„Epoka reportażu – Ryszard Kapuściński”
Wieczór poświęcony pamięci wybitnego reportażysty z udziałem jego żony Alicji Kapuścińskiej
29 marca 2017, godz. 18:00
Łazienki Królewskie w Warszawie, Pałac na Wyspie
Światło literatury
wstęp wolny
W dyskusji z udziałem Alicji Kapuścińskiej oraz przyjaciół Autora – dziennikarzy i pisarzy (między innymi Bożeny Dudko, Mirosława Ikonowicza, Krzysztofa Karaska, Istvána Kovácsa, Jarosława Mikołajewskiego, Marka Millera, Anety Wysockiej) spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, jaką rolę w kulturze – i w życiu każdego z nas – odegrały postać i dzieło Ryszarda Kapuścińskiego. Wstęp i prowadzenie – Bogusław Wróblewski.
Ryszard Kapuściński, którego 10. rocznica śmierci minęła 23 stycznia, a 85. rocznica urodzin przypada 4 marca, to pisarz, który wpłynął w sposób zasadniczy na kształtowanie współczesnej samoświadomości europejskiej. Był – po pierwsze – reporterem przekraczającym granice gatunkowe literatury faktu i wyznaczającym w tej dziedzinie nowe standardy. Po drugie – był artystą zmierzającym poprzez akt kreacji do ekspresji własnej osobowości, własnej wrażliwości i związanych z nią emocji, za pomocą bardzo zróżnicowanych środków wyrazu: oprócz reportaży i esejów, a także drobnych zapisków i refleksji zebranych w cykle zatytułowane Lapidaria, pisał wiersze i wykonywał doskonałe fotografie. Trzeba wreszcie – po trzecie – widzieć w Kapuścińskim antropologa kulturowego bardzo trafnie oceniającego sytuację współczesnej cywilizacji i jej perspektywy.
To, że Kapuściński zmierza do stworzenia nowego wzorca gatunkowego reportażu, wyczytać można było już z jego dawnych tekstów, najwyraźniej widać to jednak w dziełach powstałych w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku i na początku nowego stulecia: od Imperium (1993) poprzez Heban (1998) po Podróże z Herodotem (2004). O ile Heban da się jeszcze określić jako reportaż z elementami eseistycznymi, o tyle Podróże z Herodotem to wielki esej (cykl eseistyczny?) zawierający integralnie weń wtopione partie reportażowe. Mamy tu do czynienia, w sposób wręcz modelowy, ze zjawiskiem określanym w teorii literatury (dokładnie – w tym jej dziale, który nosi nazwę genologii) jako „gatunek synkretyczny”, którego cechy opisywano kiedyś na podstawie romantycznych dramatów, ballad czy poematów dygresyjnych (łączących w sobie elementy liryki, epiki i dramatu), a w wieku XX na przykład w odniesieniu do teatru epickiego Brechta, zawsze traktując owe gatunki jako odzwierciedlenie sytuacji w kulturze i tak zwanego ducha czasu.
Kapuściński stworzył zatem gatunek synkretyczny naszych czasów. W ostatnich latach miał chyba świadomość tej rodzajowej wyjątkowości własnego pisarstwa – w poszukiwaniu duchowych antenatów zaczął zwracać uwagę na wzajemne przenikanie reportażu i innych form wypowiedzi: wielkich narracji „fikcjonalnych” (Joseph Conrad), traktatu historycznego (Herodot) czy antropologicznego (Bronisław Malinowski).
Bohaterem Hebanu i Podróży z Herodotem jest sam reporter – w pierwszym przypadku jest to opowieść o jego „prywatnych” spotkaniach z Afryką, w drugim – z europejską historią i tożsamością („Kto jest bohaterem Hebanu? Ja jestem bohaterem Hebanu, piszę o sobie, to jest moja historia” – stwierdza autor w jednym z wywiadów). Ale najprostsze, najbardziej czyste – co nie znaczy najłatwiejsze – możliwości „pisania o sobie” stwarza przecież utwór liryczny. O Kapuścińskim jako poecie wypowiadali się między innymi Joanna Kisiel, Jarosław Mikołajewski i Jan Wolski – dwaj ostatni na łamach „Akcentu” (nr 4/2007 i 1/2008). To w „Akcencie” Kapuściński publikował chętnie swe wiersze i właśnie w tym czasopiśmie dokonywano pierwszych obszernych prób rozpoznania jego dorobku poetyckiego. Wysoko cenił także opinię innego poety – Krzysztofa Karaska, który bywał pierwszym czytelnikiem jego prób lirycznych.
„Prywatnie” prezentował się również Kapuściński jako autor fotografii. Sporo czasu minęło i sporo zdjęć się zebrało, zanim zdecydował się na publikację pierwszego albumu, nadając mu tytuł Z Afryki1. Otwarcia niektórych wystaw już nie doczekał. Publikowany w „Akcencie” (nr 3/2007) tekst Leszka Mądzika, jednego z najwybitniejszych współczesnych twórców „myślących obrazami”, jest hołdem złożonym Kapuścińskiemu jako artyście, który w swych fotografiach pytał, czy światło może z nas wydobyć istotę człowieczeństwa.
Podróż jako impuls do namysłu nad światem, namysłu owocującego twórczą aktywnością – oto sens życia według Kapuścińskiego. W zakończeniu Podróży z Herodotem napisał: „Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? Człowiek, który przestaje się dziwić, jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zadziwić, umarło to, co najpiękniejsze – uroda życia”2.
Dwie ostatnie książki Ryszarda Kapuścińskiego (a także wygłoszone przez niego w tym czasie wykłady i przeprowadzone z nim rozmowy) sumują właściwości myślenia Europejczyków minionego stulecia, ale są jednocześnie próbą otwarcia ich wrażliwości na wiek XXI. Albowiem tylko w konfrontacji z Innym można sobie uświadomić ograniczenia i skostnienia własnej mentalności, własnej siatki pojęć nakładanej na świat. „Interesują mnie ludzie i ich tożsamość, ich cechy charakterystyczne, sytuacje, w jakich się znajdują” – mówił Kapuściński w rozmowie z Gabrielą Łęcką3. Pisarz pokazuje, że spora część ludzkości wydaje się żyć w czasoprzestrzeni trudno dostępnej (niekiedy zupełnie niedostępnej) dla świadomości Europejczyka przełomu tysiącleci: „W przekonaniu europejskim czas istnieje poza człowiekiem, istnieje obiektywnie, niejako na zewnątrz nas, i ma właściwości mierzalne i linearne. Zaś w odczuciu, powiedzmy, Afrykańczyków to człowiek ma wpływ na kształtowanie czasu, na jego przebieg i rytm. (…) Czas pojawia się w wyniku naszego działania, a zanika, kiedy go zaniechamy albo w ogóle nie podejmiemy”4. Te fundamentalne różnice skutkują odmiennym podejściem do spraw tak istotnych, jak narodziny, śmierć, organizacja życia w grupie. Skazują one na niepowodzenie wszelkie próby „oswajania” świata zwanego kiedyś Trzecim Światem, jego europeizacji, a tak zwaną pomoc humanitarną (polegającą na łagodzeniu materialnych niedoborów) czynią bezskuteczną.
W ostatnich latach zmieniła się ogólna opinia wybitnego pisarza o losach świata. Niegdyś była optymistyczna, współbrzmiała z powszechnym wówczas przekonaniem, że ludzkość w nieodległej przyszłości osiągnie poziom dobrobytu wyznaczony według europejskich miar. Później stała się sceptyczna. Na przełomie tysiącleci Kapuściński uważał, że mimo upływu dziesięciu lat od likwidacji globalnego konfliktu Wschód – Zachód, który wydawał się utrudniać rozwój, zasadniczy podział świata na cywilizacje dobrobytu (rozwoju) i nędzy (przetrwania) nie uległ przezwyciężeniu. „I co gorsze, między cywilizacjami nie odbywa się przepływ wzorców lub jest on wielką rzadkością. W cywilizacji przetrwania nie dokonuje się adaptacja postaw, które by umożliwiły dołączenie do cywilizacji wzrostu. Dlatego w Afryce, w dużej części Azji i Ameryki Łacińskiej stagnacja jest trwała. (…) Rosnące obszary nędzy i dysproporcje w podziale bogactwa, coraz większe przepaście cywilizacyjne – to bomby zegarowe, które mogą zagrozić nam wszystkim”5. Te słowa brzmią dziś proroczo.
Czyżby zatem u progu nowego tysiąclecia po dawnym optymizmie nie pozostał w myśleniu Kapuścińskiego żaden ślad? Niezupełnie: „Musimy stopniowo wciągać cywilizacje trwania w orbitę rozwoju. (…) Teraz, kiedy elity Zachodu coraz lepiej zdają sobie sprawę, że filtry do pitnej wody i ołówki dla dzieci w Afryce lepiej służą naszemu bezpieczeństwu niż finansowanie afrykańskich armii, takich przedsięwzięć jest coraz więcej. Ta nowa świadomość to jest wielki dorobek końca lat 90.”6. Jeśli rzeczywiście można dziś mówić o kształtowaniu nowej świadomości ludzi Zachodu, to starania Ryszarda Kapuścińskiego mają w tym swój udział.
W jednym z wierszy napisał: „życie jest z przenikania”7. Użyłem tej metafory jako tytułu pierwszego monograficznego tomu studiów na temat twórczości Kapuścińskiego opublikowanego niedługo po jego śmierci8 – przedstawione tu uwagi nawiązują w formie skondensowanej do głównych wątków wstępu do tamtej publikacji. Jego życie było z przenikania. Życie ludzi wrażliwych, którym dane jest odczuwać i rozumieć więcej niż innym – „jest z przenikania”. To sformułowanie znakomicie oddaje usytuowanie Ryszarda Kapuścińskiego wobec świata. Po pierwsze, jako reporter umiał docierać tam, gdzie inni nie umieli lub bali się dotrzeć. Po drugie, miał przenikliwy umysł, tajemnice świata zgłębiał dzięki niezwykłej wrażliwości i inteligencji, posiadał umiejętność interpretacji, ogarniania rzeczy, zjawisk, mechanizmów, których nie potrafili ogarnąć inni. To wielkie szczęście również dla nas, jego czytelników, bowiem „w sensie idealnym nigdy nie mamy do czynienia z historią rzeczywistą, ale zawsze z opowiedzianą, z przedstawioną, z taką, jaka – jak ktoś utrzymuje – była; taką, w jaką ktoś wierzy”9. Możemy wierzyć w przenikliwość i rzetelność takiej opowieści o historii, jaką nam zostawił Ryszard Kapuściński. Człowiek, który sam był epoką.
Bogusław Wróblewski
1 Ryszard Kapuściński, Z Afryki, Bielsko-Biała 2000.
2 Ryszard Kapuściński, Podróże z Herodotem, Kraków 2007, s. 253.
3 „Opcje” 1999, nr 2, s. 37.
4 Ryszard Kapuściński, Heban, Warszawa 1998, s. 20–21.
5 Świat rozpędzony, świat uśpiony. Ryszard Kapuściński w rozmowie z Jackiem Żakowskim, „Gazeta Wyborcza” 24–26 XII 1999, s. 14.
6 Tamże.
7 Pierwodruk: „Akcent” 1992, nr 4. Po kilkunastu latach wiersz ten trafił do tomu Prawa natury, Kraków 2006.
8 „Życie jest z przenikania”. Szkice o twórczości Ryszarda Kapuścińskiego. Zebrał, opracował i wstępem opatrzył Bogusław Wróblewski, posłowie Alicja Kapuścińska, Warszawa 2008. Na tom składają się szkice dwudziestu wybitnych polskich humanistów, m.in. Walerego Pisarka, Michała Głowińskiego, Jerzego Bralczyka, Zbigniewa Bauera, Jerzego Jarzębskiego, Zygmunta Ziątka, Beaty Nowackiej, Jana Miodka, Tadeusza Szkołuta, Przemysława Czaplińskiego.
9 Ryszard Kapuściński, Podróże…, dz. cyt., s. 257.