Grzegorz Jędrek. Wiersze

Spis treści numeru 2/2013

 

Album: Nasze studia

                                                        E.

Nikt nam nie będzie chciał dać kredytu –
na razie musimy się zadowolić
wspólnymi kosmetykami w łazience
i tym pomieszkiwaniem razem.
Spełnia się mrok dookoła:
Znika płyn do kąpieli,

zmieniają butelki szamponu,
twój tonik do twarzy szczypie mnie w skórę,
nie nadążam za perfumami
w pojemniczkach imitujących kryształ
(a przecież zmieniasz je raz na pół roku).
Spełnia się mrok dookoła:

patrzą na nas jakbyśmy
przeżyli już razem sto lat i nuda
rzeźbiła w nas swój obraz.
Ich głowy ostrzegawczo mrugają:
No, to jesteście na fali…
A my? mamy jedną wannę,

czystą i wynajmowaną jednocześnie, łącznie, nawzajem.
To nie są tematy na wiersze?
Ta nasza przyszła praca, to nasze mieszkanie,
to spełnianie się mroku dookoła,
gdy muszę nagle wyjechać,

zabrać pastę z łazienki.
Kiedy nasze szczoteczki nie leżą obok siebie
i parę pomniejszych demonów wciera się w skórę
razem z kremem. To nie są tematy na wiersze:
ciągłe oczyszczanie się z mroku
Krzyki na śmierć po nocy,

egzorcyzmowanie ciała,
kiedy nie może się czyste położyć
obok ciała. Kiedy nie może wsiąknąć dokładnie,
przystawać, zabraniać i zapobiegać
i błyszczeć. I ten wiersz palców i skóry
grają organki dwójki ślepych dzieci

kiedy spełnia się mrok dookoła.

 

Walter Benjamin

Budzę się. Schodzę z łóżka. Tak powoli się odrywają
kleiste pasma snu – z mgły i życia są ich ciemne żyłki.

Wloką się za mną i umierają gdzieś na podłodze.
Czas przyspiesza. Siadam na krześle plecami do czasu.

Czas pędzi. Patrzę przez szklaną ścianę. Poranione
budynki gubią się, rozłażą w ten wieczór od czarnych
taśm czasu. Urodziłem się znowu – znów z grobu wstałem.
Znów czuję jak nowe się na stare zmienia, nie mogę

odwrócić się – coraz dalej pędzę w tę rynnę czarnego
światła. Coraz dalej. Księżyc jest. Jest jak koniec rynny.

Jestem zamkniętym w rynnie gołębiem, który coraz
słabiej drapie pazurami w czarną ścianę światła.

Mówiłaś, że mógłbym zostać wariatem – jestem
dzieckiem zasłaniającym oczy przed czasem.

 

Więcej wierszy w papierowym wydaniu „Akcentu”.