Alfred Marek Wierzbicki. Wiersze

Spis treści numeru 2/2015

Nieodrobione lekcje

Przyjeżdżałem tu wielokrotnie,
ale najważniejszy był pierwszy raz,
gdy Italia była jeszcze ziemią nieznaną.
Było to przed Bożym Narodzeniem,
wilgotny chłód przenikał przez odzież.
Wielkimi oczami jak samego Justyniana
patrzyłem na bazylikę w szczerym polu,
to znaczy w miejscu, gdzie kiedyś był port.
Świeciły mozaiki i owoce khaki
wiszące na drzewach we mgle.
Z portu, w którym zacumowano trzy żaglowce,
i z palatium zza białozłotymi kurtynami
orszaki dziewic i męczenników
do tronów w niebiosach.
Apostołowie dwanaście baranków na łące.

Teraz wiosenną porą łąka ma ten sam kolor,
chciałbym nauczyć się widzenia w czasie
jak uczeń, który nie odrobił lekcji.
Próbowałem czytać Dantego
w oryginale i w krajobrazie.
Kiedy gubiłem się w nadmiarze
wydarzeń, postaci i miejsc,
wracałem do Galii Placydii
i łapałem gołębie nad miską z wodą,
ze ściany na ścianę
uciekało niedościgłe fruwadło.

Cudowności te pokazywał mi Marco
nauczyciel z Forlì.
Spotkanie z nim tak samo znaczące
jak portrety władców w San Vitale.
W stanie wojennym przysyłał paczki
z kawą i mortadelą
jakby prosto z cesarskiego dworu.

W drodze na kanonizację dwóch papieży
dotarła wiadomość o śmierci Tadeusza Różewicza.
Był poetą, który chciał,
aby w wierszu nie było metafor.

24.04.2014 r.

 

W Splicie
Tu widać czym jest Europa.
W pałacu Dioklecjana wciąż chodzą ludzie,
tylko mauzoleum cesarza, co prześladował chrześcijan,
zamieniono na katedrę
i dobudowano dzwonnicę
aby wieczór polubił się z porankiem.
Mieszkańcy domów urządzonych w antycznym murze
suszą bieliznę za oknami.
Bramy, uliczki, targ z warzywami,
wszędzie morze gościnne.
Słońce nad tymi, którzy krzywdzili
i nad tymi, którzy zostali skrzywdzeni,
nad tymi, którzy z przejęciem powtarzają słowa Jezusa
i nad tymi, których nie poruszają święte wersety.

 

 Więcej utworów w papierowym wydaniu „Akcentu”.