najmocniej żyje w mózgu
lęk przed utratą samotności
zapłodnił jej brzuch
tym dzieckiem
które szczelnie posiada
pokoje korytarze
i przedsionki
i to ono
kiedy próbujesz
wprowadzić się do jej
krzyku i paznokci
małymi rękami
zamyka przed tobą
wszystkie okna i drzwi
na imię mam marta
mówię do ciebie zupą
krzyczę kawałkiem bordowej wątroby
słucham cię czystym kołnierzykiem koszuli
a jednak nie mówisz wszystkimi językami świata
stoisz z nią
gładkodłonną marią
która wybrała lepszą cząstkę
ale ja wciąż jeszcze mam wybór
mogę nadal karmić jej śniade zasmarkane dzieci
albo mogę przestać
i ja będę mieć swoje wiersze zebrane
przez ciebie w album zapisanych kartek
z jednym rudym rysunkiem i w pamięć
lubisz porządkować rzeczywistość
ułożysz wszystko chronologicznie
będziesz przywracać ład trochę zły
że znów pomyliłam kolejność dni i godzin
i umarłam przed tobą