Przejdź do treści
Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich.Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Rafał Rutkowski. Wiersze

Spis treści numeru 1/2017

Wywołuję siebie z ruin

Wywołuję z siebie ruiny jakbym
strzepywał z ubrań piach i chociaż
nie skamieniałem to jestem bardziej
kruchy więc jaśniej mogę widzieć

mimo że to przez dziury i prześwity
mimo że pęknięcia zniekształcają sufit
podejdę do drzwi i otworzę widzialność
tego co pode mną i tego co we mnie

wszystko takie nienowoczesne chociaż
komputery za oknem słychać obce dźwięki
patrzę na pocztówkę i jakbym widział
prawdziwy świat który wyleciał jak krew

z urwanej ręki i rysował się tą farbą
jeszcze raz jakby specjalnie dla mnie
a i tak coś nie tak jakieś to nieświeże
dookoła zmieszane budynki z drzewami

pola z miastami i zalegający w przełyku
beton czy to ziemia smutna czy roztańczona
aż tak bardzo że zapomniała że poza murami
własnego ciała tańczy jedynie na orbicie

 

Wskrzeszam

Otwieram drzwiczki od pieca i wkładam
rękę na samo dno nic nie widzę czuję tylko
pustynny piach wchodzę więc śmielej mijam
rozpalone grzałki i schodzę schodami niżej

natknąłem się na małe guziki od munduru
zestaw petów i pojedyncze włosy schodzę
jak po czarnej płycie gramofonowej nogi
już wpadły mi w jej rynsztoki nie tak łatwo

wyjąć stopy powoli rozkładam się jak w łóżku
i zanurzam od tyłu głowę przyszedłem
do tego miejsca tak jak ludzie chodzą
do lasu ale chcę zabrać nieco płomykowi

z cudzej może nie do końca wypalonej
głowy nauczyć się czegoś może przełykać
a może zwyczajnej rozmowy która wyrasta
z monologów więc płynę trochę dalej

zobaczyć czy igła przejdzie coś przeczyta
z tych strzępków wyleżanych materaców
które układają się w słomę i w łąkę
aż wystają ręce więc kładę się w ręce

i idę przez taki las aby pomachać językiem
popisać na klawiaturze może nauczyć komputer
coś wskrzeszać jak czasami to robię
z tym że jak ja coś wskrzeszę to tylko sobie

 

Potwierdzenie

Kiedy wychodzę z domu to chodzę
po szklanym szerokim warkoczu i czuję się
dosięgnięty w papierowych rękawiczkach
z których wyczytać nic nie mogę więc

chodzę żeby się ubrudzić żeby na tym
pogiętym papierze osadziły się czarne ślady
i już będzie napisane już będzie pełne
dlatego też kładę się na ziemi i doceniam

całe miasto jako bardzo porządną makietę
i bardziej wierzę w rzeczywistość w jej sukienki
rozpuszczone włosy które tworzą każdego dnia
inny znak jakby zodiaku którym sobie wróżę

ulice kołnierzyki do szczęścia do przejścia
w stronę eleganckiego sklepu drzwi do sklepu
matki wszystkich rzeczy w kuchni pokoju
i całym mieszkaniu wszystko to czuję

na swojej zapisywanej skórze nawet kościoły
jak drewniane kwiaty układają się w zmiętych
piwnicach moich rękawiczek restauracje
galerie handlowe studzienki kanalizacyjne

analogicznie jak usta korpus i oczy jeszcze
tylko głowa nogi i ręce czyli kolejne budynki
do przejścia i wracam cały ubrudzony
zdejmuję rękawiczki i myślę że nie jestem wcale
zmyślony

Więcej wierszy w papierowym wydaniu „Akcentu”.

Wpłać dowolną kwotę na działalność statutową.
"Akcent" jest czasopismem niezależnym. Wschodnia Fundacja Kultury -
współwydawca "Akcentu" utrzymuje się z ograniczonych dotacji
na projekty oraz dobrowolnych wpłat.
Więcej informacji w zakładce WFK Akcent.