Skip to content
Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich.Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Urszula M. Benka. Lilia

Spis treści numeru 4/2021

Lilia

Śmiertelnie bałam się jej niewinności na tym drewnianym tarasie pod brzozami. Bo jeśli niewinność jest samowiedzą, to byłam przy niej jak kamień. Taką też się czułam i widziałam w wygładzonym kamiennym lustrze, które On mi podsuwał. A więc byłam kamienna, porowata, nie odbijałam światła. A ponadto bezbarwna i gniotąca. Lilia stawiała na mnie naczynie do kąpieli i mydło; piana spływała mi po policzku.

On był diabłem. Stawiał na mnie swoje snobistycznie wytworne przybory do golenia, abym nie miała wątpliwości, że istnieją szlachetniejsze kruszce i że ja odbiję się w nich zawsze w grozie prawdy jako głaz, a Lilia w swojej świętej źródlaności, niemniej ja nie będę w stanie odbić niczego – w tym jej. I kiedy spłuczą z siebie brud, brud mnie zachlapie i będzie na mnie sechł.

Diabeł wydawał się Lilią zachwycony. Jeszcze trochę, a gotów nawrócić się pod jej wpływem – myślałam tępo, nie potrafiąc stąd odejść. Chciałam go przywołać moją późną miłością, och, może tylko po to, aby móc jednak zobaczyć z bliska i przekonać się, kim w istocie jest, ponieważ zaczynało mi chodzić po głowie, że tylko to wyrwie mnie z marazmu. Patrzyłam więc bezradnie na jego miłość do Lilii myjącej się na tarasie. Pachniało suche drewno, pachniało mydło i pachniały mydliny. Byłam bardziej naga niż ona, byłam od niej długowieczniejsza, potrzebował przecież samicy na cały ten eon, Lilia natomiast ze swoją kruchością nie spełniała takiego warunku. Coś ją zresztą gnębiło. Brzydła. On tego nie zauważał. Zapewne nasze ludzkie pojęcie o urodzie i pięknie niewiele go zajmowało. Możliwe, że wywracał je na nice, wyśmiewał. We mnie Lilii nigdy nie było widać. Jeśli istniała we mnie, to nie wiem – jaka. Jeśli czegoś jeszcze pragnęłam, to zdołać się wznieść nad jej skronie jak aureola. Te zakrzepłe na mnie mydliny skroplą się w eliksir, nieważne czy życia, czy śmierci.

Więcej opowiadań w wydaniu papierowym „Akcentu”.

Wpłać dowolną kwotę na działalność statutową.
"Akcent" jest czasopismem niezależnym. Wschodnia Fundacja Kultury -
współwydawca "Akcentu" utrzymuje się z ograniczonych dotacji
na projekty oraz dobrowolnych wpłat.
Więcej informacji w zakładce WFK Akcent.