Aleksandra Zińczuk
ars moriendi przereklamowana
Po lewej ręce zima, po prawej czyjeś usta,
plecami do wiosny
z dusznych tkanek poprowadzona dłoń
na bazar życia, przekraczająca złośliwego guza.
Udaję więc, że nie nasłuchuję, kiedy umierasz co noc,
sny odlatują cicho,
paragon skleja puste skrzydła i za chwilę w domyśle
będziemy zgadywać słowa na głos,
to tylko ciało, powtarzasz,
wylegująca się chwila definitywnego
finału. Liście klejące buty, śnieg przytulony do twarzy,
idzie ku światłu, zatrzymuje się na twarzach i spływa ich
grymasem. Ostatnia godzina, jak pocałunek prosto w usta,
poruszenie tylko między liczeniem kroków
a słońcem na szybach,
do rana.
Potem pustynia słowa, krzyż na ścianie, drewno w rękach.
Ars moriendi занадто розрекламоване
[ars moriendi przereklamowana]
Ліворуч руки – зима, праворуч – губи чиїсь,
спиною до весни
з задушливих тканин прямує долоня
на базар життя, більша за пухлину злоякісну.
Тож вдаю, ніби вслухаюся, коли щоночі вмираєш,
сни відлітають тихо,
рахунок склеює порожні крила і за мить в уяві
будемо вгадувати вголос слова,
це лише тіло, повторюєш,
вилежана мить остаточного
фіналу. Листя, що липне до черевиків, доторки снігу в обличчя,
іде на світло, зупиняється на обличчях і спливає їхньою
гримасою. Остання година – як цілунок просто в губи,
скрадливі порухи лише між рахуванням кроків
і сонцем на шибках,
до ранку.
Потім пустеля слова, хрест на стіні, деревина в руках.
przełożył Andrij Lubka
ars moriendi trop bien promu
[ars moriendi przereklamowana]
Du côté gauche l’hiver, à droite la bouche de quelqu’un,
de dos vers le printemps
hors des étouffants tissus la main guidée
dans le bazar de la vie, dépassant une tumeur maligne.
Je fais donc semblant de ne pas entendre, lorsque tu meurs chaque nuit,
les rêves s’envolent silencieusement,
le ticket de caisse colle ensemble les ailes vides et dans un instant par conjecture
nous allons deviner les mots à haute voix,
ce n’est qu’un corps, tu le répètes,
en train de se répandre l’instant de la définitive
fin. Feuilles collant aux souliers, la neige enveloppant les visages
va vers la lumière, s’arrête sur les visages et coule
avec leur grimace. Dernière heure, tel un baiser droit sur la bouche,
mouvement seulement entre le comptage des pas
et le soleil sur les vitres,
jusqu’au matin.
Ensuite désert du mot, croix sur le mur, bois dans les mains.
przełożył Gauderique Deloncle
Tutejszość
chleb wydłużony, wieczność od piątku przekładamy na potem:
ktoś wkomponował nas w osobisty kalendarz. Trzeba sobie zrobić dystans, mówisz
tektonicznie odsuwając czas –
drewniany barak kończący się w niedzielnej homilii. Nasze oczekiwanie
co dzień dochodzi do sedna, ponoć. Nie zauważam,
może tamten maj nie pozwalał na to. Pamiętasz,
staw z któregoś osiemdziesiątego roku, wiosną nauczyłem cię: rybom łuski
zdzierałaś, a ja myślałem, że ty wiesz, nie poddajesz się męskim rytuałom,
klinicznemu obrzezaniu, że syreną jesteś
Тутешність
[Tutejszość]
видовжений хліб, з п’ятниці вічність відкладаємо на пізніше:
хтось вставив нас в особистий календар. Треба зберігати дистанцію, кажеш
тектонічно відсуваючи час –
дерев’яний барак, що закінчуються в недільному казанні. Наше очікування
щодня доходить досуті, здається. Не беру до уваги,
може, той травень і не дозволяв такого. Пам’ятаєш
ставок в котромусь із вісімдесятих років, я навчився навесні: з риби луску
ти здирала, а я думав, що ти знаєш, не піддаєшся чоловічим ритуалам,
клінічному обрізанню, що ти – це сирена.
przełożył Andrij Lubka
Ici-té
[Tutejszość]
pain allongé, l’éternité depuis vendredi nous la remettons à plus tard :
quelqu’un nous a introduits dans son calendrier personnel. Il faut prendre ses distances, parler
de manière tectonique en repoussant le temps –
baraque de bois qui s’achève en homélie dominicale. Notre attente
chaque jour touche juste, probablement. Je ne remarque pas,
peut-être ce mai-là ne l’a-t-il pas permis. Tu te souviens,
l’étang de l’une des années quatre-vingt, au printemps je t’ai appris : tu écaillais
les poissons, et moi je pensais que toi tu sais, que tu ne te livreras pas au rituel masculin,
à la circoncision clinique, que tu es sirène.
przełożył Gauderique Deloncle
Nie uczyniony ręką ludzką
w tym tygodniu uratowane trzy motyle. Ocalony –
mówią: motyl to dusza, trzy dusze, jeden
doniczkowy kwiat, też żyjąca istota, ubogie
dzieci dostały odzież i obuwie, żebracy
przy kościele parę złotych
a kiedyś nawet wzięliśmy do domu psa ze schroniska
nie mam złudzeń, że jestem dobrym człowiekiem
oszukuję rodzinę (nie dla dobra sprawy, ale dla mojej sprawy, a
to co innego)
zrywam się w godzinach pracy
wydaję na bzdety zasilając państwową gospodarkę, która
myśli o konsumentach tylko jak o podstawie budżetu
niczym Szymon zarzucam sieci, ryba częścią
kręgosłupa stoi mi w gardle
pożeram sam siebie
aż do momentu trzykrotnego jednoczesnego wyrzeczenia
odkąd ponownie nadano mi imię
jak Tomasz muszę zamoczyć palce we krwi
żeby później uwierzyć
może dlatego jestem honorowym krwiodawcą
ode mnie suchy prowiant powodzianom
i ze trzy smsy na rzecz dziewczynki
walczącej o życie
kiedy z mojego abonamenckiego konta upłynęło prawie 10 PLN
jej rodzice modlili się o przeszczep takiego małego serca
modlili się bo tu św. Owsiak nie pomoże i św. Mikołaj
bez brody cudnych szat, modlili się
żeby umarło dziecko ze zdrowym sercem, najlepiej
w wieku ich córki, trzyletniej
rozumiem Marię Magdalenę podejrzaną
patronkę Graala
bo nauczono nas wzywać Judasza na zawołanie
nie jestem mistykiem wizjonerem ani poetą
z prochu nie powinni przemawiać
tym różni się czas żyjących
raczej jak Tadeusz Juda szukający swojego
odbicia Nierukotwornyj
bliźniaczo podobny brat twój
Сотворений не людською рукою
[Nie uczyniony ręką ludzką]
цього тижня врятовано трьох метеликів. Спасенні –
кажуть: метелик є душею, три душі, одна квітка у
вазонку, також жива істота, вбогі
діти отримали одяг і взуття, жебраки
під костьолом кілька злотих
а колись ми навіть взяли додому пса із притулку
не маю ілюзій, ніби я добра людина
обманюю сім’ю (не для доброї справи, а для власної
справи, відчуйте різницю)
підриваюся в робочий час
плачу за непотріб, підтримуючи державну економіку, яка
думає про споживачів лише як про основу бюджету
наче Симон закидаю сіті, риб’ячий хребет
застряє мені в горлі
сам себе пожираю
аж до миті потрійного одночасного зречення
відколи мені знову надали ім’я
як Фома мушу вмочити пальці у кров
щоб пізніше увірувати
може через це я – почесний донор крові
від мене сухий провіант жертвам повені
і десь три есемески на порятунок дівчинки
що бореться за життя
коли з мого абонентського рахунку пішло майже 10 злотих
її батьки молилися про пересадку такого маленького серця
молилися бо тут св. Овсяк не допоможе і св. Миколай
безбородий і не в чарівному вбранні, молилися
щоб померла дитина зі здоровим серцем, найкраще
якби у віці їхньої доньки – трирічної
розумію Марію Магдалину, запідозрену
патронку Ґрааля
бо ми навчені згадувати Юду за будь-якої нагоди
я не містик візіонер і не поет
з пороху промовляти не мусять
цим відрізняються час живих
радше як Юда Тадей що шукає свого
віддзеркалення Нерукотворний
схожий брат твій як близнюк
przełożył Andrij Lubka
Non fait de main d’homme
[Nie uczyniony ręką ludzką]
cette semaine sauvés trois papillons. Sauvé –
on dit : le papillon c’est une âme, trois âmes, une
fleur en pot, également vivante créature, des enfants pauvres
ont reçu vêtements et chaussures, des mendiants
devant l’église quelques zlotys
et à un moment donné même nous avons recueilli chez nous un chien du refuge
je ne me fais pas d’illusions sur ma bonté
je trompe ma famille (pas pour son bien, mais pour le mien, et
ça c’est autre chose)
je sèche les heures de travail
je dépense pour des bêtises en confortant l’économie nationale, laquelle
songe aux consommateurs seulement comme à des soutiens du budget
tel Simon je jette les filets, un poisson avec un morceau
de l’arête dorsale me reste dans la gorge
je me dévore moi-même
jusqu’au moment de la triple énonciation simultanée
depuis qu’à nouveau on m’a donné un prénom
comme Thomas je dois tremper mes doigts dans le sang
pour plus tard croire
peut-être c’est pourquoi je suis bénévole donneur de sang
de ma part des provisions pour les inondés
et trois SMS au profit d’une petite fille
qui lutte pour la vie
lorsque de mon compte d’abonné ont coulé presque 10 zlotys
ses parents ont prié pour la transplantation d’un si petit coeur
ils ont prié car là saint Owsiak n’aide pas ni saint Nicolas
sans barbe habits merveilleux, ils ont prié pour que l’enfant meure avec un coeur sain, de
préférence à l’âge de leur fille, trois ans
je comprends Marie-Madeleine suspecte
patronne du Graal
car on nous a appris à invoquer Judas à tout moment
je ne suis pas mystique visionnaire ni poète
de la cendre on ne devrait pas parler
c’est par elle que diffère le temps des vivants
plutôt comme Jude Thaddée cherchant son
reflet dans l’Icône
reflet jumeau semblable à ton frère
przełożył Gauderique Deloncle
zadany
Co rusz bogowie szczą nam w oczy i odpływamy.
(…) Bóg będzie ostrzył sobie ołówek,
a Chrystus w białych tenisówkach
będzie obnosił głowę zdeformowaną
będzie również sądzony za maksymy o buncie,
kiedy jeszcze wędrował wzdłuż jeziora,
teraz widzę, że także jemu wybuchł granat,
gdy przechodził wśród ludzi bez koszyka
(Bogumił Hrabal)
zatopiony okręt i zwinięte żagle powoli opadające
na woluminy
tak być może po raz pierwszy umarł w dziecku bóg
i to on schował się za tarczę wąskich półek
za palcami dłoni
reszta to możliwie smukłe konary, pomiędzy nimi
starsza kobieta w szybie
jej podskórnie pękająca krew sen proroczy wizja na ścianie
zapomniane tartaki słupy elektryczne
pobite latarnie puste słońca nad rampą mdłe chryzantemy wystające z asfaltu
sztuczne kozaki nadmuchiwane kolorowymi ustami kurtki
wypchane na każdym przystanku
nieprzytomny w pokarmie słowa milczący strumień
oto tajemnica widzenia
a ciężko jej, jak ziemi pod cysterną, jak niebu pod cysterną
jesień w liściach, na wpół wyblakłe wstążki podtrzymują
walącą się kapliczkę
frasobliwemu dawno odpadły spod brody ręce gasnący artefakt
i wygasła gwiazda Marilyn Chambers zrównana z czterdziestoczteroletnią
dziewicą stawiającą swoją niewinność
na Allegro, przerosła ją ta krwawa ofiara, nie zmieściła się nawet
w jednym krwiobiegu
Lilit bez sukni Lilit po udarze
zakazany owoc już nie stanowi mitu, i mitem już wszystko jest,
polska chłopska dusza,
Kali Mura, cygańscy królowie i nawet to że przed chwilą umarł
Lévi-Strauss
Potentissimus est, qui se habet in potestate: nie pomoże spowiedź do e-Boga,
pokuta na kliknięcie
nadeszła śmierć wielkiej narracji pola przecinające, falujące przez
Intercity Centralna – Coś Tam słońce w przedziałach oślepia zamknięty
z toni powietrza lazur spod źrenic
w transie znaków drogowych zaniedbane myśli psy wpatrzone
sroka w gnat ćwieki w pasie auta na drucie narzuć chustę. Jadę
po jedno wyznanie na dwóch oddechach.
set
[zadany]
Again and again the gods will piss us in the eyes and we sail.
(…) God will sharpen a pencil,
Christ in white sneakers
will seat with head thrown back
will be tried for aphorisms about revolt
when he traveled around the lake
now I see his grenade exploded too
as he walked among men without a basket
that he could walk his way to the furnace’ edge
now I see that it was him
(Bogumil Hrabal)
sunken ship and folded sails slowly falling
on the volumens
perhaps this is how god died in child for the first time
it was him who hid behind a shield of narrow shelves
behind fingers of the palm
the rest are possibly slender boughs, between them
elderly woman in the window pane
her subcutaneous bursting blood prophetic dream vision on the wall
forgotten sawmills electricity posts
broken streetlamps empty suns under a ramp dull chrysants sticking out of the asphalt
fake high boots blown up with colourful lips of a jacket
pushed out on every bus stop
unconsciouss in the food of the word’ a silent stream
this is the mystery of seeing
it’s as hard as for the soil under a cistern as for the sky under the cistern
the autumn in leaves, half weathered ribbons hold
a derelict shrine
the pensive one has long lost hands from under his beard fading artifact
and an extinct star of Marilyn Chambers made equal with fourtyfour years old
virgin putting her innocence
on ebay, the bloody sacriface outgrew her, didn’t even fit
in one bloodcircuit
Lilit without dress Lilit after a stroke
forbidden fruti no longer constitutes a myth, and everything is already a myth,
Polish peasant soul,
Kali Mura, Gypsy kings and even Lévi Strauss’s death
a moment ago
Potentissimus est, qui se habet in potestate: confession to e-God won’t help,
atonement by a click
here comes the death of the great narration cutting across the fields, undulating through
Intercity Central- Some Thing sun in the compartments blinds closed
from the depth the lazure underneath the pupils
in the trance of traffic signs stray dogs of though staring
in the gormless air studded belt cars on a wire pull on a headscarf. I’m after
a single confession on a double breath.
przełożyły Weronika Nowacka, Aleksandra Zińczuk
даний
[zadany]
на кожному кроці боги сцють нам в очі і відпливаємо.
(…) Бог точитиме собі олівець,
А Христос у білих кросівках
буде обносити деформовану голову
також буде суджений за максими про бунт,
коли ще мандрував уздовж озера,
тепер бачу, що в нього теж вибухнула граната,
коли проходив між людей без кошика
(Боґуміл Грабал)
затоплений корабель і скручені вітрила що поволі спадають
на книжки
може так вперше помер у дитині бог
і це він сховався за щити вузьких полиць
за пальці долоні
решта це може видовжені гілляччя, поміж яким
старша пані в вікні
її кров що підшкірно лопається пророчий сон візія на стіні
забуті лісопилки електричні стовпи
розбиті ліхтарі порожні сонця над рампою хризантеми ніякі що проросли з асфальту
штучні козаки що їх надувають кольоровими губами опудала
курток на кожній зупинці
непритомний насичує слово мовчазний струмінь
це таємниця бачення
а важко їй, як землі під цистерною, як небові під цистерною
осінь у листі, напів збляклі стрічки підтримують
капличку, що завалюється
у зажуреного давно відпали з-під бороди руки згашений артефакт
і погасла зірка Мерилін Чамберз, зрівняна з сорокарічною
незайманкою, що виставляє свою цноту
на інтернет-аукціон, переросла її та кривава жертва, не вмістилася навіть
в одному кровообігу
Лілі без сукні Лілі після удару
заборонений плід вже не є міфом, і міфом стало вже все
польська хлопська душа,
Калі Мура, циганські королі і навіть те, що мить тому помер
Леві-Страус
Potentissimus est, qui se habet in potestate: не допоможе сповідь е-Богу,
спокута за кліком
надійшла смерть великого наративу що поля перетинає, хвилиться через
Інтерсіті Центральний – Щось Там сонце в купе засліплює замкнену
з глибин повітря лазур з-під зіниць
в трансі дорожніх знаків думки занехаяні пси що вдивляються
сорока в кістку цвяхи на смузі електротранспорт накинь хустку. Їду
по одне зізнання на двох подихах.
przełożył Andrij Lubka
Infligé
[zadany]
Souvent les dieux nous pissent dans les yeux et nous nous éloignons à la nage.
(…) Dieu va tailler son crayon,
et le Christ en baskets blanches
va porter haut sa tête déformée
il sera aussi jugé pour ses maximes sur la révolte,
lorsqu’encore il cheminait le long du lac,
maintenant je vois qu’aussi contre lui a explosé une grenade,
quand il est passé parmi les gens sans corbeille
Bogumil Hrabal
un vaisseau coulé et des voiles carguées tombant lentement
sur les livres
c’est ainsi peut-être que pour la première fois est mort dans l’enfant un dieu
et c’est lui qui s’est caché derrière un bouclier d’étroites étagères
derrière les doigts de la main
le reste ce sont possiblement de fines branches, parmi elles
une vieille femme à la vitre
son sang se fragmentant sous la peau rêve prophétique vision sur le mur
scieries oubliées poteaux électriques
réverbères battus vides soleils sur la rampe fades chrysanthèmes se dressant de l’asphalte
artificielles bottes soufflées avec les bouches colorées anoraks
rembourrés à chaque station
évanoui dans la nourriture du mot taciturnes torrents
voilà le secret de la voyance
et lourd pour elle, comme pour la terre sous la citerne, comme pour le ciel sous la citerne
automne dans les feuilles, à moitié décolorés des rubans maintiennent
une chapelle qui s’écroule
à l’affligé il y a longtemps sont tombées de dessous la barbe les mains artefact qui s’estompe
et s’est éteint la star Marilyn Chambers comparée à une pucelle de quarante-quatre ans
qui affiche sa virginité
sur Allegro, elle a été surpassée par cette victime sanglante, elle n’a pas trouvé sa place même
dans une seule circulation sanguine
Lilith sans robe Lilith après l’apoplexie
le fruit défendu ne représente plus un mythe, et voilà déjà que tout est mythe,
âme paysanne polonaise,
Kali Mura, rois gitans et même le fait qu’il y a peu est mort
Lévi-Strauss
Potentissimus est qui se habet in potestate : se confesser à un e-Dieu n’aide pas,
pénitence avec un clic
est arrivée la mort de la grande narration champs coupants, ondulants à travers
l’Intercity Gare Centrale – Quelque Chose Là-Bas le soleil dans les compartiments éblouit
l’azur de la couleur de l’air enclos sous les pupilles
dans la transe des panneaux de signalisation pensées négligées chiens fixés du regard
pie dans l’os clous à la ceinture autos sur un fil de fer mets le foulard. Je vais
pour une confession sur deux souffles.
przełożył Gauderique Deloncle
Jadę nad Doniec
Jurijowi
do Szwajcarii Donbasu. Tak nazywają
te chronione leśne przestworza, lecz chronione przed kim. Być może
przed niezwykle rzadkim białym lisem. Czy to nie jego ślady mikroskopijnych
łapek wytropiliśmy z Jurijem w rozpadlinach śniegu?
(Musiał sączyć ranę, były obok jamy brunatne plamy.)
Wtedy jeszcze w plackarcie jechaliśmy wymrożoną nocą w wilcze
nory, gdzie za jakiś miesiąc będzie
ukrywał się obalony syn Janukowy, pseudonim „Cham” (nader elegancki).
Przesłaniał się zapewne za obliczem Swiatogorskiej Matki,
przed ciemnym jej policzkiem kobiety wtykają cienkie jak spaghetti al dente
ćwieczki. Ale my ci zazdrościmy.
(One wszystkie chcą mieć dzieci, a nie mogą.)
Tymczasem wkroczyliśmy w zimną krainę bez
odpowiedzi, za to z przepowiednią przewierconych odmrożeń. Szlakiem tirów
zmierzaliśmy na całkiem inny już Zachód.
Gdy przez Rygę ujrzały mnie światła wołających rybitw Bałtyku
a wasz kraj cucił powolny karawan leśnych zgonów,
lekarze lubelscy zaczęli operować tak, aby unikać nieuchronnej
amputacji.
Wozić będziemy długo słowa od domu
do domów.
Їду на Донець
[Jadę nad Doniec ]
Юрієві
у Швейцарію Донбасу. Так називають
ці захищені лісові масиви, лишень від кого захищені. Можливо,
від неймовірно рідкісної білої лисиці. Чи це не сліди її мікроскопічних
лапок ми познаходили з Юрієм у прірві снігу?
(її рани кровоточили, біля ями виднілися брунатні плями.)
Тоді ще плацкартом ми їхали крижаною ніччю у вовчі
нори, де за якийсь місяць буде
переховуватися скинутий син Янука, псевдонім «Хам» (цілком елегантний).
Затулявся мабуть ликом Святогірської Богородиці,
перед темною її щокою жінки засувають тонкі як спаґетті al dente
свічки. Але ми тобі заздримо.
(Всі вони хочуть мати дітей, але не можуть).
Тимчасом ми потрапили в холодну країну без
відповіді, зате з пророцтвом наскрізних обморожень. Шляхом каміонів
ми прямували на вже зовсім інший Захід.
Коли через Ригу мене побачили світла волаючих рибин Балтики,
а ваша країна опритомнювала повільний караван лісових смертей,
люблінські лікарі почали оперувати так, щоб уникнути обов’язкової ампутації.
Будемо довго слова возити від дому
до дому.
przełożył Andrij Lubka
Je vais au bord du Donets
[Jadę nad Doniec]
vers la Suisse du Donbass. C’est ainsi qu’on appelle
ces espaces boisés préservés, mais préservés de qui. Peut-être
de l’extraordinairement rare renard blanc. Est-ce que ce ne sont pas les traces de ses
microscopiques pattes que nous avons dépistées avec Iouri dans les crevasses de la neige ?
(Sa blessure devait suinter, il y avait auprès du terrier des taches brunes).
Alors encore en packard nous sommes allés par une glaciale nuit dans la tanière
du loup, où dans environ un mois
se cachera abattu le fils à Januk, pseudonyme « Rustre » (excessivement élégant).
Il s’est dissimulé à coup sûr derrière le visage de la Bonne Mère de Sviatohirsk,
devant la joue sombre de celle-ci des femmes plantent fins comme des spaghettis al dente
des cierges. Mais nous nous sommes jaloux.
(Elles veulent toutes avoir des enfants et ne le peuvent pas).
Pendant ce temps nous avons pénétré dans la froide région sans
réponse, à cet effet avec un présage d’engelures perforées. Par la piste des camions
nous avons aspiré à un déjà complètement différent Ouest.
Lorsqu’en traversant Riga m’ont aperçu les lumières des sternes criardes de la Baltique
et que votre pays a redonné vie au lent corbillard des morts de la forêt,
les médecins lublinois se sont mis à opérer pour éviter une inévitable
amputation.
Nous transporterons longtemps les mots de maison
en maison.
przełożył Gauderique Deloncle
***
mam trzy ciernie
w oku
cztery u nasady nosa
dwa w kolanach
i koronę w sercu
***
[mam trzy ciernie…]
я маю три колючки
в оці
чотири біля основи носа
дві в колінах
і корону в серці
przełożył Andrij Lubka
***
[mam trzy ciernie…]
j’ai trois épines
dans l’oeil
quatre à la base du nez
deux aux genoux
et une couronne dans le coeur
przełożył Gauderique Deloncle
Mnemony
obejmują na
moście każdy twój
ruch ja ryba
jesteś moim respiratorem.
комірки пам’яті
[Mnemony]
на мості обіймають
кожен твій
рух я риба
ти мій респіратор
przełożył Andrij Lubka
Les souvenances
[Mnemony]
étreignent sur
le pont chacun de tes
mouvements moi poisson
tu es mon appareil respiratoire.
przełożył Gauderique Deloncle
Na zwykłych pogrzebach
Jurijowi Matuszczakowi
niezwykłych ludzi wieko przygniata
jak nieoczekiwany atak, hańba i obłuda.
W tych okolicznościach to żaden symbol czasów ale:
przesączona gruda
i żadne tam zaślubiny/narodziny życia i śmierci
gruda między nimi staje jak ość w gardle w oczodole pięści
garstki ziemi nie będzie, jej stukotu o wieko, rytmiczne, zamienne żale płaczek widnokręgu ziemi.
Temu dwa bieguny ciała o(d)szukano. Stacja Dniepropietrowsk–Zaporoż–Zaginione Ciało
nie wybije Bema rapsod, ani takt Mendelsona, choć sznur panien wyczekuje Jego uśmiechu.
Tkankę ćwierć tryliona dotyków oddechów
powiozę za graniczne słupy, oddam w ręce sterylnej rękawiczki – ucałuję, prosząc: Dajcie nam wynik, że to żadna z części jego ust włosa i uda.
Lecz odpowie: gruda.
Gruda oddechu
gruda dotyku
gruda uśmiechu
gruda wyników
gruda anielska gruda niszczycielska
gruda.
Moja twoja nasza jego
gruda
gruda
gruda.
На звичайних похоронах
[Na zwykłych pogrzebach ]
Юрію Матущаку
надзвичайних людей покриває віко
як неочікувана атака, сором і облуда.
За таких умова це зовсім не символ часу але:
просякнута грудка
і жодні там заручини/народження життя й смерті
поміж ними грудка стає кісткою в горлі в очній орбіті долоні
пригоршні землі не буде, стукоту її об віко, ритмічного, змінні голосіння скорботного обрію землі.
Два полюси його тіла знайдено. Станція Дніпропетровськ-Запоріжжя-Загублене Тіло
Не вдарить рапсодія Бема, ані такт Мендельсона, хоча рядок дівиць чекають на усміх Його.
Тканину чверті трильйона дотиків подихів
повезу за стовпи на кордоні, віддам у руки стерильної рукавички – поцілую, благаючи: Дайте нам результат, що це його губи волосся груди.
Грудка – відповідь буде.
Грудка подиху
грудка дотику
грудка усмішки
грудка результатів
янгольська грудка нищівна
грудка.
Моя твоя наша його
грудка
грудка
грудка.
przełożył Andrij Lubka
À des obsèques ordinaires
[Na zwykłych pogrzebach ]
À Iouri Matuszczak
des gens extraordinaires le couvercle immobilise
comme une attaque inattendue, déshonneur et hypocrisie.
Dans ces circonstances ce n’est pas un symbole des temps mais :
une motte de terre émiettée
et là aucune bénédiction nuptiale / naissance de vie et de mort
la motte entre eux se tient comme une arête dans la gorge au creux de la main
il n’y aura pas de poignées de terre, dans son crépitement sur le couvercle, en cadence,
interchangeables les regrets des pleureuses à l’horizon
de la terre.
Pour lui les deux pôles du corps tr(ouv)(omp)és. Gare de Dnipropetrovsk-Zaporijjia –
Le Corps Disparu
n’est pas battu par le rhapsode Bem, ni par le rythme de Mendelssohn, bien que
la file des jeunes filles attende pour un sourire de Lui.
C’est un tissu de touchers de souffles
à la maille d’une finesse d’un quart de micron
que j’amène au-delà des poteaux de la frontière, je rends dans la main stérile les gants –
j’embrasse, tout en demandant : Donnez-
nous le résultat, que ce ne soit pas une partie de sa bouche de ses cheveux et de sa cuisse.
Mais il répond : motte.
Motte de respiration
motte de toucher
motte de sourire
motte de résultats
motte angélique motte destructrice
motte.
Ma ta notre sa
motte
motte
motte.
przełożył Gauderique Deloncle
swobodny
przed nami tysiące martwych znaków
odleżyny od wydeptanych wąwozów materacy
ziarnowanie rany z sokołem w ramionach i snach o mieczu
modrym co buty
przetnie.
Gdziekolwiek pójdziemy
niebo odbije się w czyichś oczach
poczekamy na więcej plam w słońcu.
aż podamy sobie ręce z ustami wypchanymi gromnicą
w lampce naftowej nad nocą się zapalimy
razem siądziemy do stołu
co cieniem się położy.
freely
[swobodny]
cards in front of us yet no letters on them
bedsores from trampled gorges of mattresses
wound granulation with a falcon in arms and dream of a sword
blue that will cut shoes
wherever we’ll go
the sky will reflect in our eyes
we’ll wait together for more vulcanic spots on the sun
until we shake hands with our mouth full of blessed candle
in an oil lamp above a night wanderer we’ll shine
together we’ll sit at a table
which will cast a shadow
przełożyły Weronika Nowacka, Aleksandra Zińczuk
everyNobodaddy
Nie wyrzekają się, bo nie mają czego. Nieznanego wieku
wyginają płaskimi biodrami dla jednego, powiedzmy krytyka.
Panowie zrywają
z siebie resztki koszul, jakaś zostanie.
Nie moi aktorzy, za to spektakl trwa dla mnie, w szklanej butelce korytarza
laski piszczą jak na fajerwerki. Ktoś szepce przez ramię, że wszędzie dobrze,
gdzie nas nie ma, i co z tego, tak na dobrą sprawę,
pozostał jeszcze cały okrąg z pejzażem ekstra
i za horyzontem wschodnia zima, co różniła nas od reszty.
Jesteśmy z tego momentu, w którym się nie rodzi, ale kiedy
przemawiają młodzi emeryci,
w tradycji naszych braci to kobieta nachyla się nad świecą, rozpala
ogień, błogosławi światło,
ale tu spod ręki cieknie woda,
na grób sofera spadają jeszcze pióra starych kruków, im bliżej
do kohenów, one nigdy się nie wyniosły
z tonącej latem zieleni kaliny, spod łbów
spoglądają węże, obejmując swój ogon,
dalej, w ulicach, sine gołębie, na strychach i przewodach,
w rytmie dreszczów przecinam ten burdel śpiesznie, jak światło,
co dnia
everyNobodaddy
[everyNobodaddy]
They do not renounce as they have nothing to. Of unknown age
they shake their hips for one, let us say critic.
Gentlemen tearing
off leftovers of their shirts, one will remain.
Not my actors, but the performance is for me, in a glass bottle of a corridor
chick scream as for fireworks. I hear someone whispering grass is always greener
on the other side, and so what, to be honest,
there is a whole circle left with a landscape extra
and an eastern winter over the horizon, always made us different from the rest.
We are from the moment, when there’s no birth, but when
young pensioners speak to us,
in the tradition of our brothers it is the woman who cares over the candle, kindles
fire, blesses light,
but here there’s water dripping from under a hand,
on the Sofer’s tomb still the old ravens’ feathers drop, the closer
to Kohens, they never moved away
from the sunken green shrubbery, lurking
snakes are frowning, embracing their tail,
further, in the streets, livid pidgeons, in the attics and circuits,
in the rythms of shivers I cross this brothel hurriedly, just like the sun,
daily
przełożyły Weronika Nowacka, Aleksandra Zińczuk