Spis treści numeru 1/2008
Rozbite lustra świadomości
Grażyna Zambrzycka urodziła się w 1956 roku w Olsztynie. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim, a w 1981 r. wyjechała do Kanady, gdzie mieszka do chwili obecnej. Poetka jest związana z Polską. Jej teksty publikowane były w m.in.: w „Toposie”, „Zeszytach Literackich”, a także w „Borussii”. Jest autorką tomów wierszy wydawanych zarówno w kraju, jak i w Kanadzie (Wiersze i pieśni, Olsztyn 1993, Opowiedzieć jeszcze raz, Vancouver 1995, Litery dla Safony i inne wiersze, Olsztyn 2002), a kilka jej utworów znalazło się w Antologii poezji polskiej na obczyźnie, zredagowanej w 2002 roku przez Bogdana Czaykowskiego
W lirykach Zambrzyckiej trudno dostrzec nostalgiczno-rozrachunkowe wątki, typowe dla twórczości wielu emigrantów. W oryginalny sposób stawia ona uniwersalne pytania, poszukuje prawdy o tożsamości człowieka, szkicuje dysonanse, precyzuje niedopowiedzenia i szuka własnego rytmu języka. Można zaryzykować tezę, że największą zaletą jej wierszy jest umiejętność konsekwentnego kreowania przestrzeni poetyckiej, która staje się samoistnym przekaźnikiem najistotniejszych treści.
Foki
W odbitym chłodno ogniu słońca,
koło podwodnych grot, czarne
foki, wróżbitki morza, tańcem
piszą w pianie jego imię.
Bo zna je czarna pełnia, wiatrem
spięte jak spinaczem kartki fal,
bo ono tam mieszka, wśród bezwładu
i ładów światła, jego imię.
Patrz na tę, która płynie, tańczy
szerokim kręgiem, gdy brzeg
cedrowy klaszcze, błyszczy szaro,
ona zna je, jego imię.
Daj jej wypisać, radosnej, na wodzie
w nieskończoność śmiertelnej,
Ain przemiany, Beth odpłaty,
Ain słońca, Alef księżyca,
potem je, czuciem niebosiężne,
zamknięte w gumowych ciałach,
odprowadź wzrokiem, bezpieczne,
na wolne drogi bez światła.
Clarissa Pinkola Estés w światowym bestsellerze Biegnąca z wilkami prezentuje literacką wersję opowieści o „dziewczynie-foce” – baśni dobrze znanej w krajach zimnej Północy. Autorka – kolekcjonerka i badaczka legend tradycji latynoskiej, a także dyplomowany psychoanalityk szkoły Junga – nadała terapeutycznej legendzie tytuł Skóra foki – skóra duszy i przeznaczyła ją w szczególności dla pacjentek, które boją się konfrontacji ze swoją podświadomością – domem tożsamości. Według Estés należy odkrywać prawdziwe pochodzenie i – kierując się instynktem – szukać własnej osobowości. Jak podkreśla autorka Biegnącej z wilkami, foka jest jednym z najpiękniejszych symboli dzikiej, wolnej duszy. Bohaterka opowieści, tęskniąc za autentycznym domem, wraca pod powierzchnię wody. Tam, w głębinach, odżywa jako świadoma siebie istota. Znamienne jest, że „dziewczyna-foka” porusza się w ciemności i to właśnie noc pozwala jej odkryć zdumiewającą prawdę „zamarzniętych słów”.
Prawdopodobne jest, że Zambrzycka zetknęła się z popularną na całym świecie książką. Liryk Foki pochodzi z tomu Litery dla Safony i inne wiersze opublikowanego w Olsztynie w 2002 roku – rok po ukazaniu się polskiego tłumaczenia Biegnącej z wilkami. Wyjaśniałoby to podobieństwo tematyczne utworów (problem poszukiwania tożsamości) i ułatwiało interpretację charakterystycznego dla Zambrzyckiej tekstu – pojawiają się w nim dominujące w całej twórczości motywy, obrazy i przedmioty.
Przestrzeń poetycka zbudowana jest z ogromnej ilości elementów ożywionej i nieożywionej przyrody. Rzeczowniki związane z żywiołami wody i powietrza (m. in.: morze, fale, przypływy, rzeki, meandry, głębiny, strumienie, wodorosty, ryby, okręty, mewy, kruki, orły, kolibry, liście, gwiazdy, wiatr) tworzą dynamiczne układy związane z ruchem, zmianą, upływem czasu. Przeplatają się one z obrazami statycznymi, np. pustyni, skał, kamieni. Analogiczne opozycje odnajdujemy niemal w każdym wierszu, co prowadzi do „pulsowania” krajobrazu, jego rytmizacji.
Właśnie rytm jest dla Grażyny Zambrzyckiej rzeczą najważniejszą: Rytm jest pierwszy (…) Rytm to żywy nerw wiersza. Słowo, sylaba, głoska, spięcia między słowami, przebieg fraz, nośna cisza – przez rytm dokonują wyłomu w mowie. Zahukane potocznością słowa ujawniają się, nabierają blasku. („Topos”, nr 1-3 (68-70) 2003, ss. 185-186). Wiersze Zambrzyckiej mają wyraziste tętno, które przypomina przypływy i odpływy fal. Subtelna wymiana obrazów zdradza chęć ciągłego odkrywania. Nie chodzi zatem, by formułować oczywiste rozpoznania rzeczywistości, ale otwierać przestrzeń dysonansu, napięć między koegzystującymi przeciwnościami, odnajdywać słowne odpowiedniki wykluczających się wątków i znaczeń. Radość i sens pisania płyną z nieprzewidywalności, z elementu zaskoczenia (…) Poezja łączy potencje odkrywania i nowości, która opiera się na indywidualnych bogactwach psychiki, z głęboką archaicznością – konstatuje poetka. Przypomina to chodzenie w ciemności, wstępowanie w głębinę czy obserwację morza, które wyrzuca na brzeg niezwykłe rzeczy. Bohaterka liryczna, przywołując archetypiczne wzorce postaw, symboliczne imiona zaczerpnięte z mitologii i Biblii, podkreśla znaczenie – powiedzmy za Jungiem – nieświadomości zbiorowej. Kulturowy szkielet zostaje ożywiony aktualnością przeżycia. Świadoma siebie kobieta odnajduje w antycznych postaciach autentyzm i wrażliwość. Ożywia posągi, odziera je z dostojeństwa i ukazuje żywe nerwy – tkankę współczesności. Staje się zatem dziedziczką, spadkobierczynią mądrości mitologicznych pramatek. Podświadomy głos określa jej tożsamość i czyni z niej siostrę każdej, podejmującej refleksję nad własną naturą, kobiety.
a przecież żyją we mnie:
diana ze srebrnym ostrzem
i hermes z uśmiechem szyderstwa
i abigail i jak słowik jej imię
(***)
słyszę kroki tysięcy lat,
które nadbiegną, Izraelu
(Aaron)
jak brokat w moich żyłach
leżą przyszłe pokolenia
(Sara)
budzisz we mnie
tysiąc lat
(Ciemny posłaniec)
Utwór według Zambrzyckiej jest zapisem dialogu między wyostrzoną świadomością a głosem wewnętrznym – nieuświadomionym dyskutantem, który rzadko się odzywa. Poeta, będący jakby poza układem rozmówców, przyjmuje rolę stenotypisty, wysokiej klasy modulatora czy translatora dekodującego rozmowy. Im mniejsza aktywność świadomości, im mniejsza interwencja w głos Nieświadomego, tym wartościowszy pod względem treści utwór. Poeta milczy, obserwuje, słucha, wreszcie zapisuje.
kiedy foka wynurza
pysk z fali przed
nadejściem nocy,
woda unosi czarny
wieniec na bezdroża
i w ruinach morza
zapalają się lampy.
czy, tknięta nocą,
odnajdzie perłopław
wśród głębiny ta,
co rozrzuca plejady
jak zbędną biżuterię
i obserwuje płomień własnej skóry?
(Litery dla Safony)
Przemilczenie wypełnia sporo przestrzeni w każdym obrazie i w każdej frazie. Wyraźny jest tylko wysiłek pokonywania ciemności i fal, zagłębianie się duszy w ponadczasową prawdę o sobie. Proces poszukiwania wpisany w naturę życia przypomina rozbijanie luster. Tak jak foka mąci taflę wody odbijającą blask jej skóry, tak intuicja domaga się dowartościowania w akcie komunikacji ze światem. Poezja to dusza wszechświata, symboliczna dziewczyna-foka, która jak Safona porzuciła wszystko, by odkryć siebie. Zambrzycka współtworzy ponadczasowy topos duszy i intuicji, która może pokonać bariery języka, by mówić swoim własnym, nieartykułowanym rytmem.