Sztukmistrz w Warszawie – niedoszły „żydowski Raskolnikow”, czyli Pokutnik z Lublina
Wydaną pod koniec 2023 roku powieścią Sztukmistrz z Lublina Lokalna Organizacja Turystyczna Metropolia Lublin, we współpracy z Ośrodkiem „Brama Grodzka – Teatr NN” w Lublinie, uczciła 45. rocznicę uhonorowania Icchoka Baszewisa Singera literacką Nagrodą Nobla. Ten najsłynniejszy utwór „naszego trzeciego, po Sienkiewiczu i Reymoncie, noblisty” (jak – mniej czy bardziej żartobliwie – mówią niektórzy) opublikowany został w nowym tłumaczeniu z jidysz. Autorką przekładu jest wybitna znawczyni twórczości Singera – profesor Monika Adamczyk-Garbowska.
Po polsku powieść po raz pierwszy ukazała się w 1983 roku. Została wówczas, jak większość utworów Singera, przetłumaczona z języka angielskiego, a podstawą przekładu było jej pierwotne wydanie książkowe w tym języku: The Magician of Lublin (New York 1960). Dopiero ponad dekadę później Sztukmistrz… doczekał się kilku wydań książkowych w jidysz. Jedno z nich – opublikowane nakładem oficyny „HaMenora” pod tytułem Der kuncnmacher fun Lublin (Tel Awiw 1971) – stanowi podstawę „lubelskiej” edycji.
Nagradzany, najwybitniejszy pisarz tworzący w jidysz wydał za życia po angielsku 52 książki (jeśli zsumować powieści i zbiory opowiadań). Po żydowsku – zaledwie 10! Poza Sztukmistrzem… były to: Der sotn in Goraj (Warsze 1935; wyd. pol. Szatan w Goraju, Wrocław 19951), Der sotn in Goraj un andere dercejlungen (Szatan w Goraju i inne opowiadania, Nju Jork 1943), Di familje Muszkat (Nju Jork 1950; wyd. pol. Rodzina Muszkatów, Warszawa 1992), Majn tatns bes-din-sztub (Nju Jork 1956; wyd. pol. Urząd mojego ojca, Warszawa 1992), Gimpel tam un andere dercejlungen (Nju Jork 1963; wyd. pol. Gimpel Głupek i inne opowiadania, Warszawa 2006), Der knecht (Nju Jork 1967; wyd. pol. Niewolnik,Warszawa, 1991), Majses fun hintern ojwn (Opowieści zza pieca, Tel Awiw 1971), Der bal-tszuwe (Tel Awiw 1974; wyd. pol. Pokutnik, Toruń 1992), Der szpigl un andere dercejlungen (Lustro i inne opowiadania, Jeruszalaim 1975). Z wymienionych tu polskich wydań (niektóre tytuły ukazały się podwójnie – w różnych przekładach i oficynach) tylko Szatan w Goraju został przełożony z jidysz – tłumaczenia dokonali Monika Adamczyk-Garbowska i Chone Shmeruk. Prawie wszystkie opowiadania zawarte w wyliczonych wyżej publikacjach ukazały się po angielsku (także po polsku) w różnych wyborach, a tomom nadano nowe tytuły, takie jak na przykład Spinoza z ulicy Rynkowej, Krótki piątek, Seans i inne opowiadania czy Przyjaciel Kafki.
Nie byłoby zapewne wszystkich Singerowych edycji po 1935 roku, czyli po emigracji pisarza do USA, a także pośmiertnych, wydanych po 1991 roku (kilka tytułów po angielsku, trzy w oryginale2 i cztery, nie licząc wspomnianego już Szatana w Goraju, po polsku, przełożone z jidysz3), gdyby nie jego pierwotne publikacje w jidyszowej prasie amerykańskiej4 – w „Swiwe”, „Di cukunft”, „Jidiszer kemfer”, a przede wszystkim w „Forwerts”. Niemal zaraz po przyjeździe do Nowego Jorku Baszewis nawiązał współpracę z tym wówczas największym i najbardziej wpływowym dziennikiem żydowskim na świecie oraz największym nieanglojęzycznym w Ameryce. To na jego łamach od 5 października 1935 do 22 lutego 1936 roku zamieszczał w odcinkach drugą, obok Szatana w Goraju, przywiezioną z Polski powieść, zatytułowaną Der zindiker mesziech (Grzeszny mesjasz) – o Jakubie Franku. Wszystkie późniejsze duże formy epickie drukował właśnie w „Forwerts”. Z czasem związał się z tą gazetą na dobre, stając się jej współpracownikiem i publikując w niej teksty aż cztery razy w tygodniu. I na złe, gdyż jak sugeruje Chone Shmeruk, wybitny znawca literatury jidysz, była to prawdopodobnie współpraca odbywająca się na mocy niekorzystnego dla pisarza kontraktu.
Kolejne odcinki Der kuncnmacher fun Lublin ukazywały się od 18 kwietnia do 29 sierpnia 1959 roku, najpierw raz (dwa pierwsze), a następnie dwa razy w tygodniu. I zapewne wzbudzały wśród żydowskich czytelników podobne emocje, jakie dziś wywołują popularne seriale telewizyjne. Nakład dziennika (obecnie to tygodnik) w tamtych latach osiągał niemal 300 tysięcy egzemplarzy.
Jeszcze w drugiej połowie lat 60. w jednym z felietonów w „Forwerts” (z 14 kwietnia 1966 roku) pisarz stwierdził, że jidysz w Ameryce „jest wciąż żywym i pulsującym językiem”. Skąd więc decyzja, aby wszystko przekładać na angielski? Myślę, że odpowiedzi można się doszukać w artykule Problemy prozy jidysz w Ameryce, który Baszewis opublikował na łamach „Swiwe” już w 1943 roku. Czytamy tam: Ludzie, mówiąc o pewnych aspektach rzeczywistości, używają (…) nowego języka, natomiast stary służy im tylko okazjonalnie. Wiele słów, które miały kiedyśściśle określony sens, traci przez to swoje pierwotne znaczenie na rzecz znaczenia metaforycznego, niektóre idą w zapomnienie, nowych nie przybywa, a jeśli już się pojawiają, to tylko w pewnych dziedzinach i nie chcą współbrzmieć z istniejącym słownictwem. Gdy dysproporcja między starym a nowym jest duża, po pewnym czasie język taki zaczyna znikać w cieniu historii, tak jakby należał już do innej epoki. To przykre, ale w pewnej mierze taki proces rozgrywa się obecnie w obszarze języka jidysz, zwłaszcza w Ameryce. (…) Ludzi upartych, którzy chcą bezwarunkowo posługiwać się „czystym”, jidysz traktuje się jak dziwaków i żartuje się z nich. Całe mnóstwo żydowskich wyrażeń i idiomów w Ameryce brzmi dla nas obco, bo w naszym pojęciu łączą się one wyłącznie ze „starym krajem”5.
W każdym razie bez angielskich wersji swoich utworów pisarz nie zdobyłby tak ogromnej popularności i sławy. Szkoda tylko, że przez lata owe przekłady stanowiły niejako „obowiązującą podstawę” do tłumaczeń na inne języki. A Baszewis zbyt rzadko miał szczęście do tłumaczy6 tej miary co Saul Bellow (który przełożył opowiadanie Gimpl tam nadając mu tytuł Gimpel the Fool – Gimpel Głupek). Inna sprawa, jak tę twórczość z oryginałów przekładać, skoro rzadko ukazywała się ona w swojej pierwotnej wersji językowej w edycjach książkowych. Pozostawały jedynie zalegające w czytelniach i archiwach roczniki żydowskich gazet, niestety nie w każdym zakątku świata dostępne, a zmikrofilmowane i zdigitalizowane znacznie później.
W posłowiu do „swojego” Sztukmistrza… Adamczyk-Garbowska pyta, czy potrzebny był jego nowy przekład. Wydanie z 1983 roku konsultował wszakże zasłużony tłumacz literatury jidyszowej Michał Friedman, a i do samego tłumaczenia z języka angielskiego nie można mieć większych zastrzeżeń. A jednak świat przedstawiony w oryginale w jidysz jest bardziej wiarygodny dla polskiego czytelnika – stwierdza tłumaczka. A namacalnym dowodem na słuszność tego spostrzeżenia jest jej przekład z języka oryginału. Przy lekturze nie odczuwa się pewnych „sztuczności” – rodzaju filtra narzuconego przez angielszczyznę. Odnosi się wrażenie, jakby powieść została napisana po polsku z zachowaniem oryginalnych, jidyszowych słów czy zwrotów, brzmiących swojsko w łacińskim alfabecie. Wyższość tłumaczenia dokonanego z pierwotnej, jidyszowej wersji wynika jednak przede wszystkim z większej liczby szczegółów dotyczących m.in. topografii, kulinariów, obyczajowości, charakterystyki postaci czy wreszcie praktyk religijnych; można wręcz powiedzieć, że oddane zostało całe bogactwo tekstowe pierwowzoru. Adamczyk-Garbowska pyta, dlaczego niektóre odniesienia do kabały, którą interesują się główni bohaterowie zafascynowani ezoteryką, hipnozą i magnetyzmem, zostały okrojone w wersji angielskiej? Za bardzo trafny pomysł uważam wprowadzenie do nowego przekładu cytatów z Syfse jeszenim, czyli Modłów starożytnych Izraelitów Daniela Neufelda, publikacji wydanej w Warszawie w 1865 roku, w więc w epoce, w której rozgrywa się akcja powieści. Pamiętać tylko należy, że z tego tłumaczenia korzystali Żydzi nieortodoksyjni, których nazywano „Niemcami”, wyznawcy judaizmu reformowanego. Tytułowy bohater, Jasza Mazur, dorastał wśród chasydów. Odszedł od prawowiernych Żydów, ale do tamtych odstępców nigdy nie dołączył (s. 196). Z kolei na stronie 46 dowiadujemy się, że jedna z jego kochanek, Zewtel, mówi wielkopolskim dialektem jidysz („Jużem myślała…”) – prosty zabieg, a jaki efekt. Podobnie „folklorystycznie” przełożona z jidysz została „polska przyśpiewka ludowa”!
Czarna ja se czarna,
Jeszcze się usmolę
I ciebie, chłopaku
Wyprowadzę w pole.
Biała ja se biała,
Jeszcze się pobielę,
Ciebie nie zaproszę
Na moje wesele…
(s. 44)
Wbrew tytułowi akcja Sztukmistrza… rozgrywa się głównie w Warszawie. Zmienia się to dopiero po punkcie kulminacyjnym powieści, kiedy tytułowemu bohaterowi nie udaje się obrabować starego Kazimierza Zaruskiego – „lichwiarza, sknery, nadzianego złotem”. Choć nie dochodzi do zabójstwa, czytelna zdaje się tu aluzja do Zbrodni i kary Fiodora Dostojewskiego. Świeckie książki (przełożone na jidysz) Baszewisowi, który niemal stale w swojej twórczości ukazywał demoniczną stronę natury ludzkiej, w warszawskich czasach podsuwał do lektury jego starszy brat Izrael Joszua. Nieudany rabunek związany – jakżeby inaczej – z namiętnością do kobiety oraz tragiczne zdarzenia sprawiają, że Jasza Sztukmistrz wraca do Lublina. Tam mieszka jego prawowita, bezpłodna żona, ortodoksyjna Żydówka Ester. Jednak czy to do niej przyjeżdża? Każe się zamurować w komórce obok ich domu, stając się reb Jekelem Pokutnikiem. Singer bardzo realistycznie odmalowuje sposób funkcjonowania w owej pustelni, nie pomijając szczegółów natury fizjologicznej, dlatego zadziwia „fantastyczny” opis przyrody: Na prawo od komórki rosła jabłonka. Jasza słyszał szum jej liści. Jaskółka zbudowała gniazdo między gałęziami i przez cały dzień krzątała się przynosząc w dzióbku łodyżki i robaczki dla swoich maleństw (s. 225). Otóż żaden gatunek tych ptaszków nie gniazduje w Polsce na drzewach. Równie nieprawdopodobne jest to, co Baszewis pisze o wronie, którą Sztukmistrz nauczył mówić ludzkim głosem i która po śmierci „stała w klatce jak wypchana”. Ponieważ nowy przekład został zilustrowany, na rysunku ze strony 202 możemy zobaczyć, że nieżywy ptak, zgodnie z naturą, leży do góry łapkami. Autorką ilustracji jest koreańsko-amerykańska plastyczka Honee Jang, która notabene dość swobodnie potraktowała tytułowego bohatera, ukazując go jako bruneta o czarnych niczym smoła wąsach. A przecież, jak czytamy w książce, Jasza ma szopę jasnych jak len włosów, niebieskie oczy, cienkie wargi, spiczastą brodę i krótki nos jak goj (s. 8).
Z kronikarskiego obowiązku odnotuję też, że jest to druga książkowa edycja utworu Baszewisa dla dorosłych (w językach jidysz, angielskim i polskim), która została opatrzona ilustracjami. Pierwszą był utwór Remembrances of a Rabbi’s Son (Wspomnienia rabinowego syna, New York 1984) – publikacja niewielkiej objętości i wydana w skromnym nakładzie.
Przy lekturze zwróciło moją uwagę parę drobnych niejasności, m.in. w sformułowaniu „Płacił czesne za mieszkanie” (s. 102). Czy za mieszkanie nie płaci się raczej czynszu lub komornego? Albo na stronie 235: Palce, którymi musi regulować struny, cały czas mu sztywnieją. Chodzi o grę na skrzypcach, a więc naciskanie strun. Regulacji dokonuje się kołkami przy strojeniu instrumentu.
Jakkolwiek byłoby przesadą nazwanie tej powieści w pełni doskonałym dziełem epickim, to czyta się ją jednym tchem. A zachwyt, jaki – bez mała powszechnie – wywołuje, Sztukmistrz z Lublina zawdzięcza nie swojej artystycznej perfekcji. O jego wartości decyduje przedstawienie głównego bohatera jako człowieka, któremu poczucie odpowiedzialności jest niemal obce, a który zaczyna odczuwać mysterium tremendum i religijną świadomość winy, gdy winą staje się uczuciowa bezduszność.
- Podstawą tłumaczenia była wersja z 1943 roku. ↩︎
- Majn tatns bes-din-sztub – hemszejchim-zamlung (W izbie rabinackiej mojego ojca – kontynuacja, Jeruszalaim 1996), Der szarlatan (Szarlatan, Tel Awiw 2022), Sonim, di geszichte fun a libe (Wrogowie, opowieść o miłości, Malmö 2022). ↩︎
- Mowa o wyborze tekstów publicystycznych Felietony, eseje, wywiady z 1993 roku w przekładzie Tomasza Kuberczyka oraz trzech wydanych w ciągu ostatnich dwóch lat powieściach w przekładzie Krzysztofa Modelskiego: Ruda Kejla (Jarme un Kejle), Odwiedziny (Di gest) i Szarlatan (Der szarlatan). ↩︎
- Trzeba wspomnieć tu także o telawiwskim (jidyszowym) kwartalniku literackim „Di goldene kejt”, w którym Baszewis opublikował m.in. opowiadanie Jentl, uczeń jesziwy, rozsławione później za sprawą filmu w reżyserii Barbry Streisand i z nią w roli głównej. ↩︎
- I.B. Singer: Problemy prozy jidysz w Ameryce (w:) tegoż: Felietony, eseje, wywiady. Tłum. T. Kuberczyk. Warszawa 1993, ss. 136-138. ↩︎
- Der kuncnmacher fun Lublin na angielski przełożyli Elaine Gottlieb i Joseph Singer (bratanek autora), którzy mają na swoim koncie udane tłumaczenia utworów Baszewisa. ↩︎
Isaac Bashevis Singer: Sztukmistrz z Lublina. Przełożyła z jidysz Monika Adamczyk-Garbowska, ilustrowała Honee Jang. Lokalna Organizacja Turystyczna Metropolia Lublin, Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN” w Lublinie, Lublin 2023, ss. 263 + 2 nlb.