Z tomu Ukraina
(cykle чорнічерешні oraz nebel des krieges)
patrzę
ojciec klęczy
nad trzynastoletnim synem
trzyma go za rękę
sięgam po następną czereśnię
że też
nie stanie mi ona kołkiem w gardle
sięgam po następną
słodką czarną czereśnię
patrzę na ojca
patrzę na syna
już są
pakują w czerwony plastykowy worek
kogo
co
syna
ojca
początek wojny
pieczołowicie pakuje filiżanki
owijając w gazetę ze zdjęciem
ormian zdejmujących
jezusa z krzyża
ukryjcie go
ukryjcie go dobrze
niech nie patrzy
niech nie widzi
niech nie traci wiary
panichida
wykosili ich co do jednego
pszenicę spalili
podobno po zachodzie słońca
dzieci i stare kobiety słyszały
jedzcie nasze ciała i pijcie naszą krew
ależ
nie jesteśmy kanibalami
parazytami tym bardziej
skąd ta pewność
wciąż rodzimy się
z czterema kłami
bezsilność
boże
nie patrz spokojnie na bachmut
jeśli nadal chcesz być bogiem