja Kultury -
współwydawca "Akcentu" utrzymuje się z ograniczonych dotacji
na projekty oraz dobrowolnych wpłat.
Więcej informacji w zakładce WFK Akcent.