O oswajaniu obcości
Polski obraz świata w zapożyczeniach językowych
Problem miejsca zapożyczeń i tekstów tłumaczonych w rekonstrukcji polskiego językowego obrazu świata (JOS) stał się przedmiotem szczególnego zainteresowania etnolingwistów po wypowiedzi Jamesa Underhilla, który w studium poświęconym mocnym i słabym punktom naszej lubelskiej etnolingwistyki1 stwierdził: Należałoby określić, utrwalić i obronić [przed ewentualnymi zarzutami – przyp. A.G.] miejsce i rolę tłumaczeń w koncepcji językowego obrazu świata. Jakie teksty powstałe w innych językach wniosły istotny wkład w kształtowanie polskiej literatury? Biblia? Szekspir? Co jeszcze? W jaki sposób powszechnie dokonywane przekłady z języka rosyjskiego zaznaczyły swoją obecność w obrazie świata Polaków? Na ile ten obraz poddaje się, a na ile opiera mającej obecnie miejsce powszechnej praktyce tłumaczenia tekstów publicystycznych z języka angielskiego?2
Opinię tę Adam Głaz uznał za trafną, podjął wątek i poszedł dalej w stawianiu pytań szczegółowych: Problem jest taki, czy „Być albo nie być” możemy uznać za część polskiego językowego obrazu świata, tym bardziej że znaczeniowo nieco odbiega od oryginału, a bliższe mu „być czy też nie być” nie zadomowiło się w polszczyźnie. (…) Czy za część polskiego JOS-u uznamy takie wyrażenia jak Hemingwayowskie „komu bije dzwon?” lub „smuga cienia” czy „jądro ciemności”, które zawdzięczamy Conradowi? A może nie jemu – swoje spolszczenie „Heart of Darkness” Jacek Dukaj zatytułował „Serce ciemności” (Conrad 2017), „odpowiedzialnością” za „jądro ciemności” obarczyć wypadałoby zatem nie Conrada, a sześcioro polskich tłumaczy, którzy przełożyli jego nowelę przed Dukajem3.
Włączając się do tej dyskusji, nie będę odnosić się do tłumaczenia całych tekstów (to dział historii literatury i translatoryki), lecz tylko do aspektów językowych, w szczególności statusu wyrażeń (słów i ich połączeń), które w procesie translacji przechodzą do języka biorącego i podlegają procesowi asymilacji. Wbrew sugestii Underhilla problemem raczej marginalnym dla Polaków jest recepcja dzieł Szekspira, ważniejszym są przekłady z języka rosyjskiego czy współczesna inwazja tłumaczeń z języka angielskiego (głównie w polszczyźnie biznesowej i urzędowej), natomiast problemem o historycznej wadze jest recepcja elementów Biblii i, szerzej, chrześcijaństwa na gruncie polskiej lingwokultury. Jaka jest ich pozycja w kulturze i w języku biorącym? Na ile biorą udział w formowaniu nowego kształtu polszczyzny (uczestniczą w „chrystianizacji polskiej lingwokultury”), na ile same ulegają przemianie pod wpływem polskiego substratu (następuje „polonizacja chrześcijaństwa”)? W jakim stopniu ich rola jest ograniczona do pewnych stylowych i gatunkowych wariantów języka? Czy można mówić o istnieniu w świadomości użytkowników języka kategorii „obcości oswojonej”? Do odpowiedzi na te pytania postaram się w tym szkicu przybliżyć.
(…)
Dalszy ciąg w wydaniu papierowym „Akcentu”.
1 Jej początki sięgają końca lat 70. ubiegłego wieku. Zob. J. Bartmiński: Czym zajmuje się etnolingwistyka? „Akcent” 1986, nr 4, ss. 16-22. Przedstawione tu zostały założenia badań prowadzonych przez lubelski ośrodek, towarzyszyła im prezentacja wstępnych opracowań wybranych haseł planowanego Słownika ludowych stereotypów językowych, której redakcja „Akcentu” nadała tytuł Język i ludowa wizja świata.
2 J. Underhill: Reflections upon Bartmiński’s Ethnolinguistic Approach to Language and Culture (w:) The Linguistic Worldview. Ethnolinguistics, Cognition, and Culture. Red. A. Głaz, D.S. Danaher, P. Łozowski. London 2013, s. 344 [cytat w tłum. A. Głaza].
3 A. Głaz: Lubelska etnolingwistyka kognitywna a anglojęzyczna lingwistyka kulturowa. Wybrane problemy. „Etnolingwistyka” 2018, t. 30, s. 244.